Ostatnie newsy
Najnowsze newsy
W założeniu ten wpis miał być inny pośród setek innych, które w ciągu ostatnich paru dni na fali paniki związanej z ACTA dosłownie zasypały polski internet. Mało kto pośród całej masy zainteresowanych wie czym tak właściwie są prawa autorskie, własność intelektualna i o co toczy się cały bój, którego kulminację obserwujemy w przeciągu ostatnich dni. Każdy z nas korzysta utworów muzycznych, filmów, programów czy tekstów, które publikowane są na różnego rodzaju licencjach. Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek przeczytał licencję na której opublikowany został wasz ulubiony utwór muzyczny, film czy program? Wiele osób łamie prawo absolutnie nieświadomie lub uznając to za niską szkodliwość społeczną czynu i sami we własnym sumieniu rozgrzeszają się z piractwa. Większość pośród tych wszystkich licencji jest całkowicie oderwana od rzeczywistości. Niestety, ale organy regulacyjne powołane do walki z piractwem nie spełniają swoich zadań, dbając jedynie o interesy wydawców, które (co absurdalne) nie zawsze pokrywają się z interesami artystów. Właśnie ta tendencja doprowadziła do powstania projektów takich jak SOPA, PIPA czy ACTA na fali którego żyje obecnie cała Polska. Jednym z licencyjnych absurdów jest bardzo pokrętna zasada działania prawa własności zakupionych utworów muzycznych. Póki zakupujemy muzykę metodą bardziej tradycyjną (na nośnikach takich jak płyty kompaktowe) wszystko jest w porządku. Problem może się zacząć w momencie, kiedy chcielibyśmy kupować muzykę przez internet w postaci plików MP3. Kupno takiego pliku wiąże się z zaakceptowaniem tego, że raz zakupionej muzyki nie możemy dalej odsprzedawać, oznacza to, że prawa własności do takiego pliku, podobnie jak prawa autorskie są niezbywalne. Co ciekawe, kiedy kupujemy płytę z muzyką okazuje się, że nie płacimy za utwory, które się na niej znajdują a za nośnik, do którego przypisane są prawa autorskie. To z kolei oznacza, że kiedy kupujemy płytę z muzyką, utwory muzyczne nie są de facto naszą własnością. Nie mamy więc prawa zgrywać ich z płyty i konwertować do formatu MP3/FLAC/OGG aby móc z nich korzystać na urządzeniu przenośnym. Dyskusja jednak na ten temat wciąż się toczy – teoretycznie bowiem plik jest legalny nawet jeśli pochodzi z 'nielegalnego' źródła – pod warunkiem oczywiście, że jest wierną kopią pliku do którego prawo 'posiadamy'.Mało kto zdaje sobie sprawę, że nie każde „dzielenie się” plikiem muzycznym czy filmem jest od razu piractwem. Prawo dopuszcza udostępnianie plików nieokreślonej liczbie osób, nazwanych w ustawie „kręgiem osób pozostających w stosunku osobistym”, może to oznaczać zarówno krewnych jak i przyjaciół. Co najciekawsze prawo dopuszcza również utrwalanie skopiowanych plików na każdego rodzaju nośniku, dopóki owo utrwalanie nie ma na celu rozpowszechniania utworu. Pozostawia w ten sposób „furtkę”, z której korzystają wszelakiego rodzaju serwisy pozwalające na dzielenie się plikami. To dzięki właśnie temu zapisowi serwisy takie jak Chomikuj.pl czy jemu podobne mają podstawy do legalnego działania. Jeszcze ciekawszy jest fakt, że korzystanie z udostępnionej przez znajomego kopii albumu muzycznego jest cały czas legalne pod warunkiem, że nie zaczniemy danej treści przekazywać dalej (poza krąg osób pozostających w stosunku osobistym). Nielegalne więc okazuje się porzystanie z sieci typu PeerToPeer (P2P). Prawo do rozpowszechniania plikow pośród znajomych dotyczy jednak wyłącznie plików multimedialnych. Programy czy gry (czyli „zestaw instrukcji przeznaczonych do użycia wyłącznie na komputerze w celu osiągnięcia określonego rezultatu”) objęte są odrębnym zapisem, który nie dopuszcza rozpowszechniania kopii programu wśród znajomych a nawet ściśle reguluje możliwości tworzenia tzw. kopii zapasowych. Wracając do samej ustawy: co z nią jest nie tak? Przede wszystkim zdecydowana większość zapisów w ACTA jest nieprecyzyjna, co rzecz jasna daje szerokie możliwości do naruszeń. Ponadto wiele zapisów może godzić w szeroko rozumianą wolność osobistą. W niektórych miejscach ACTA może okazać się niekompatybilna z istniejącymi już zapisami dotyczącymi użytkowania osobistego o którym pisałem wyżej.Najwieksze jednak obawy budzi fragment, który przenosi część odpowiedzialności na pośredników, czyli dostawców internetu oraz innych usługodawców, którzy mieliby możliwość udostępnienia narzędzi umożliwiających piractwo (czyli na przykład firmy oferujące swoje serwery pod wynajem). Wymuszałoby to na nich pod groźbą wysokich kar kontrolę nad poczynaniami użytkowników. W ACTA mówi się o odszkodowaniach dla 'poszkodowanych w wyniku piractwa' w kwocie zgodnej z „sugerowaną ceną detaliczną” a oprócz tego o wysokich karach „wystarczających do odstraszenia od popełniania naruszenia w przyszłości”. Niestety w przypadku utworów muzycznych pieniądze te nie trafią do artystów, co mogłoby się wydawać naturalne a do ich wytwórni – ACTA nie spełnia więc wciąż swojej roli. Najbardziej zainteresowani i tak zostają poszkodowani.Według mnie wprowadznie w życie dokumentu takiego jak ACTA nie ma najmniejszego sensu. Tyle mówi się o piractwie w sieci, jednak jedyne co robi się aby temu masowemu zjawisku zapobiec jest wymyślanie kolejnych restrykcji i podwyższanie kar pieniężnych, które de facto i tak trafiają do kieszeni niewłaściwych osób. Przede wszystkim potrzebna jest edukacja już na poziomie szkół, najlepiej połączona z informacjami na temat oprogramowania typu Open Source, które w wielu przypadkach zupełnie za darmo zastępuje drogie komercyjne odpowiedniki. Model myślenia organizacji regulujących również należałoby zmienić. Myślę, że niektórzy wiele mogliby się nauczyć od takich korporacji jak Google, której największy dochód przynosi... oferowanie darmowych usług.

Komentarze::DISQUS_COMMENTS
Dzisiaj natchnęło mnie do napisania wpisu, w którym opiszę dlaczego (w mojej opinii) tablety z Androidem (3.x lub nowszym) nie mogą nawiązać prawdziwej walki z iPadem. Moim zdaniem jest to spowodowane błędnym podejściem producentów tych urządzeń. Android na telefonach zawdzięcza swoją popularność w dużej części różnorodności - prawie każdy może sobie pozwolić na smartfona z nim, gdyż producenci oferują odpowiednie modele w praktycznie każdym segmencie cenowym. Oczywiście wrażenia z użytkowania tych urządzeń mogą być różne, ale ludzie często są w stanie usprawiedliwić mniej płynne działanie czy brak możliwości zainstalowania części aplikacji (głównie chodzi o bardziej wymagające gry) niższą ceną. W ten sposób każdy znajdzie coś dla siebie. W wypadku tabletów z systemem Google'a natomiast tego nie ma - producenci ścigają się na coraz lepsze parametry, co nie pozwala zejść znacząco poniżej ceny iPada (jeśli w ogóle). Nie ma natomiast żadnych modeli dla mniej wymagających użytkowników z niższej półki cenowej. Jeśli ktoś, np. chce jedynie przeglądać strony internetowe, korzystać z portali internetowych, poczytać sobie ebooki czy cyfrowe wydania gazet i ewentualnie pograć w jakieś proste gry typu Angry Birds, to po co mu nie wiadomo jaki procesor czy dużo RAMu? Nie jest mu to potrzebne, a przez tego typu elementy, cena urządzenia nie może zejść do poziomu akceptowalnego przez taką osobę. Zwłaszcza, że aplikacji przystosowanych do dużego ekranu jest jak na lekarstwo w porównaniu do tabletu firmy Apple. Prosty przykład z naszego rynku - aplikacje z cyfrowymi wydaniami dla iOS mają takie gazety, jak Newsweek czy Business Week. Wersji dla Androida już nie ma.Taka sytuacja prowadzi do tego, że klient skłonny do wydania przynajmniej 2000 zł stwierdza, że lepiej kupić iPada, gdyż w razie potrzeby, będzie miał większy wybór aplikacji przystosowanych do dużego ekranu i stąd większe możliwości wykorzystania takiego produktu. Sądzę, że dopóki producenci nie zrozumieją, że produkując jedynie urządzenia z najwyższej półki w cenie zbliżonej do iPada sami "pchają" się do (na chwilę obecną) z góry przegranej walki z iOS w iPadzie i jego pokaźnym zestawem aplikacji, dopóty będą narzekać na słabą sprzedaż. Być może Ice Cream Sandwich coś w tej kwestii zmieni, ale nawet jeśli, to skutki będziemy mogli zobaczyć dopiero kilka miesięcy po pojawieniu się pierwszego tabletu z tym systemem bądź też aktualizacji dla jednego z już obecnych na rynku. Zgadzacie się z tym? Jeśli nie, zapraszam do podzielenia się Waszą opinią na ten temat w komentarzach.

Komentarze::DISQUS_COMMENTS


Komentarze::DISQUS_COMMENTS


Komentarze::DISQUS_COMMENTS

Tagi

Komentarze::DISQUS_COMMENTS


Komentarze::DISQUS_COMMENTS


Komentarze::DISQUS_COMMENTS
Od zaprezentowania pierwszego iPhone'a Apple cały czas było 'amazing' i 'magical' – teraz gdy inżynierom Apple wyczerpały się innowacyjne pomysły flagowy produkt mający wprowadzić świat w erę Post PC – system iOS zaczyna mocno czerpać z rozwiązań konkurentów a premiera kolejnego iPhone'a, który zawsze kojarzony był z czymś wyprzedzającym konkurencję o kilka miesięcy do przodu została... opóźniona o kilka miesięcy. Podczas prezentacji otwierającej tegoroczną konferencję WWDC nie wydarzyło się nic, co można by nazwać przełomem. Zaprezentowano (po raz kolejny) OS X Lion (koniec ze słowem 'Mac' w nazwie), kolejną odsłonę iOS oznaczoną numerkiem 5 (która nie wnosi żadnych szczególnie innowacyjnych rozwiązań) oraz nową usługę iCloud, będącą niczym innym jak chmurą synchronizującą komputery Mac, iPady, iPody i iPhone'y.Jak już napisałem OS X Lion został już wcześniej dość szczegółowo zaprezentowany. Nowa wersja iOS'a nie wprowadza żadnego rozwiązania, kórego nie byłoby u konkurencji. Najważniejsze zmiany dotyczą systemu notyfikacji, który (jeżeli nie liczyć powiadomień na lockscreenie) został żywcem wyciągnięty z Androida. Rozwijany z górnej belki systemowej panel powiadomień to jedna z najbardziej charakterystycznych dla Androida cech. Kolejnym bliźniaczo podobnym do rozwiązania jednego z konkurentów jest iMessage. Jest to komunikator działający wyłącznie w 'ekosystemie' Apple – tak jak BlackBerry Messeneger w produktach RIM. Niczym nowym nie jest również aktualizacja OTA (Over-The-Air), która nie wymaga podłączenia do komputera – konkurencja korzysta z takiego rozwiązania już od dawna. Apple już nie jest tak innowacyjny jak był jeszcze niedawno kiedy konkurencja próbowała dogonić technologicznie iUrządzenia. Teraz to Apple uczy się nowych rozwiązań od swoich konkurentów. Jednocześnie nie można powiedzieć aby był to zły krok. Konkurencyjne platformy tracą w ten sposób swoje asy z rękawów.
Tagi

Komentarze::DISQUS_COMMENTS

Tagi

Komentarze::DISQUS_COMMENTS
Rozwój i numeracja Androida nigdy nie była do końca zrozumiała. Nowa wersja wnosząca ogromne zmiany potrafiła być ustawiona tylko o cyferkę wyżej niż poprzednik, mimo że wcześniej bywały dużo większe skoki w numeracji. Przykładowo Android Froyo, który wnosił przeogromny skok wydajnościowy i całą masę innych widocznych na pierwszy rzut oka 'ficzerów', został w numeracji potraktwany identycznie jak aktualizacja Androida z 2.0 do 2.1 (te dwie wersje nie otrzymały nawet oddzielnej nazwy kodowej).Niedawno pojawił się Android Honeycomb o oznaczeniu 3.0, co więcej pokazany został zaraz po tym jak ogłoszono wersję 2.3 Gingerbread. Nieścisłości jest dużo więcej. Honeycomb nie trafi na urządzenia typu smartphone – przeznaczony jest wyłącznie dla tabletów. Bardzo możliwe jest występowanie wersji Androida oznaczonej numerkiem 2.4 – niektóre witryny odnalazły w logach dość liczne ślady pozostałe po odwiedzinach z urządzeń wyposażonych w systemy oznaczone tym numerem (aczkolwiek jak wiadomo w Androidach bardzo łatwo jest manipulować informacjami dotyczącymi wersji systemu i urządzenia, która zostawiana jest jako 'cyfrowy ślad'). Numer 2.4 dotarł do mnie także w innych okolicznościach, choć mam wrażenie, że to raczej przez czyjąś pomyłkę: mianowicie agencja, która w Polsce odpowiada za marketing HTC poinformowała mnie, że tablet Flyer ma trafić na półki sklepowe wyposażony w system 2.3 i będzie to nadal Gingerbread. Moim spekulacjom kres położyła wypowieź Eric'a Shmidt'a, w której uchylił rąbka tajemnicy mówiąc, iż następna wersja Androida będzie oznaczona nazwą rozpoczynającą się od literki „i” oraz ma łączyć w sobie rozwiązania z Gingerbread'a i Honeycomb'a.Jak teraz będzie wyglądać dalszy rozwój Androida? Może Google wpadnie na genialny pomysł i obok ChromeOS zacznie rozwijać Androida dla netbooków? Wtedy mielibyśmy już prawdziwy cyrk. Szczególnie gdyby nadal nie podjęto decyzji o utworzeniu osobnego nazewnictwa i gałęzi rozwojowych. Nie będę się rozwodził na temat jak powinno wyglądać nazewnictwo, bo w chwili obecnej tego bałaganu posprzątać się zwyczajnie nie da. Google już obiecywało, że ujednolici wydawanie nowych wersji Androida, jednak dotychczas były to puste obietnice i mamy jeszcze większe zamieszanie niż było.