Jeszcze nie tak dawno potężne HTC brylowało na rynku smartfonów. Najpierw było jednym z popularniejszych producentów urządzeń z Windows Mobile, następnie pierwszym, który posiadał w swojej ofercie smartfona z Androidem (i również popularnym). Później jednak przyszły cięższe czasy, zbyt rozbudowana oferta różnych modeli i problemy z aktualizacjami systemu. Miała to zmienić seria One (One X, One S i One V). Niestety, nie okazała się być takim sukcesem, na jaki liczyło HTC. Firma postanowiła więc spróbować ponownie ze swoim flagowcem nazwanym po prostu One. Czy tym razem się uda? Tego dowiecie się z tej recenzji.
Zacznijmy od tego, co otrzymamy w pudełku. Poza samym smartfonem, znajdziemy w nim również słuchawki (zwykłe, nie Beats), ładowarkę, kabelek microUSB oraz komplet papierków. Jest to więc wyposażenie dosyć standardowe.
Sam wygląd smartfona zdecydowanie różni się jednak od poprzedników. Przede wszystkim prawie cała obudowa jest wykonana z aluminium. Co prawa HTC już parę razy stosowało ten materiał, ale głównie tylko do przedniej ramki lub fragmentu tylnej obudowy. Tym razem postanowiono jednak na wykonanie praktycznie całości z aluminium, podobnie jak to ma miejsce w iPhonie 5 i 5S. Efekt jest całkiem niezły, choć przykładowo logo Beats Audio z tyłu obudowy nie jest zbyt odporne na ścieranie się (testowany przez nas egzemplarz przeszedł już przez ręce przynajmniej kilku innych osób i połowy loga nie ma). Obudowa wydaje się za to w miarę odporna na zarysowania. Całkiem nieźle leży też w dłoni gdy korzystamy z ekranu dotykowego. Gorzej z rozmową - trudno mi powiedzieć dlaczego, ale nie mogłem wygodnie uchwycić telefonu w jej trakcie.
Z przodu urządzenia mamy wielki ekran o przekątnej 4,7 cala i rozdzielczości 1080p, zestaw czujników oraz przednią kamerkę nad nim i przyciski ekranowe pod nim. Muszę przyznać, że obawiałem się takiego umieszczenia tych ostatnich, ale jednak nie miałem problemu z ich naciskaniem przy korzystaniu z One jedną ręką. Inną sprawą jest to, że przez upór HTC w niestosowaniu przycisków nawigacyjnych wyświetlanych na ekranie (jak w Nexusach czy nowszych Xperiach) strasznie przekombinowana jest obsługa dodatkowych opcji jak otwieranie listy ostatnio uruchomionych aplikacji, aplikacji Google Now czy korzystanie z Home jako menu. Dlaczego? Użytkownik musi się nauczyć kilku kombinacji - pojedyncze tapnięcie Home to powrót do ekranu głównego, podwójne - otwarcie listy uruchomionych aplikacji, wysunięcie w górę - Google Now, a symulowanie przycisku menu to dłuższe przytrzymanie Home (to ostatnie można zastąpić uruchamianiem Google Now, wówczas menu w starszych programach będzie pojawiać się na pasku u dołu ekranu). Ja wolałbym, żeby tajwański producent po prostu przerzucił się na ekranowe przyciski nawigacji. Są moim zdaniem wygodniejsze.
Wracając do przodu urządzenia. Poza wspomnianymi elementami znajdują się tutaj także dwa głośniki stereo (po drobną kratką nad i pod ekranem). Muszę przyznać, że pozytywnie zaskoczyły mnie jakością dźwięku. Do tej pory w praktycznie wszystkich smartfonach, z których korzystałem, głośniki delikatnie mówiąc nie powalały na kolana. Problem był przede wszystkim z niskimi tonami, których praktycznie nie było. W One jest inaczej. Oczywiście niskie tony nadal nie dorównują zwykłym głośnikom normalnych wymiarów, ale są już wyraźnie słyszalne w przeciwieństwie do głośników większości głośników w urządzeniach mobilnych. Dźwięk jest też nieco czystszy niż u konkurencji.
Przejdźmy teraz do tyłu smartfona. Tutaj producent umieścił drugi mikrofon do usuwania szumu, obiektyw aparatu oraz diodę LED. U dołu urządzenia znajdziemy mikrofon od rozmów oraz gniazdko microUSB. Z lewej strony jest jedynie tacka na kartę microSIM, a z prawej klawisze od regulacji głośności. Na górze natomiast znaleźć można gniazdko słuchawkowe oraz przycisk zasilania będący jednocześnie portem podczerwieni dla funkcji pilota TV. Takie połączenie może i jest fajne, ale przy takich rozmiarach ekranu dosyć niepraktyczne. Przy korzystaniu jedną ręką trzeba się nieźle nagimnastykować aby dosięgnąć ten przycisk, a inaczej włączyć ekranu się nie da (BlackBerry w Z10 przynajmniej umożliwiło wybudzanie telefonu gestem, co niwelowało problemy wynikające z umieszczenia przycisku Power na górze urządzenia).
Zastosowany w HTC One ekran ma rozdzielczość Full HD (1920x1080), co przy przekątnej ekranu 4,7 cala daje gęstość pikseli na poziomie 468 PPI. Ja jednak jestem w tej grupie ludzi, którzy powyżej 300 PPI różnicy już nie widzą. Podobnie jak w wypadku Galaxy S4, którego miałem okazję porównać z moim Galaxy Nexusem podczas polskiej premiery, tak i tu nie widziałem różnicy pomiędzy HD i Full HD. Część osób być może zauważy ją przy puszczaniu filmu HD na ekranie Full HD, ale w codziennym użytkowaniu raczej nie dostrzegłem zysków z przejścia na Full HD. Efekt jest tylko taki, że na baterii telefon działa krócej niż gdyby miał ekran 720p. Jeśli zaś chodzi o kwestie inne niż rozdzielczość - odwzorowanie kolorów jest całkiem niezłe, choć prawdziwej czerni oczywiście nie uświadczymy (to zarezerwowane jest dla wyświetlaczy AMOLED, a tu mamy do czynienia z technologią Super LCD3) i dzięki czarnej ramce wokół ekranu wyraźnie to widać. Z widocznością w pełnym słońcu ekran HTC One nie ma natomiast najmniejszych problemów.
Tajwański producent nie oszczędzał też w kwestii łączności. HTC One obsługuje standardowo Wi-Fi w standardach b/g/n/ac, Bluetooth 4.0, NFC i sieci operatorów komórkowych w technologii HSPA do 42 Mbps i LTE. Do tego otrzymujemy również GPS oraz GLONASS, dzięki czemu One przeciętnie widzi jednocześnie około 15 satelit. To z kolei zapewnia stabilne połączenie i szybkie łapanie fixa, co potwierdziło się gdy korzystałem z nawigacji bądź map Google w topowym smartfonie od HTC. Podczas naszych testów jakość dźwięku podczas rozmów była dobra, zasięg sieci operatora czy Wi-Fi też raczej nie sprawiał problemów.
HTC One działa pod kontrolą Androida z nakładką Sense w piątym wydaniu. Testowany przez nas egzemplarz miał już zainstalowaną aktualizację systemu Google'a do wersji 4.2.2. Producent zaczął też już udostępniać ROM bazujący na Androdzie 4.3 (ale nie dotarła ona jeszcze do Polski w czasie pisania tej recenzji). Co się zmieniło w stosunku do poprzednich wersji? Przede wszystkim tajwański producent jeszcze bardziej zredukował “cukierkowość” interfejsu i spłaszczył różne jego elementy. Dzięki temu wszystko wygląda nowocześniej i bardziej profesjonalnie. Powoli znika też sławny zegarek od HTC (obecnie można dodać już tylko jego dużą wersję, reszta została “spłaszczona”).
W nowej odsłonie Sense, tajwański producent postanowił postawić w jeszcze większym stopniu na integrację z różnymi serwisami społecznościowymi i nie tylko. Poza standardową synchronizacją kontaktów z Facebookiem i Twitterem czy wyświetlaniem zdjęć z tego pierwszego pojawiła się opcja Blinkfeed. Jest to coś w stylu Flipboarda dostępnego jako jedna ze stron w launcherze - po zalogowaniu się do wybranych serwisów (poza wspomnianymi dwoma, do wyboru jest między innymi Instagram czy LinkedIn) i ewentualnie wyborze dodatkowych źródeł (np. portali pokroju Engadget bądź The Verge czy kalendarza) wyświetlają się na nim nowe elementy pobrane z naszych ulubionych miejsc w sieci. Niestety, Blinkfeeda nie da się wyłączyć inaczej niż zmieniając launcher (można jedynie powyłączać wszystkie źródła, odświeżanie i zmienić główną kartę launcher), co może być problemem dla osób lubiących widżety od HTC.
W HTC One producent dodał także inną ciekawą funkcję - możliwość sterowania naszym telewizorem oraz, co ważne w dobie telewizji cyfrowej i satelitarnej, także dekoderem. Aplikacja pilota obsługuje dosyć szeroką gamę urządzeń (współpracowała z moim nieco leciwym już telewizorem CRT i dekoderem od Vectry, choć konfiguracja chwilę zajęła ze względu na testowanie kilkunastu kodów pilota) i w dodatku posiada zintegrowany przewodnik po programach (w języku polskim). Niestety, ilość przycisków jest nieco ograniczona - można przełączać się między kanałami i korzystać z menu, ale już wyświetlenie bardziej rozbudowanej informacji o trwającym właśnie serialu nie jest możliwe.
HTC wprowadziło też szereg zdecydowanie drobniejszych udogodnień. Jednym z nich jest udoskonalony widok Quick Toggles znany z Androida 4.2. Ten z piątej wersji HTC jest najlepszym jaki widziałem (w wykonaniu producenta telefonów). Dobrze wygląda i jest jednocześnie funkcjonalny. Moim zdaniem implementacja chociażby przełącznika trybu dźwięku lub poziomu jasności w wykonaniu tajwańskiego producenta jest zdecydowanie lepsza od konkurencji (w tym oryginału od Google). Fajnym pomysłem było też zastosowanie efektu zdjęcia składającego się z małych kółeczek w aplikacji telefonu dla obrazów o niskiej rozdzielczości. Dzięki temu nie musimy obserwować spikselizowanych fotografii. Pozostając przy dialerze - widać tu również, że HTC przekonało się w końcu do rozwiązań znanych z czystego Androida 4.x. W tym wypadko chodzi widoczne o góry ekranu zakładki, pomiędzy którymi przełącza się przesuwając palcem po ekranie w lewo lub prawo.
Warto również wspomnieć o integracji z kontem HTC. Objawia się ona między innymi udostępnianiem kilku zdjęć na specjalnej stronie czy opcją tworzenia kopii zapasowej telefonu (niestety, dane aplikacji firm trzecich nie są kopiowane, jedynie konta powiązane z nakładką Sense, maile z systemowego klienta poczty elektronicznej czy kontakty). Konto HTC pozwala także na podstawową konfigurację urządzenia na specjalnej stronie internetowej jeszcze zanim będziemy mieli smartfona w swoich rękach. Potem wystarczy się zalogować, a tapeta, wybrane źródła w Blinkfeedzie, styl ekranu blokady czy konta pocztowe zostaną automatycznie dodane.
Niestety, nie wszystkie modyfikacje poprawiają Androida na lepsze. Świetnym przykładem nieudanej modyfikacji jest menu udostępniania. Z dwuwymiarowej siatki ikon w czystym Androidzie zamieniła się w pionową listę, która na dodatek jest ograniczona tylko do czterech elementów (mimo, że na ekranie jest miejsce przynajmniej na drugie tyle). Nie wiem kto wpadł w HTC na taki genialny pomysł, ale moim zdaniem już dawno nie powinno go tam być. Kiepskawo jest też z klawiaturą ekranową - przez cały czas testów (2 tygodnie) nie byłem w stanie się przestawić na dzieło tajwańskiego producenta z aplikacji Google, której używam na Galaxy Nexusie. Z drugiej strony mojej mamie przypadła do gustu ze względu na duże klawisze. Ale nawet pomijając tę kwestię jako problem mojego przyzwyczajenia, zostaje marny słownik. Zdecydowaną większość słów musiałem do niego dodawać. Najczęściej problem sprowadzał się do braku odmienionych form danego słowa - twórcy ograniczali się zwykle do dodania podstawowej wersji wyrazu i niczego więcej. Trochę przeszkadzał mi również brak opcji wyłączenia automatycznego wstawiania sugestii po naciśnięciu spacji bez jednoczesnego ukrywania paska z nimi. Da się jedynie deaktywować cały system podpowiedzi.
HTC chwali się zastosowanym w One aparatem. Cóż w nim takiego specjalnego? Rozdzielczość zdjęć jest teoretycznie niska (tylko nieco ponad 4 megapiksele), ale za to sensor ma większy rozmiar niż w większości smartfonów, co pozwala mu na złapanie większej ilości światła i tym samym poprawić jakość fotografii robionych przy kiepskim oświetleniu. Tak faktycznie jest, zdjęcia robione w domu przy zachmurzonym niebie czy w ogóle po włączeniu świateł w nocy wychodzą o wiele lepiej, niż np. te z mojego Galaxy Nexusa. Niestety, zastosowanie matrycy rejestrującej obraz o rozdzielczości jedynie 4 megapikseli odbiło się na poziomie szczegółów fotografii. Wystarczy nieco powiększyć zdjęcia i już widać piksele. Różnie działa też tryb HDR - na drugim zdjęciu w prawej kolumnie możecie zobaczyć o co mi chodzi (próbowałem kilka razy, efekt zawsze był taki sam, więc to nie chwilowy problem). HTC dodało również kilka dodatkowych opcji do swojej aplikacji aparatu, np. tryb Zoe. Gdy jest aktywny, zdjęcia są rejestrowane jeszcze przed naciśnięciem migawki, dzięki czemu możemy wybrać najlepsze ujęcia zamiast ręcznie robić zdjęcie kilka razy. Powiązana jest z tym również funkcja wykrywania twarzy, dzięki której możemy skleić kilka fotografii w jedną, na której wszyscy idealnie się prezentują.
{pic '30050' center /} {pic '30051' center /}
{pic '30052' center /} {pic '30053' center /}
{pic '30054' center /} {pic '30055' center /}
{pic '30056' center /}
Teraz przyszedł czas na omówienie wydajności dzieła tajwańskiego producenta. Tu trzeba przyznać, że One nie ma żadnych problemów. System z nakładką Sense 5 chodzi bardzo płynnie, praktycznie ani razu nie spotkałem się z przycinającą się animacją lub chwilą “zamyślenia”. Także w grach urządzenie radzi sobie znakomicie - w testowanym przeze mnie GTA Vice City nie było przycinek czy widocznego doczytywania tekstur. Wszystko działało płynnie. Podobnie było z animacjami w wymagającym teście Ice Storm Extreme z benchmarku 3DMark, przy którym One zachwycił mnie jakością wyświetlanej grafiki. Czterordzeniowy procesor Snapdragon 600 oraz 2 GB pamięci RAM jak widać zapewniają wystarczająco dużą moc obliczeniową. Poniżej natomiast możecie zobaczyć wyniki topowego modelu od HTC w trzech benchmarkach - 3DMark, AnTuTu oraz Geekbench:
A jak z kolei poradziła sobie zamontowana na stałe bateria o pojemności 2300 mAh? Muszę przyznać, ze całkiem nieźle. Spodziewałem się, że przy wyświetlaczu Full HD wskaźnik naładowania będzie topnieć w oczach i z trudem uda się wytrzymać cały dzień na jednym ładowaniu. A tu przy przeglądaniu Twittera kilka razy podczas jazdy autobusem, wymianie kilku zdań przez Facebook Messengera, grze w Dots, kilkunastu minutach rozmowy oraz czytaniu wiadomości w Press, telefon od HTC bez większych przeszkód wytrzymywał do 20 czy 21. W razie potrzeby możemy skorzystać z też z opcji oszczędzania energii wbudowanej przez producenta. Pozwala ona na wydłużenie czasu działania poprzez oszczędniejsze wykorzystanie procesora, zmniejszenie jasności ekranu, wyłączenie wibracji czy dezaktywację transmisji danych (wszystkie te opcje można włączać i wyłączać). Niestety, nie ma opcji zmiany progu, po przekroczeniu którego opcja włącza się automatycznie (producent ustawił go na 15% naładowania).
Generalnie HTC One to bardzo dobre urządzenie i pierwsze od tej firmy, którego z chęcią używałem od ładnych paru lat. Jakość wykonania stoi na wysokim poziomie, a system działa płynnie. Tajwański producent zaczął sobie nawet nieźle radzić z aktualizacjami systemu. Co prawda Android 4.2.2 pojawił się już po premierze wersji 4.3, ale aktualizacja do kolejnej właśnie jest udostępniana mieszkańcom kolejnych krajów momencie kończenia tej recenzji. Firma w wielu miejscach się poprawiła - Sense nie jest już tak cukierkowe i bardziej profesjonalnie od poprzednich wersji, płynność działania także nie daje powodów do narzekań. Przyczepić można się jedynie do marnej rozdzielczości aparatu czy braku możliwości samodzielnej wymiany baterii (bądź zakupu rozszerzonej kosztem pogrubienia telefonu) lub podpięcia karty pamięci (choć wbudowana pamięć powinna większości osób w zupełności wystarczyć). HTC w końcu uczy się na swoich błędach, miejmy tylko nadzieję (patrząc na ostatnie wyniki finansowe), że nie jest jeszcze za późno. Ja z czystym sumieniem mogę HTC One polecić.
:: Zalety:
Szybkość i płynność działania
Funkcja pilota TV działająca nawet ze starszymi telewizorami
Aparat nieźle radzący sobie przy kiepskim oświetleniu
Jakość wykonania obudowy
Dobre odwzorowanie kolorów (poza czarnym)
Niezła jakość dźwięku z wbudowanych głośników
:: Wady:
Kiepska rozdzielczość aparatu
Kilka kiepskich rozwiązań w nakładce Sense 5 (np. menu udostępniania)
Ograniczenie liczby widżetów na ekranie blokady do jednego
Brak możliwości kompletnego wyłączenia BlinkFeeda bez rezygnacji z launchera od HTC