Pierwsze były bardzo pozytywne. Bryła urządzenia dość dobrze leży w ręce, rozkład masy jest równomierny a plastik, który wykorzystano do wykonania obudowy, twardy, wytrzymały i raczej przyjemny w dotyku (chciaż moim bardzo subiektywnym zdaniem jest nieco zbyt śliski). Pierwszym co rzuca się w oczy (poza klawiaturą rzecz oczywista), są bardzo ostre krawędzie. Najbardziej widoczne jest to na styku frontu obudowy z dolną krawędzią. Nie mogę powiedzieć, że to szczególnie przeszkadza to w użytkowaniu, jednakże biorąc pod uwagę estetykę, urządzenie bardzo przypomina urządzenia deweloperskie niż finalny, komercyjny produkt.
W przeciwieństwie do modelu Q10, tańszy klawiaturowy model BlackBerry posiada zabudowaną baterię: nie można jej samodzielnie wymienić. Również sloty kart pamięci i microSIM zostały rozwiązane w inny sposób. Umieszczono je pod zaślepką, którą znajdziemy na lewej krawędzi urządzenia. Tuż obok mamy do dyspozycji gniazdo microUSB. Więcej slotów w tym urządzeniu inżynierowie BlackBerry nie przewidzieli. Zbyt dużo fizycznych przycisków również nie uświadczymy. Jak już pisałem w recenzji BlackBerry Q10 – cały interfejs BlackBerry 10 opiera się na gestach, fizyczne przyciski ograniczono więc do absolutnego minimum.
W owym minimum znaleźć się musiał przycisk power – pełniący tak jak w każdym nowoczesnym smartfonie również rolę włącznika/wyłącznika ekranu. Aby wyłączyć urządzenie całkowicie należy przytrzymać ten przycisk przez trzy sekundy, o czym poinformuje nas stosowna animacja, która wyświetli się na ekranie. Prócz opisanego już klawisza na obudowie urządzenia znajdziemy jeszcze tylko trzy (pomijając klawiaturę, której mam zamiar poświęcić oddzielny akapit). Skłamałbym pisząc, że to klawisze odpowiedzialne za obsługę multimediów. Dwa z nich pozwalają na regulowanie głośności, trzeci umieszczony dokładnie pomiędzy nimi służy wyłącznie do zatrzymywania i wznawiania muzyki.
Co ciekawe Q5 w wielu aspektach okazuje się być dużo lepszym smartfonem od swojego mocniejszego brata. W Q10 zastosowano ekran typu AMOLED – muszę przyznać, że absolutnie nie jestem fanem tego rodzaju wyświetlaczy. Wykorzystany w średniopółkowym modelu TFT w codziennym użytkowaniu jest dużo wygodniejszy. Biel jest biała, kolory nie są przesycone, krawędzie bardzo ostre (wiele osób narzeka na matrycę pentile w Q10). Ekran jest również bardzo dobrze widoczny w pełnym słońcu nawet pomimo niskich ustawień jasności, czyli to co tygrysy lubią najbardziej.
Skoro piszę już o przewadze w pewnych aspektach niższego modelu nad wyższym, warto wspomnieć o energooszczędności. Nie mogę powiedzieć, bateria w Q10 może nie jest rewelacyjna, ale na pewno dłużej działa niż większość konkurencyjnych modeli. W Q5 oprócz małego ekranu, mamy również słabszy procesor co najwyraźniej bardzo dobrze przekłada się na czas pracy na baterii. Mały klawiaturowiec działa na baterii dokładnie tyle ile moglibyśmy się spodziewać. W stress teście (czyli moim dniu w pracy) bateria potrafi wytrzymać nawet kilkanaście godzin, przy non stop włączonym ekranie, korzystaniu z komunikatorów, trzech skrzynek mailowych, WiFi oraz HSPA+. Przy normalnym użytkowaniu bateria powinna wystarczyć co najmniej na dwa trzy dni lub dłużej.
Wreszcie przyszedł czas na akapit, na który wszyscy czekali. Klawiatura. Co bym o niej nie napisał wyjdzie bardzo subiektywnie. Podstawową różnicą w stosunku do Q10 jest to, że klawisze między sobą mają dużo większy odstęp. Tak po prawdzie, to starszym modelu odstępów nie ma w ogóle. Nie miałem niestety możliwości bezpośredniego porównania, jednak wydaje mi się, że klawisze są też w Q5 trochę większe i łatwiej w nie trafić. Te wszystkie cechy przekładają się na to, że w mojej ocenie klawiatura w tańszym modelu jest po prostu dużo, dużo lepsza. Nawet skok jest nieco twardszy dzięki czemu trudniej wdusić przycisk przypadkowo, co w Q10 zdarzało mi się relatywnie często. Jeżeli zaś chodzi o słownik i autokorektę, to jest już tak samo jak w przypadku starszego brata naszego malucha: z początku zdarzają się 'wpadki', jednak urządzenia stara się nadrabiać braki. Bez wspomagania ze strony systemu pisać po polsku szybko i wygodnie się po prostu nie da – za sprawą tego, że urządzenie było tworzone z myślą głównie o krajach anglojęzycznych, gdzie znaki diakrytyczne nie występują. Aby wpisać więc literę „z ogonkiem” należy wcisnąć i przytrzymać literę bez ogonka, po czym wybrać literę sukając w odpowiednie miejsce na ekranie dotykowym. Niestety jeżeli ktoś liczył na dużo bardziej naturalne rozwiązanie znane chociażby z klawiaturowców z Windows Mobile, to sporo się przeliczył.
{pic '30086' center /} {pic '30088' center /}
{pic '30089' center /} {pic '30091' center /}
Na kilka słów pochwały zasługuje również aparat, który radzi sobie całkiem dobrze. W mojej ocenie Q5 trochę gorzej radzo sobie w trybie nocnym, jednak jeżeli ktoś korzysta z aparatu w smartfonie okazjonalnie nie powinien być zawiedziony. Odwzorowanie kolorów, i ostrość jest tak dobra jak w przypadku Q10, narzekać moglibyśmy natomiast na stabilizację. Osoby mające problem z drgawkami dłoni raczej nie powinni się interesować tym urządzeniem.
Kamera podobnie jak aparat. Jest nieźle, chociaż mogłoby być ciut lepiej.
Już pisałem o tym przy okazji recenzji wyższego klawiaturowca z B10, jednak tutaj powtórzę. Systemowa nawigacja absolutnie nie sprawdzi się na polskich drogach. Brakuje bazy punktów, miejsc i podobnych, wyszukiwanie adresów bardzo kuleje i jest skrajnie niewygodne.
Jeżeli chodzi o multimedia, to najpierw powiemy sobię trochę na temat akcesoriów dołączonych do zestawu. Spokojnie. Nie ma ich dużo. W pudełku, które mi dostarczono znajdowały się właściwie jedynie słuchawki i ładowarka, oba identyczne jak dołączane do Q10. Można narzekać na to, że słuchawki mają dziwny kształt, bo mają, ale aby oddać cesarzowi co cesarskie: doskonale utrzymują się w uszach a i dźwięk jest całkiem przyzwoity.
Ktoś móglby porównać oglądanie filmów w formacie 16:9 na 3,1 calowym, w dodatku kwadratowym ekranie , to masochizm czy onanizm, jednak jeżeli ktoś ma inne poglądy, proszę bardzo. Q5 bez problemu odtwarza popularne formaty audio i wideo, a na małym ekranie tego cudeńka filmy wyglądają po prostu bosko. Przekazywany dźwięk również jest oddawany bardzo naturalnie i w podróży z braku innego zajęcia spokojnie można obejrzeć sobie film (chociaż zalecałbym zabranie ze sobą solidnej lupy).
Mimo słabszego procesora nie ma żadnej zauważalnej różnicy w wydajności pomiędzy Q10 a Q5. Tylko producenci niektórych gier (np. Real Racing 3) dyskryminują „Q piątkę” sugerując niższą wydajność urządzenia.
Sumując moje wywody nie sposób dojść do wniosku, że BlackBerry Q5 bez wstydu może konkurować nawet ze swoim starszym bratem. Jeżeli pominąć jakość użytych materiałów i estetykę „piątka” może być nawet pod wieloma kluczowymi względami lepsza od „dziesiątki”. Bardzo dobry ekran, wygodna klawiatura i całkiem niezły kompropmis pomiędzy wydajnością, ceną i czasem pracy na jednym naładowaniu akumulatora. To wszystko czyni BlackBerry naprawdę ciekawym urządzeniem, chociaż użytkownikom topowych androidowych pięciocalowców widok tego malucha może wywołać jedynie uśmiech politowania. Jeśli miałbym wybierać pomiędzy klawiaturowymi modelami z BlackBerry 10, z pewnością zdecydowałbym się na „piątkę”.
:: Zalety:
Bardzo dobra klawiatura
Świetny ekran
Doskonała wydajność mimo przeciętnego procesora
Świetna relacja cena/jakość
:: Wady:
Śliska obudowa
Bardzo słaba nawigacja
Nie wszystkie aplikacje z AppWorld dostępne