Tak czy siak, mieliśmy tylko tydzień na zabawę z tym PDA. Jako że wszystkie testy musiały odbywać się przy gniazdku elektrycznym, nie miałem okazji sprawdzić funkcjonowania tego PDA w prawdziwych warunkach. Miałem również znacznie mniej czasu na zabawę z Toshibą G900, gdyż w czasie tych 7 dni byłem w domu praktycznie gościem. Stąd dość powierzchowna natura tego artykułu. Po drugie model który otrzymaliśmy był jeszcze wczesnym prototypem. Nie chodzi nawet o wygląd zewnętrzny, ale o parametry techniczne i funkcjonowanie systemu. Jak się okazuje, ostateczna wersja tego PDA posiada nieco inną konfigurację - więcej na ten temat w dalszej części artykułu. Mam jednak nadzieję, że uda nam się jeszcze raz otrzymać to urządzenie do testu, ale tym razem w pełni sprawne i w wersji ostatecznej.
Zgodnie z instrukcją, standardowe opakowanie powinno zawierać:
- słuchawki z mikrofonem
- ładowarkę sieciową
- kabel USB
- kabel host USB
- dwie płyty CD
Wygląd zewnętrzny
Większość z Was widziała już dokładne fotki tego PDA w sieci. Można było obadać je choćby w naszym raporcie z tegorocznego CeBITu. Z zewnątrz poza tym szerokim, panoramicznym ekranem, Toshiba G900 nie specjalnie odróżnia się od innych PDA. Ów PDA wykonany jest w całości z plastiku, który nie trzeszczy jednak pod uciskiem a poszczególne elementy są dobrze do siebie dopasowane. Powyżej 3" wyświetlacza zlokalizowano niewielki obiektyw aparatu cyfrowego VGA (do wideo-połączeń), a symetrycznie do niego klawisz z dziwnym logo, który jak się okazuje, uruchamia Internet Explorera. Po środku jest jeszcze otwór głośnika telefonu, a ponad nim i lekko w bok, widać diodę sygnalizującą ładowanie baterii.
Poniżej ekranu mamy standardowy dla Windows Mobile zestaw klawiszy sprzętowych, czyli czerwoną i zieloną słuchawkę, lewy i prawy SoftKey, OK, Windows, a także skrót do książki adresowej i skrzynki odbiorczej. Pomiędzy nimi jest jeszcze joypad z samodzielnym klawiszem centralnym.
Na górze umieszczono klawisz Power oraz duży przycisk służący do zwalniania tylnej ścianki obudowy. Bok okupują dwie zaślepki, które po otwarciu zawisają na krótkim i elastycznym "ogonie". Skrywają one gniazdo micro-Jack oraz slot na karty miniSD.
Na dole mamy natomiast ukryte za podobną wyciąganą zaślepką złącze miniUSB, malutki otwór mikrofonu, a przy przejściu na ścianki boczne widać główkę rysika oraz miejsce na przełożenie smyczy. Druga boczna ścianka mieści podwójny przycisk kontroli głośności oraz klawisz aparatu cyfrowego.
Cały tył stanowi ściągana plastikowa pokrywa, chroniąca baterię i otaczająca obiektyw głównego aparatu cyfrowego 2Mpix, wyposażonego w diodową lampę błyskową.
Jeśli czegoś Wam w tym opisie brakuje, to macie dobrego nosa. Gdzieś wcięło otwór resetowania PDA. Czyżby ten model Toshiby był na tyle dobry by się nie wieszał? Oczywiście to było pytanie retoryczne, a otwór resetowania mimo wszystko znajduje się na obudowie, tyle że obok baterii, czyli pod ściąganą tylną pokrywą. Lokalizacja conajmniej dziwna i chyba nie do końca przemyślana. Na poniższej fotce widać rysik umieszczony w otworze resetowania.
Porównanie
Już na pierwszy rzut oka widać, że Toshiba G900 raczej nie zalicza się do grona najmniejszych i najlżejszych palmtopo-telefonów. Chodzi zarówno o wysokość jak i grubość tego PDA. Przyznam szczerze, że jak na moje skromne wymagania, Wizard jest palmtopo-telefonem prawie idealnym, ale nieco "opuchniętym". Dlatego mój następny PDA musi być od niego mniejszy, ale jednocześnie musi posiadać wygodną klawiaturę QWERTY. Toshibę muszę zatem skreślić z listy jego następców, gdyż mierzy ona:
- 119.0 x 61 x 21.5 mm, przy 196 gramach wagi
- 109.0 x 58 x 23.7 mm, 160g (wymiary i waga Wizarda dla porównania)
- 109.0 x 59 x 17.0 mm, 168g (HTC Herald)
- 112.5 x 58 x 21.95 mm, 176g (HTC Hermes)
- 117.5 x 59 x 19.8 mm, 165g (ETEN Glofiish M700)
Na górze Wizard, na dole Toshiba
Parametry
Toshiba G900 posiada przynajmniej trzy cechy, wynoszące ją wysoko ponad ustalone od lat standardy. Po pierwsze Tośka pochwalić się może czytnikiem linii papilarnych, który w PDA spotyka się raczej sporadycznie - więcej na ten temat w dalszej części artykułu. Tak samo na palcach jednej ręki policzyć można PDA, które posiadają więcej niż 64MB pamięci operacyjnej, a tutaj mamy aż dwa razy tyle RAMu. Trzecią i chyba najciekawszą bo prawdziwie unikalną cechą Toshiby G900, jest jej ekran. Panoramiczny wyświetlacz o przekątnej 3", który charakteryzuje się rozdzielczością 800x480 punktów - nigdy dotąd niespotykaną w PDA z okienkami Pocket PC. Do tej pory wyświetlacze takich urządzeń pochwalić się mogły maksymalnie rozdzielczością 640x480 pikseli.
Wracając do tematu pamięci, warto zaznaczyć, że te dodatkowe 64MB pamięci operacyjnej ma niebagatelne znaczenie w PDA z okienkami Pocket PC. Nie chodzi tutaj nawet o szybkość pracy urządzenia, ale o możliwość uruchamiania kilku aplikacji jednocześnie. Na PC nie ma takich ograniczeń, gdyż system zawsze może użyć pamięci wirtualnej. Natomiast w niektórych PDA, gdy odpalimy np. AutoMapę i w czasie nawigacji będziemy chcieli odebrać połączenie telefoniczne, dojść może albo do zawieszenia systemu, albo przydługiego zwisu, który zakończy się zamknięciem AutoMapy. System automatycznie zamyka bowiem programy pracujące w tle, gdy zaczyna brakować pamięci operacyjnej. Oczywiście sytuacje jak ta opisana powyżej nie zdarzają się często, gdyż nie ma aż tylu aplikacji wymagających tak dużej ilości pamięci operacyjnej jak AutoMapa. Nie ma się jednak co oszukiwać - nawigacja to teraz chleb powszedni dla każdego posiadacza PDA i chyba nikt nie wyobraża sobie wyłączania telefonu tylko po to, by swobodnie dotrzeć do celu.
Toshiba G900 w wersji którą otrzymaliśmy, oferowała dokładnie 82.53MB wolnej pamięci operacyjnej (29.57MB używane przez system zaraz po twardym resecie, ze 112.10MB całkowicie zaadresowanej pamięci operacyjnej). Gorzej było natomiast w kwestii obszaru dyskowego, który pomieścić może zaledwie 19.44MB (11.42MB używane, ze 30.86MB całości). Dramat prawda? Okazuje się jednak, że na takie bolączki cierpi jedynie model prototypowy. Ostateczna wersja, która weszła już do sprzedaży, posiada 128MB kość ROMu, a zatem sytuacja ta powinna wyglądać znacznie lepiej.
Kolejna różnica pomiędzy prototypem a modelem dostępnym na rynku, to szybkość taktowania procesora marki Intel. Testowana przez nas Tośka dysponowała 416MHz zegarem, a wersja oficjalna posiada 520MHz CPU X-Scale PXA270. Z dodatkowych parametrów wymienić można moduł Bluetooth, WiFi, aparat cyfrowy o matrycy 2Mpix, host USB i gniazdo na karty miniSD. Funkcjonalności hosta USB nie udało mi się niestety przetestować, gdyż w komplecie nie było odpowiedniego kabla, pozwalającego na podłączenie do PDA akcesoriów USB. Od jakiegoś czasu standardem w Windows Mobile jest obsługa USB Mass Storage, czyli emulowanie czytnika kart pamięci przez palmtopa, po podłączeniu go do PC - bez potrzeby instalowania dodatkowego oprogramowania. Toshiba G900 również posiada odpowiedni przełącznik USB Mass Storage/ActiveSync w menu Settings -> Connections.
Prawie wszystkie zrzuty ekranu zostały celowo
pomniejszone, aby cały artykuł ładował się szybciej i wyglądał lepiej.
Można jednak zobaczyć oryginalny zrzut, po kliknięciu w jego pomniejszoną wersję
pomniejszone, aby cały artykuł ładował się szybciej i wyglądał lepiej.
Można jednak zobaczyć oryginalny zrzut, po kliknięciu w jego pomniejszoną wersję
Moduł Bluetooth kontrolowany przez oprogramowanie Microsoftu zgodny jest ze standardem 2.0 EDR i obsługuje m.in. profil A2DP. W oknie menadżera BT brak jednak dodatkowych zakładek, pozwalających np. na przeglądanie zdalnych napędów - taka funkcjonalność dostępna jest w nowszych PDA HTC. WiFi nie posiada jakiegoś wymyślnego menadżera, a za sam układ obsługujący sieci 802.11b oraz g odpowiada firma SyChip. Moduł ten posiada obsługę WPA, WPA2, WPA-PSK, WPA2-PSK, WEP, TKIP oraz AES. Za pracę samego telefonu odpowiada trójzakresowy układ Qualcomma, dla sieci GSM/GPRS/EDGE/UMTS i HSDPA.
Klawiatura i klawisze
Zacznijmy może od opisu funkcjonowania zlokalizowanych na zewnętrznej powierzchni obudowy klawiszy sprzętowych. Otóż są one wygodne w obsłudze, ciekawie wyprofilowane i dają dobre odczucie wciśnięcia. Wszystkie poza klawiszem Internet Explorera i klawiszem Power, wystają ponad poziom obudowy. Joypad też jest nawet wygodny, tyle że jak w 99% produkowanych obecnie PDA, nie obsługuje on ruchów po przekątnej. Wątpię aby joypad w egzemplarzach dostępnych oficjalnie na rynku miał być pozbawiony tej wady. Zatem jest to kolejny palmtopo-telefon niezbyt nadający się dla mobilnych graczy.
Klawiatura QWERTY wysuwana jest półautomatycznie, z lewej bocznej ścianki PDA - podobnie jak w HTC Herald. Wystarczy lekko zapoczątkować ten ruch, a ekran szybko odskoczy, ukazując umieszczone pod nim klawisze. Zamykanie odbywa się w identyczny sposób. Sama klawiatura nie wprowadza jakiś rewolucyjnych zmian - nie ma dajmy na to diodek sygnalizujących wciśnięcie klawiszy funkcyjnych, ani innych wynalazków. Posiada za to więcej klawiszy niż ta z Wizarda czy Hermesa i Heralda. Na końcu każdego z czterech rzędów jest bowiem dodatkowy przycisk.
Dzięki temu w porównaniu z Wizardem, znak zapytania, przecinek i znak równości, dostępne są jako pierwszorzędne znaki, a nie te uzyskiwane z klawiszem funkcyjnym. Czwarty klawisz to CTRL, którego brak w wymienionych PDA. Natomiast drugorzędną funkcją dostępną na nim jest Escape.
Jak widzicie na zamieszczonych fotkach, kształt klawiszy jest inny niż w Wizardzie. Ale są one praktycznie identyczne do tych z Hermesa i Heralda - lekko wypukłe, wygodnie rozmieszczone i dają wyraźne odczucie wciśnięcia. Co ciekawe, znaki narodowe uzyskuje się podobnie jak w PDA firmowanych przez korporację High Tech Computer. Innymi słowy wciskam kombinację wybranej litery, klawisza funkcyjnego (w formie kropki w lewym dolnym rogu) i spacji - oczywiście nie jednocześnie, ale jeden po drugim. Może wydawać się to nieco skomplikowane, ale uwierzcie mi, że już po kilku minutach będziecie bezwiednie wprowadzać w ten sposób litery z ogonkami. Jak można się domyślić, standardowo system nie posiada pełnej obsługi polskich znaków, ale to akurat nie stanowi problemu. Można bowiem swobodnie zmieniać mapowanie klawiszy. Wystarczy tylko zgrać plik sym.0409.txt z folderu Windows do PC, zmienić jego zawartość i wgrać go ponownie do pamięci PDA. Jeśli wydaje się Wam że znacie skądś tą metodę, to macie rację. Plik o podobnej nazwie i praktycznie identycznej zawartości znajduje się w pamięci urządzeń produkcji HTC.
Oryginalna zawartość pliku mapowania klawiszy z Toshiby
Toshiba G900 ma też klawisz SYM, który podobnie jak w Hermesie i Heraldzie, wywołuje aplikację, ułatwiającą wstawianie dodatkowych symboli. Pojawia się wtedy okno gdzie opuszkami palców wygodnie wprowadzać można różne znaki - bez potrzeby uczenia się kombinacji je wywołujących. Producent dodał również własny system autouzupełniania rozpoczętych wyrazów. Nosi on tutaj nazwę XT9 i wyświetla u dołu ekranu kilka prawdopodobnych zakończeń do wstukanych liter. W wersji prototypowej nie oferuje on jednak żadnych opcji, jak choćby menu wyboru wersji językowej słownika podpowiedzi. Ale według instrukcji obsługi, opcja taka występuje w ostatecznym modelu Toshiby, choć nie podają oni listy języków do wyboru.
Niestety model prototypowy posiadał jakiś błąd w oprogramowaniu klawiatury, który nie pozwalał na wstukiwanie liter z ogonkami. Po prostu kombinacja litera + kropka + spacja działała identycznie jak kropka + TAB (SYM). Myślę jednak, że jest to problem, który dotyczy wyłącznie tego przedprodukcyjnego modelu Tośki.
Po lewej klawiatura Toshiby, po prawej Wizarda
Skaner biometryczny
Do wąskiego grona pocketów wyposażonych w czytnik linii papilarnych zaliczyć można praktycznie tylko leciwe PDA z rodziny HP iPAQ, oznaczone symbolami h5450, h5550 oraz ich następcę, czyli hx2750. W urządzeniach tych skaner stanowił alternatywę do zwykłego wklepywania hasła przy uruchamianiu PDA, ale programiści mogli wykorzystywać tą metodę autoryzacji użytkownika również we własnych aplikacjach - HP udostępniło odpowiedni SDK. Z tego co mi jednak wiadomo, nie pojawił się żaden dodatkowy program, który oferowałby obsługę czytnika w tych PDA. Toshiba G900 jest zatem czwartym pocketem przeznaczonym dla przeciętnego zjadacza chleba (nie wliczając przemysłowych PDA) i pierwszym palmtopo-telefonem z mobilnymi okienkami na pokładzie, który oferuje możliwość skanowania linii papilarnych.
Tutaj poza autoryzacją dostępu do PDA (można wybrać odcisk palca zamiast hasła, wchodząc do Menu Start -> Settings -> Password), czytnik ten posiada również dwie dodatkowe funkcje. Po pierwsze pozwala uruchamiać różne programy, które przypisać można opuszkom naszych palców. Po prostu przeciągnięcie palcem po czytniku automatycznie uruchamia wybrany wcześniej program. Funkcja ta działa wyłącznie z poziomu programu o nazwie Fingerprint Launcher, a zatem trzeba go wcześniej uruchomić, aby móc odpalać inne aplikacje za pomocą naszych palców. Oczywiście cos takiego nie miałoby zbytniego sensu, ale producent wpadł na pomysł, aby przypisać ten program do jednego z klawiszy sprzętowych - tutaj akurat klawisz kontroli głośności, który po dłuższym przytrzymaniu uruchamia Fingerprint Launchera.
Ekran wyboru palca do zeskanowania
Skanujemy odciski
Opcje czytnika biometrycznego
Gdy natomiast jesteśmy np. w Menu Start, to przesuwając palcem po czytniku symulujemy działanie manipulatora znanego z notebooków, czyli touchpada. Zarówno w górę jak i dół, ale również przesuwając palec na boki, możemy przemieszczać się pomiędzy pozycjami Menu Start. Nie mogło zabraknąć również opcji stuknięcia palcem o powierzchnię czytnika, co kończy się odpaleniem zaznaczonego programu. W odróżnieniu od HP iPAQ hx4700 - jedynego PDA z touchpadem, czy też HTC Artemis - jedynego pocketa z trackballem, Toshiba nie wyświetla na ekranie wskaźnika myszy. Jej touchpad nie jest zatem w pełni funkcjonalny. Mimo raczej niewielkiej powierzchni czytnika, w porównaniu do wielkości notebookowych touchpadów, obsługuje się go całkiem przyjemnie. Palec wskazujący prawej ręki, przy trzymaniu urządzenia oburącz z wysuniętą klawiaturą, znajduje się akurat w zasięgu czytnika, podobnie palec środkowy, ale pozostałymi już niezbyt wygodnie przesuwa się po jego powierzchni.
Niestety napotkałem spore trudności w prawidłowym odczytywaniu odcisku palca przez Toshibę. Otóż urządzenie rzadko kiedy akceptowało odcisk, mimo że przykładałem się do procedury skanowania. Myślę jednak, że i ten problem został rozwiązany w modelu produkcyjnym. Kolejną niedogodnością może być lokalizacja czytnika, przynajmniej jeśli chodzi o autoryzację dostępu do systemu, przy uruchamianiu PDA. Za każdym razem trzeba będzie bowiem rozsuwać obudowę, nawet tylko po to, by sprawdzić listę spotkań widocznych na ekranie Today. Wiąże się to przecież z rotacją ekranu (automatycznie po rozsunięciu), a jeśli będziemy chcieli użytkować PDA w trybie pionowym pracy ekranu, czeka nas kolejna zwłoka, po zeskanowaniu palca i ponownej rotacji, przy zamykaniu klawiatury. Choć muszę przyznać, że mimo tak dużej rozdzielczości ekranu i mocy obliczeniowej potrzebnej na jego przerysowanie po rotacji, Tośka całkiem szybko odświeża zawartość ekranu Today - nawet w modelu prototypowym z 416MHz zegarem. Wersja ostateczna jeszcze lepiej powinna sobie z tym radzić, gdyż jak wspomniałem posiada przecież 520MHz CPU.
Zanim przejdziemy do omawiania innych istotnych kwestii, kilka słów na temat rysika Toshiby G900. Podobnie jak w Wizardzie i wielu innych PDA jest on teleskopowy, chowany w silosie znajdującym się na dolnej ściance urządzenia. Trzyma się on tam mocno i nie wygląda na to, by miał szybko się obluzować.
Na górze rysik Toshiby, poniżej Wizarda, przy maksymalnym ich rozsunięciu
Ekran
Co do jakość ekranu nie mam żadnych zastrzeżeń. Wyświetlany obraz jest doskonałej jakości. Charakteryzuje się żywymi kolorami i równomiernym podświetleniem. Szkoda tylko, że użytkownik ma niewielki wybór jeśli chodzi o moc podświetlania. Skrajne ustawienia są dobrze dobrane, czyli silne oraz wyjątkowo słabe - przydatne np. przy czytaniu w warunkach słabego oświetlenia. Tyle tylko, że skala regulacji podświetlania zamyka się zaledwie na 6 stopniach.
Większość systemowych aplikacji dobrze wyświetla się na rozdzielczości 800x480 punktów, a zwolennicy przeładowanego informacjami ekranu Today, będą mogli w końcu upchnąć te kilka dodatkowych pluginów, których wyświetlenie na zwykłych PDA powodowało pojawienie się jakże nie lubianego paska przewijania ekranu.
Jednak nie każdy program dopasowany jest do ekranu o wysokości 800 punktów. Może pamiętacie pierwsze filmy z Toshibą G900 w roli głównej - te z 3GSM World Congress? Tam sam ekran ładowania systemu z logo Windows Mobile 6.0, ucięty był na wysokości 640 pikseli. Tutaj problem ten już nie występuje, ale np. ekran aplikacji telefonicznej nie w pełni wykorzystuje potencjał takiego wyświetlacza. Za to Windows Media Player bez problemu rozciąga się na całym ekranie.
Aplikacja telefonu, a po prawej WMP
Samo przeglądanie systemowych folderów jest znacznie bardziej przyjemne, na tak dużej rozdzielczości ekranu. Widać to dobrze na poniższym zrzucie ekranu, ze standardowego eksploratora mobilnych okienek.
Pewnie jesteście ciekawi jak wygląda kwestia gier? O dziwo odpalają się one całkiem poprawnie na tak nietypowej rozdzielczości. Jedne tytuły skalują się tak, by wypełnić cały ekran, a te ustawione na sztywno na rozdzielczość 320x240 czy też 640x480 pozostawiają po prostu pusty prostokąt, gdzie prześwituje pracujące w tle okienko - zazwyczaj Menu Start lub jakiegoś menadżera plików, którego użyliśmy do odpalenia danej gry. Można nawet kliknąć w ikonę klawiatury widoczną na dolnym pasku i rozwinąć ją. Co prawda chowa się ona nieco pod ekran gry i czasem pomruguje (prawdopodobnie związane z nakładaniem się obrazu), ale na upartego można by z niej korzystać - kliknięcie w jej obszar nie powoduje minimalizacji okna gry.
Po lewej rozciągnięte "kulki" i SkyForce z widoczną standardową klawiaturą mobilnych okienek
Tych których niespecjalnie interesują gry, być może zaciekawi zrzut ekranu z AutoMapy, pracującej na tym PDA. Jak widać na zamieszczonych poniżej screenshotach, program doskonale dopasowuje się do panoramicznego wyświetlacza Tośki.
Oprogramowanie
Standardowych składników mobilnych okienek nie trzeba większości z Was przedstawiać. Dlatego poniżej znajdziecie jedynie krótki opis programów dodatkowych, zainstalowanych przez producenta. Po pierwsze jest to przeglądarka internetowa Opera (normalnie dostępna odpłatnie) i znany z niektórych PDA Picsel Viewer, czyli dość unikalna przeglądarka dokumentów w formatach TXT, PDF, HTML, PNG, GIF, JPEG, BMP, WMF, Worda, Excela oraz PowerPointa.
PDAclub.pl w pocketowej Operze
Ta sama strona, ta sama Opera, ale w trybie pełnoekranowym
Jak każdy palmtopo-telefon tak i Toshiba posiada obsługę aplikacji napisanych w Javie, za pośrednictwem Esmertec Jeodek Java. Teraz przechodzimy do sedna sprawy, czyli autorskich programów przygotowanych przez programistów Toshiby. Pierwszy z nich to GoldKey, czyli zapowiadany system autoryzacji dostępu do komputera PC, za pośrednictwem PDA. Pomysł jest wyjątkowo prosty - jeśli oddalimy się wraz z Tośką od odpowiednio skonfigurowanego wcześniej peceta, to połączenie Bluetooth zostaje zerwane, a PC wylogowuje użytkownika albo odpala wygaszacz ekranu chroniony hasłem, lub tylko blokuje system. Niestety nie mogłem tego przetestować, gdyż w komplecie nie było płyty CD z pecetowym klientem GoldKey. Z instrukcji wynika jednak, że program ten działać będzie wyłącznie na PC wyposażonych w firmowany przez Toshibę menadżer Bluetooth, co znacznie zawęża szereg kompatybilnych pecetów.
Drugi program ich autorstwa to Teleport. Pod tą nazwą kryje się aplikacja o dwóch zbliżonych funkcjach. Po pierwsze za jej pośrednictwem obsługiwać można naszego PDA z poziomu monitora PC, jego klawiatury i myszki, czyli coś na wzór opisywanego niedawno Pocket Controllera. Program działa też w drugą stronę, na zasadzie wykorzystania klawiatury Toshiby do zdalnej kontroli komputera. Komunikacja odbywa się za pośrednictwem połączenia ActiveSync i podobnie jak GoldKey, wymaga instalacji pecetowego klienta - dlatego również nie miałem jak przetestować działania Teleportu na swoim PC.
Ostatni nowy program to TIPtalk. Jest to komunikator internetowy, który poza zwykłym tekstowym czatowaniem z innymi użytkownikami tej aplikacji, pozwala na prowadzenie rozmów VoIP, wykorzystujących protokół SIP. Próbowałem znaleźć w sieci jakieś dodatkowe informacje na temat tej aplikacji, ale nie udało mi się nic wartościowego odszukać.
W menu Settings jest jeszcze jeden ciekawy aplet, o nazwie SIMlock. Pozwala on zablokować PDA do akceptacji tylko aktualnie umieszczonej w slocie karty SIM. I nie chodzi o operatora, ale tą naszą, konkretną kartę. W przeciwieństwie do blokady SIMlock zakładanej przez operatora, tutaj możemy zarówno łatwo ją założyć, jak i samemu zdjąć. Wystarczy podać ustalony wcześniej ośmiocyfrowy kod.
Aparat i testy...
Niestety nie udało mi się przetestować wydajność PDA za pośrednictwem aplikacji Spb Benchmark, gdyż podwyższone zapotrzebowanie na moc obliczeniową powodowało, że Toshiba umierała nawet na ładowarce i to już po kilku minutach. Natomiast w TCPMP wynik był tak żałosny, że nie ma sensu go nawet tutaj przytaczać. W otrzymanym przez nas prototypie system zapewne nie był jeszcze w pełni zoptymalizowany, a i kwestia wolniejszego procka sprawiłaby, że otrzymane wyniki i tak nijak by się miały, do rzeczywistych osiągów dostępnych na rynku egzemplarzy Toshiby G900. Nie robiłem również zdjęć wbudowaną cyfrówką, ani nie sprawdziłem faktycznej szybkości połączeń internetowych HSDPA - za wszystko odpowiada nagła śmierć urządzenia, przy zbyt dużym obciążeniu baterii. Jedyne co udało mi się przetestować, to jakość połączeń głosowych - jest ona po prostu zadawalająca. Nie mogę się przyczepić również do alarmu wibracyjnego. Oczywiście podobną ignorancją muszę się wykazać, przy pytaniu o czas pracy na baterii. Jedyne liczby które mogę zacytować pochodzą z instrukcji obsługi. Producent podaje, że ów PDA na standardowej litowo-jonowej baterii o pojemności 1320mAh, powinien wytrzymać 265 minut rozmowy dla GSM lub 160 minut dla sieci 3G, a z aktywowaną transmisją wideo czas spada do 75 minut. Natomiast w trybie czuwania, Toshbia G900 powinna wytrzymać nieco ponad 300 godzin.
Podsumowanie
Nie dość że Toshiba G900 jest pierwszym PDA tego producenta po dłuższej przerwie, to dodatkowo jest to pierwszy palmtopo-telefon z logo tej firmy na obudowie. Gdyby tak popatrzeć wstecz, to dojść można do wniosku, że to właśnie Toshiba była promotorem wielu nowych technologii w urządzeniach klasy PDA. To przecież oni wypuścili na rynek pierwszego palmtopa z wbudowanym modułem WiFi (Toshiba e740), ale ich największą innowacją było wyprodukowanie PDA z ekranem VGA. Wtedy gdy nikt nawet nie słyszał, o możliwości uruchomienia mobilnych okienek na wyświetlaczach 640x480, Toshiba wprowadziła takie cacko do sprzedaży. Model oznaczony symbolem e805 mimo że był palmtopem przełomowym, który zebrał wiele pochlebnych opinii, był ostatnim PDA tego producenta. Od momentu jego premiery minęły prawie 4 lata. Toshiba może i długo zastanawiała się nad ponownym wejściem na rynek urządzeń klasy PDA, ale najwyraźniej nie chce być jakimś kolejnym niszowym graczem. Ponownie zaskakują nas oni wyjątkową konfiguracją parametrów technicznych, której na próżno szukać w innych palmtopo-telefonach dostępnych na rynku, a nawet tych dopiero zapowiadanych. Panoramiczny ekran, 128MB RAMu, czytnik linii papilarnych będący jednocześnie touchpadem, moduł telefonii komórkowej z obsługą HSDPA, nie tylko USB Mass Storage ale nawet host USB no i wygodna klawiatura. Do miana urządzenia idealnego brakuje tej Tośce chyba tylko zintegrowanego modułu GPS.
Jeśli używacie palmtopo-telefonu głównie jako mobilnego terminala do przeglądania Internetu, to ów PDA jest po prostu do tego stworzony. Choć muszę przyznać, że wielkość czcionek na 3-calowym ekranie 800x480 może się okazać dla niektórych z Was już zbyt mała. Oczywiście można swobodnie regulować rozmiary fontów na stronach Internetowych, ale powiększając je, stracimy już efekt tak szerokiego ekranu. Sam do tej pory spoglądałem na podobne opinie na temat wyświetlaczy z rodzaju VGA na 2.8" z przymrużeniem oka. Ale po chwili obcowania z takim PDA, muszę się po części z nimi zgodzić. Są pewne granice, których przekroczenie nie zawsze daje pożądany efekt. Miejcie przy tym na uwadze, że mam jeszcze dobry wzrok i nie noszę okularów, a mimo to uważam że taki ekran potrafi szybko zmęczyć wzrok. Dlatego przed zakupem takiego PDA dobrze by było wziąć go do ręki i odpalić jakąś stronę WWW, aby przekonać się na własnych oczach, czy jest to coś co jesteśmy w stanie zaakaceptować.
Kliknij by zobaczyć powiększenie
Chyba zgodzicie się ze mną, jeśli powiem, że Toshiba odeszła w dobrym stylu i w równie wielkim powraca. Oby tylko ich śladem podążyli inni producenci PDA, którzy w większości zasypują rynek niewiele różniącymi się od siebie urządzeniami. Sprzedaż Toshiby G900 rozpoczęła się w Europie zaledwie kilka dni temu. Miejmy nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo, zanim trafi ona na półki naszych sklepów. Ile będzie kosztować? Pewnie około 2.600zł brutto z hakiem. Obecnie można ją nabyć m.in. w brytyjskim sklepie eXpansys.
:: Plusy:
panoramiczny wyświetlacz 800x480
128MB pamięci RAM
czytnik linii papilarnych / touchpad
moduł telefonii komórkowej z obsługą HSDPA
BT 2.0 i WiFi 802.11g
host USB
wygodna klawiatura
prosta rekonfiguracja mapowania klawiszy
klient SIP na pokładzie
pełna wersja przeglądarki Opera
ciekawe oprogramowanie dodatkowe (GoldKey, Teleport)
:: Minusy:
konieczność rozsuwania obudowy do skanowania odcisku palca
reset pod tylną pokrywą obudowy
spore wymiary i waga
brak zintegrowanego odbiornika GPS
tylko czterokierunkowy joypad
zbyt duża ilość zaślepek
2.5mm a nie 3.5mm jack audio
aparat cyfrowy bez AutoFocusa
GoldKey działa tylko z menadżerem BT Toshiby na PC