Ostatnie Newsy
Sony Clie 610C
Ostatnio, wśród aktualnych bądź przyszłych użytkowników Palmów, wiele mówi się na temat urządzeń pochodzących od firmy Sony. Poza ładnym wyglądem i niezłymi parametrami przede wszystkim wyróżniają się wysoką rozdzielczością. Niestety w Polsce nie można ich kupić ani przetestować w żadnym sklepie. Dla tych, którzy mają możliwość sprowadzenia ze Stanów handhelda Sony, ale nie są pewni czy warto wydać na niego pieniądze, chciałbym polecić tą recenzję. Postaram się w niej porównać Sony Clie 610C do Palma m505.
Wygląd
Zacznijmy od tego, co najpierw rzuca się w oczy. Na zdjęciach Clie prezentuje się nieźle. Ale muszę przyznać, że jak zobaczyłem go na własne oczy to byłem pod wrażeniem. To urządzenie jest po prostu śliczne :-). Cała obudowa wykonana jest z aluminium w fioletowym kolorze. Wraz ze srebrnymi elementami obudowa jest bardzo estetyczna, aż miło popatrzeć. Z wyglądu Clie jest bardziej smukłe niż m505 (ok. 0,5 cm węższe oraz 0,5 cm wyższe). Niestety jest także prawie dwa razy grubsze oraz o 30 g cięższe. Może to niewiele, ale daje się od razu zauważyć.
Palm m505 i Clie N610
Ochrona na ekran założona jest od góry (m505 ma z boku). Wprawdzie dzięki temu łatwiej jest odsłonić ekran na ulicy, ale niestety zasłania ona całkowicie port podczerwieni. Dla osób często korzystających z połączenia przez podczerwień może być to denerwujące.
Dobrze za to umocowany jest rysik. Nie trzeba go siłą wyjmować - w obudowie jest trzymany za pomocą magnesu. Wyciągnięcie oraz wsadzenie go z powrotem nie stwarza żadnych problemów. Końcówka, która bezpośrednio styka się z ekranem, jest zbudowana z twardego plastiku. W połączeniu ze śliskim ekranem rysik bardzo delikatnie się porusza. Należy jednak pamiętam, że im twardsza końcówka rysika tym szybciej mogą pojawić się rysy na ekranie.
Niestety poważnym minusem są przyciski. Są one schowane na równi z obudową, przez co naciśnięcie ich np. w rękawiczkach jest już praktycznie niemożliwe. Na szczęście Sony, tak jak we wszystkich swoich urządzeniach, także i tutaj zamontowała kółeczko – JogDial oraz dodatkowy przycisk służący do „cofania”. Ja osobiście nie korzystałem z tego rozwiązania gdyż w praktyce okazało się ono mało wygodne, ale może komuś się przyda. Naciśnięcie kółeczka powoduje wybranie aktualnie zaznaczonej aplikacji. Przycisk cofnij natomiast, powoduje przejście do launchera, a nie tak jak można by się spodziewać, powrót do poprzednio oglądanej strony.
Praca z urządzeniem
Pora na opis tego, co w Clie jest najlepsze – czyli ekranu. Jest on dużo lepszy niż w m505. Bardzo ostry, wyraźny i jasny. Dodatkowo poza włączeniem/wyłączeniem podświetlania posiada możliwość regulacji kontrastu znanej z Palma IIIc oraz wersji czarno-białych.
Daje to duże możliwości dostosowania podświetlania do aktualnych warunków oświetleniowych. Ponieważ jest to, tak jak w przypadku m505, ekran odbijający światło więc czytanie przy pełnym słońcu nie sprawia problemów.
Palm m505 i Clie N610 (podświetlanie na minimum)
Palm m505 i Clie N610 (podświetlanie na maksimum)
Kolejną rzeczą, na którą od razu zwraca się uwagę jest prędkość działania. Sony zastosowało tutaj procesor Dragonball VZ pracujący z częstotliwością 33 Mhz. Dziwi jednak fakt, że mimo tego samego procesora i systemu, jakim jest PalmOS 4.01s, Clie pracuje szybciej – i to na tyle, że jest to zauważalne już od samego początku. Nie muszę tłumaczyć, że zwiększa to komfort pracy. Sony wyposażyło palma w baterię o pojemności 800mA. Do pełnego naładowania potrzebuje ok. 1 godziny (m505 wystarczy ok. 20 min) ale za to bateria wytrzymuje dużo dłużej. Po jednym dniu wprowadzania kontaktów i bawienia się nim przy włączonym podświetlaniu i ustawieniu jasności na maksimum, bateria nadal była naładowana w 70% (dla porównania w m505 było to poniżej 50%). Jeśli jednak zaczniemy w coś grać bateria starczy nam na dużo krócej.
No, ale przejdźmy wreszcie do wysokiej rozdzielczości. Na razie nie ma wielu aplikacji potrafiących z niej korzystać. Mimo to system potrafi częściowo dostosować także te, które napisane są dla standardowej rozdzielczości. Objawia się to główne przy wyświetlaniu czcionki. Jest ona cieńsza, przez co mieści się jej na ekranie odrobinę więcej. Najciekawsze jest jednak to, że edytory tekstu posiadające możliwość zmiany jej wielkości (np. WordSmith) bez problemu radzą sobie z wyświetleniem większej ilości tekstu przy mniejszym rozmiarze.
Oprogramowanie
Sony dołączyło do palmtopa parę własnych aplikacji. Są to m.in.:
- gMovie – odtwarzanie filmów
- PG Pocket – przeglądarka do zdjęć
- MS Gate – przeglądanie zawartości pamięci RAM oraz Memory Stick, kopiowanie plików pomiędzy nimi
- MS Autorun – pozwala na bezpośrednie uruchamiane aplikacji z Memory Stick.
To co na pewno Was interesuje to możliwość uzyskania polskich liter. Parę dni temu pojawiła się nowa wersja programu PiLoc, który potrafi wyświetlić ogonki na palmtopach z wysoką rozdzielczością.
Wysoką rozdzielczość testowałem na trzech aplikacjach. Były to:
- iSilo 3.0
- TinySheet 4.0
- WordSmith 2.0
Tak jak można się domyślić dzięki mniejszym literkom na ekranie mieści się dużo więcej tekstu. Praca z arkuszem Excela jest naprawdę przyjemna. Tak naprawdę dopiero teraz można go wykorzystać w 100%. W połączeniu z wykresami otrzymujemy urządzenie, które spokojnie może nam w tym przypadku zastąpić notebooka. Oczywiście wersja na Palma nigdy nie dorówna możliwościami tej z PC-ta ale do edycji dokumentu na pewno wystarczy.
Największą jednak zaletą wysokiej rozdzielczości jest wykorzystanie jej w programie iSilo 3.0. Nie trzeba chyba mówić, że na ekranie mieści się masa tekstu. Co ciekawe jednak, po ustawieniu czcionki na najmniejszą, czytanie staje się bardzo trudne – literki po prostu są za małe. Wystarczy jednak z „tiny” przestawić je na „small” i już można się rozkoszować zaletami Clie. Podobnie jest z czcionkami w WordSmith. Po przekonwertowaniu z Windows-a fontów truetype, uzyskujemy nie tylko polskie literki, ale także mozliwość podejrzenia jak dokument będzie wyglądał po wydrukowaniu.
Jeśli chcielibyście się pochwalić znajomym polecam zainstalować na desktopie program Picture Gear Lite i skonwertowania swoich zdjęć do wysokiej rozdzielczości – na pewno będą mocno zaskoczeni.
Sony Clie należy polecić wszystkim tym, którzy po pierwsze stoją przed problemem wyboru konkretnego modelu, po drugie chcą mieć ładnego palmtopa posiadającego ekran o wysokiej rozdzielczości, a po trzecie mogą go sprowadzić ze Stanów Zjednoczonych. Model ten można na pewno polecić przyszłym użytkowniczkom :-). Myślę, że Ci którzy mają już Palmy Vx, m500 i m505 zostaną przy swoich urządzeniach. Clie na pewno jest nowoczesnym handheldem ale ja bym się zastanowił nad wymianą w.w. modeli na Sony. W przyszłym roku zapowiadany jest Palm m525, który także będzie posiadał ekran o podwyższonej rozdzielczości a ponadto wbudowany moduł bluetooth. Jeśli jednak Sony zdecyduje się na wprowadzenie modeli Clie do Polski, przewaga Palma na pewno drastycznie spadnie.