Ostatnie Newsy
Palm m130 - pierwsze wrażenia
Palm m130 jest nieodrodnym przedstawicielem serii m1xx - zaokrąglona obudowa, wymienna nakładka, klapka z okienkiem na zegarek. Pod tą kojarzoną raczej z tanimi i prostymi modelami "maską" tkwi już jednak całkiem konkretna treść.
Nakładka wykonana jest ze śliskiego plastiku, ale urządzenie bardzo pewnie leży w ręku. Pierwszą różnicą, jaka rzuca się w oczy, jest wbudowany akumulatorek zamiast jak dotąd luku na baterie AAA. Na lewym boku m130 znajduje się slot SD/MMC, a wśród aplikacji systemowych znajdziemy CardInfo do zarządzania zawartością karty. Jak na razie nie miałam jednak możliwości sprawdzenia go w akcji.
Teraz wypadałoby włączyć Palma i ocenić, co potrafi ten oczekiwany kolorowy wyświetlacz. Najpierw jednak stylus... znów to samo piórko z litego plastiku. O ile w poprzednich modelach m1xx nie stanowiło to aż takiej bolączki, bo wykonaną sposobem chałupniczym szpilkę do resetowania można było przechowywać razem z bateriami, o tyle tu, chcąc zrestartować urządzenie, będziemy musieli poszukać jakiegoś adekwatnego narzędzia. Ale stylus – rzecz nabyta, nie jest problemem zmienić go na lepszy.
O wiele bardziej strategicznym (i interesującym) elementem palmtopa jest wyświetlacz – pierwszy kolorowy wyświetlacz Palma po m505, tym razem NAPRAWDĘ kolorowy. Ekran jest – jak w całej serii – plastikowy, a więc odporny na uszkodzenia, gdy palmtop np. zsunie się z biurka. Regulacja kontrastu chyba po raz pierwszy faktycznie zmienia kontrast, a nie jasność ekranu; ta jest zresztą więcej niż zadowalająca. Przy braku innych źródeł światła na dłuższą metę stale podświetlony ekran może wręcz razić – czyżby nici z czytania po nocach? Ależ skąd – przytrzymując dłużej przycisk włącznika, przejdziemy do drugiego, oszczędniejszego trybu podświetlania. W dobrze oświetlonym pomieszczeniu ekran może być wtedy trochę zbyt szary, ale w ciemności słabsze podświetlenie sprawdza się świetnie. Trochę gorzej jest w słońcu, ale to typowe dla wyświetlaczy typu reflective.
Przy wyłączaniu palmtop zapamiętuje, który poziom podświetlenia był ostatnio ustawiony, pozostaje przy nim po włączeniu. Niestety nie ma róży bez kolców – wyświetlacz jest dość „leniwy” – przy zmianie zawartości ekranu chwilę trwa, zanim poprzedni obraz całkiem zaniknie, co trochę przeszkadza w zestawieniu z prędkością działania tego PDA. Poza tym grafika obrabiana jest bardzo sprawnie, kolory są naprawdę barwne, choć czasem lekko zaskakują odcieniem w porównaniu do innych kolorowych wyświetlaczy.
Lekki zawód sprawia niestety digitizer w obszarze Graffiti, ale to może być akurat kwestią modelu testowego – jest przesunięty o jakieś 2 mm w górę w stosunku do wyświetlacza, a przy pisaniu pod kątem, tj. gdy nie mamy Palma bezpośrednio przed sobą, nie wyłapuje wszystkich pociągnięć piórka. W jakiejś mierze jest to na pewno wina stylusa – jest zdecydowanie za lekki dla tego ekranu, trzeba go porządnie docisnąć, żeby palmtop go „poczuł”.
W dzień: m130 vs. m505 vs. m515
I w nocy: m130 vs. m515 vs. m505
Ogólnie rzecz biorąc Palm m130 jest naprawdę niezłym PDA, już nie całkiem z dolnej półki, jak pierwsze modele serii m1xx. Gdyby nie plastikowy ekran i brak flash ROMu, byłby porównywalny z Palmem m505 (nie różnią się ani ilością pamięci - 8 MB, ani procesorem - w obu urządzeniach taktowany jest częstotliwością 33 MHz). Ten "awans" widoczny jest też w cenie - o ile dotychczas za m1xx klient płacił nie więcej niż 200 USD, m130 kosztuje w Stanach 279 USD, prawie tyle, co model m500. Cena w Polsce wynosi 1590 zł + 22% VAT (ok. 1940 zł).
Za udostępnienie urządzenia serdecznie dziękujemy firmie Scientific