Nie jest tajemnicą, że Sony (Ericsson) nieco przespał wyścig producentów w najwyższym segmencie. Xperia S LT26i debiutuje na rynku, kiedy inni producenci wypuszczają już do sprzedaży smartfony z czterordzeniowymi procesorami. Dość powiedzieć, że od czasu debiutu pierwszego dwurdzeniowego telefonu minął dokładnie rok. Konkurencja już uciekła, teraz czas ją gonić, pytanie tylko czy nie jest za późno.
Specyfikacja. Zawartość pudełka.
Co oferuje nam pierwszy samodzielny smartfon Sony z Androidem? Sercem urządzenia jest dwurdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon MSM8260 o częstotliwości taktowania 1.5GHz, zaś za obsługę grafiki odpowiada chipset Adreno 220. Telefon posiada 1GB pamięci RAM, 32GB wbudowanej pamięci dla użytkownika oraz… nie, niestety nie ma slotu na karty pamięci, ta wbudowana musi nam wystarczyć. Poza wspomnianymi podzespołami Xperia posiada moduł łączności 3G pracujący w zakresie 850/900/1800/1900 oraz 2100 z prędkością HSDPA 14,4Mbps oraz HSUPA 5,8Mbps. Nie mogło zabraknąć oczywiście WiFi (w standardzie n), bluetooth (2.1) oraz GPS z obsługą systemu GLONASS. Na pokładzie znalazło się również miejsce na chip odpowiadający za łączność NFC oraz radio FM. Urządzenie posiada aparat fotograficzny o matrycy 12mpix, którego efekty pracy można podziwiać na 4,3 calowym ekranie o imponującej rozdzielczości HD (1280x720).
W kontekście zaprezentowanych niedawno nowości i premier nie jest to może oszałamiająca specyfikacja, ale na pewno urządzenie ma prawo aspirować do ścisłego high-endu na rynku.
Pudełko Xperii S jest dość nietypowe. Płaskie i kształtem zbliżone do kwadratu, podwójne i nieco mało wygodne. Po wyjęciu akcesoriów ciężko je z powrotem upchać tak, by nic nie wystawało i dobrze pasowało.
W jego wnętrzu poza telefonem znajdziemy ładowarkę sieciową, kabel microUSB-USB (będący również częścią ładowarki), słuchawki douszne z 2 kompletami zapasowych gumek i kabel HDMI do podpięcia telefonu do odbiornika TV. Poza tym jak zawsze garść ulotek i skróconych instrukcji. Zestaw może niezbyt imponujący, ale na tle chociażby Samsunga Galaxy S2 wypada i tak korzystniej, ze względu na wspomniany kabel HDMI. Miły dodatek, który zapewne kosztuje Sony grosze w produkcji, a pozwala klientowi nie zawracać sobie głowy szukaniem odpowiednich przejściówek.
Pozwolę sobie poświęcić osobny akapit załączonym słuchawkom. Dlaczego? Bo jest to zdecydowanie najlepiej grający zestaw, jaki do tej pory znalazłem w pudełku z telefonem. Model MG650c produkcji Sony będzie prawdopodobnie w zupełności wystarczającym urządzeniem dla 90% użytkowników telefonu. Czysty miły dźwięk, głęboki (choć nie przesadnie) bas, wygodny pilot z mikrofonem i bardzo ergonomiczne końcówki z gumkami, które idealnie trzymają się w uchu, dodatkowo tłumiąc dość dobrze otoczenie. Naprawdę udane akcesorium, które zresztą postanowiłem sobie kupić po zakończeniu testów Xperii.
Obudowa, materiały, jakość wykonania, ergonomia.
Na wstępie tego akapitu warto zaznaczyć, że firma Sony próbuje wyraźnie odciąć się od swojego „ericssonowego” dziedzictwa całkowicie zmieniając design swoich urządzeń. I to im się udało- Xperii S nie sposób pomylić z żadną wcześniejszą Xperią spod znaku SE, a było ich dość sporo.
Jak dla mnie jednak obudowa najnowszego produktu Sony budzi mieszane uczucia. Nowa stylistyka nie wszystkim przypadnie do gustu i muszę przyznać, że ja jestem jednym z tych, których ona nie urzekła. Nie podoba mi się przeźroczysty pasek pod ekranem i „odcięty” fragment obudowy, który niczemu tak naprawdę nie służy, nie podobają mi się pojemnościowe i niewygodne przyciski pod ekranem. Tak właśnie- pojemnościowe. Ikony, które widać na przeźroczystym pasku pod ekranem pokazują tylko lokalizację rzeczywistych przycisków, które znajdują się powyżej. Takie rozwiązanie powoduje, że przy pierwszym kontakcie notorycznie próbujemy naciskać ikony zamiast samych przycisków. Rozwiązanie dziwne, jak dla mnie mało wygodne i nie intuicyjne. Kolejną sprawą jest kiepska czułość przycisków pod ekranem. Bardzo często zdarza się, że dany klawisz reaguje dopiero po 2-3 próbach wciśnięcia, co jest wybitnie irytujące w codziennym użytkowaniu.
Pozostałe przyciski czyli zasilanie, głośność i aparat są na szczęście wygodniejsze i wykonane tradycyjnie. Nieco nieprecyzyjny jest wspomniany przycisk aparatu, który ma w założeniu być dwupoziomowy tak, by po złapaniu ostrości przy wciśnięciu go do połowy wykonać zdjęcie po pełnym nacisku. W praktyce jednak chodzi dość ciężko i nie jest prostą sprawą korzystać z niego zgodnie z założeniami projektantów. Ale w dobie niezbyt mądrej mody do ograniczania ilości klawiszy przez producentów i tak należy się Sony pochwała za pozostawienie tego elementu.
Materiały użyte do wykonania Xperii są niezłej jakości, choć na pewno nie jest to szczyt technologicznych rozwiązań materiałowych. Tylną klapkę baterii stanowi matowy plastik przypominający nieco fakturą obudowę Noki N9/800. Niestety w tym przypadku nie jest to raczej poliwęglan. Z podobnego materiału wykonana jest „bródka” pod przeźroczystym paskiem w dole urządzenia. Dookoła ekranu znajduje się ramka wykonana prawdopodobnie z jakiegoś metalu pokrytego lakierem. Mimo mojego wręcz pedantycznego dbania o telefony na wspomnianej ramce już po dwóch dniach pojawił się mały odprysk farby niewiadomego pochodzenia. Aż strach myśleć jak będzie wyglądać telefon po kilku miesiącach w rękach mniej delikatnych userów.
Warto jeszcze wspomnieć, że taki dobór materiałów sprawia, że urządzenie w białej wersji po prostu się… brudzi. Matowe powierzchnie zdecydowanie łatwiej łapią ślady zanieczyszczeń niż ich polerowane odpowiedniki co powoduje często konieczność „mycia” telefonu. Na szczęście jest jeszcze czarna wersja…
Spasowanie tylnej klapki jest dobre, choć nie idealne. Wyczuwalny jest lekki luz przy jej poruszaniu w górę i można odnieść wrażenie, że klapka szybko się wyrobi i będzie zbyt łatwo zsuwać się z obudowy. W tym miejscu warto się zastanowić po co w ogóle taka konstrukcja: bateria smartfona Sony jest wbudowana we wnętrze telefonu i nie da się jej zdemontować, a urządzenie nie posiada slotu na karty pamięci. Czyli całą tylną klapkę ściągamy tylko po to, by włożyć malutką kartę SIM, która tutaj jest dodatkowo w standardzie microSIM. Jest to raczej mało przemyślane rozwiązanie, bo gdyby udało się ulokować wejście karty gdzieś z boku (np. tak, jak jest to rozwiązane w iPhone’ach), to można by całkowicie wyeliminować ruchome elementy obudowy. Szkoda, że projektanci nie poszli tą drogą.
Jest jeszcze jeden mało wg mnie przemyślany element: przycisk włączania telefonu znajduje się na górnej krawędzi z lewej strony, czyli dokładnie tam, gdzie najtrudniej sięgnąć palcem. Rozwiązania konkurencji z przyciskiem Power na prawej ściance dostępnej kciukiem są moim zdaniem o niebo wygodniejsze.
Ekran.
Jestem fanem ekranów AMOLED. Od kiedy używam Galaxy S2 (później doszedł Note i Nokia N9) każdy ekran nie będący AMOLEDem jest da mnie ciemny, mało kontrastowy, a szarość zamiast perfekcyjnej czerni wzbudza we mnie zniechęcenie. Nie inaczej było kiedy pierwszy raz sięgnąłem po Xperię i włączyłem jej ekran. Ale po kilku dniach z telefonem Sony oswoiłem się z jego ekranem i muszę uczciwie przyznać, że jest niezły.
Kolory wyświetlane na wyświetlaczu są bardzo żywe i naturalne, kontrast jest na wysokim poziomie, a kąty widzenia są akceptowalne. Oczywiście czerń nie jest tak idealna jak we wspomnianym AMOLEDzie, ale i tak nie jest źle. Do tego położenie obok siebie urządzeń z AMOLEDem i Xperii wyraźnie pokazuje, że ekran tej ostatniej jest po prostu jaśniejszy.
Największą zaletą ekranu jest jednak jego rozdzielczość. 1280x720 na 4,3 calowej przekątnej daje oszałamiającą gęstość na poziomie ~342ppi zostawiając w tyle nawet osławioną Retinę w iPhonie. Taka rozdzielczość powoduje, że każdy element na ekranie jest niewiarygodnie wręcz wyraźny, czcionki są ostre jak brzytwa a czytanie czegokolwiek na takim wyświetlaczu to czysta przyjemność. Do tej pory byłem przekonany, że na ekranie o tej wielkości w zupełności wystarczy stosowanie rozdzielczości WVGA (800x480), ale po kilku tygodniach z Xperią zdecydowanie dostrzegam przewagę jej wyświetlacza, zwłaszcza w aspekcie wspomnianego czytania czy też przeglądania www.
Na dzień dzisiejszy nie zamieniłbym ekranu w swoim I9100 na HD z Sony’ego, ale już wiem, że mój następny telefon na pewno będzie mieć wyświetlacz HD.
Minusem ekranu Xperii jest za to jej widoczność w pełnym słońcu, która to plasuje ją jednak w tyle za AMOLEDową konkurencją.
Wydajność.
Pod kątem stosowanych w telefonach procesorów rynek podzielił się na kilka obozów. Niektórzy producenci stosują rozwiązania bazujące na architekturze ARM Cortex, inni (jak właśnie Sony) zdecydowali się na Qualcomma i jego flagowy układ Snapdragon. Muszę przyznać, że z punktu widzenia użytkownika na pewno nie był to zły wybór.
Xperia S jest bardzo szybkim i wydajnym smartfonem. Mając odniesienie w postaci Samsungów Galaxy S2 oraz Note nie jestem w stanie wskazać przewagi dwurdzeniowych układów ARM nad Qualcommem zamontowanym w Sony. Cały system jest bardzo szybki i responsywny, błyskawicznie reaguje na polecenia użytkownika, nie ma przestojów, słynnego „mulenia” tak znienawidzonego przez użytkowników. Nawet uruchamianie wielu programów czy przeglądanie „ciężkich” stron www w przeglądarce pozostaje bez wyraźnego wpływu na wydajność urządzenia. Przeciwnicy Androida śmieją się, że pełną i satysfakcjonującą wydajność osiągnął on dopiero na dwurdzeniowych układach z procesorami powyżej 1GHz i jest w tym trochę prawdy. Ale moim zdaniem warto było czekać.
Benchmarki pokazują przewagę układów zastosowanych w Samsungach, ale w codziennym użytkowaniu nie sposób tego odczuć. Jeśli do tego wszystkiego dodamy jeszcze fakt, że Xperia wciąż pracuje na „starym” Androidzie 2.3 a jej oprogramowanie doczeka się z pewnością wielu aktualizacji, to pozwala to mieć nadzieję na naprawdę wydajne urządzenie na długie… no może nie lata, ale na pewno miesiące ;-)
Multimedia
a) Aparat
Przyznam się, że po producencie mającym w swojej ofercie również zaawansowane lustrzanki i szeroką gamę aparatów fotograficznych spodziewałem się wiele w kwestii jakości zastosowanego aparatu fotograficznego. No i się nieco zawiodłem ;-)
Mimo zastosowania w Xperii aparatu o imponującej jak na telefon matrycy 12mpix zdjęcia przez nią wykonywane są co najwyżej niezłe i to dość zróżnicowane w zależności od warunków oświetlenia. Czasem zdarza się, że zdjęcia wychodzi bardzo ładnie, kolory są żywe i naturalne, a czasami (zwłaszcza przy mocno oświetlonych wnętrzach) zdjęcia są przejaskrawione, jasne przestrzenie zaróżowiają się, a kolory dostają nienaturalnych odcieni. Ciężko mi też jednoznacznie określić dlaczego tak się dzieje, nie potrafiłem jakoś znaleźć reguły w tych zachowaniach. Być może osoby znające się na fotografii potrafią bardziej ujarzmić obiektyw Xperii, ale przecież w telefonicznym aparacie fotografowanie najczęściej polega na szybkim wyjęciu go z kieszeni i pstryknięciu błyskawicznej fotki, na grzebanie w ustawieniach nie ma czasu. Mam jednak wrażenie, że niedociągnięcia aparatu to efekt niedopracowanego oprogramowania i firma Sony ma jeszcze spore pole do popisu w tej kwestii. Poniżej zamieszczam kilka przykładowych zdjęć z aparatu.
{pic '27834' center /} {pic '27833' center /}
{pic '27832' center /} {pic '27831' center /}
{pic '27831' center /}
Samo oprogramowanie telefonu nie zaskakuje niczym szczególnym. Po wyłączeniu trybu automatycznego możemy dowolnie konfigurować parametry wykonywania zdjęć i filmów. Bardzo ciekawą opcją jest możliwość wykonywania szerokich panoram oraz panoram w trybie 3D. Do pełnego cieszenia się tymi ostatnimi potrzebny jest telewizor obsługujący tą technologię, ale już na ekranie telefonu robi to niezłe wrażenie. Widziałem sporo podobnych rozwiązań w produktach innych firm, ale w żadnym tryb panoramiczny nie był tak dopracowany.
{pic '27836' center /} {pic '27835' center /}
16, 17, 18
Jakość filmów kręconych przez Xperię S oceniam również podobnie do konkurencji. Jak na telefon filmy w rozdzielczości HD i HDready wyglądają bardzo przyzwoicie, ale już ich porównanie z materiałem kręconym choćby lustrzanką ukazuje najczęstsze wady: gubienie kratek i drobne problemy z ostrością przy szybszych scenach.
b) Muzyka
W każdej swojej recenzji podkreślam, że nie jestem ekspertem w dziedzinie audio. Matka natura obdarzyła mnie raczej kiepskim słuchem, do tego repertuar moich ulubionych gatunków muzycznych też jest dość wąski. Wszystkie moje odczucia wobec jakości odtwarzanej muzyki są więc dość mało profesjonalne.
Xperia S jest muzycznie ok. I to chyba najlepsze określenie. Nie znalazłem nic, co pozwoliło by na postawienie jej wyżej od konkurencji, nie znajduję też żadnych wyraźnych wad. Wydaje mi się, że Sony gra nawet nieco lepiej od np. wspomnianego kilkukrotnie Galaxy S2- dźwięk jest bardziej urozmaicony, ma więcej szczegółów, lepiej uwydatniony jest bas.
Sam wbudowany player niczym nie zaskakuje: posiada korektor z możliwością zdefiniowania własnych ustawień lub wyboru z kilku gotowych, pozwala sortować muzykę wg albumów, wykonawców, tytułów itd. Dość wygodny jest również widget na pulpit, który pozwala obsługiwać muzykę bez konieczności uruchamiania samego odtwarzacza. Również ekran blokady został wzbogacony o przyciski obsługujące odtwarzacz (o ile ten działa w tle), choć mi osobiście bardziej przypada do gustu rozwiązanie z ich wywoływaniem poprzez rozwinięcie paska powiadomień. Umiejscawianie jakichkolwiek przycisków bezpośrednio na lockscreenie kłóci się wg mnie z ideą jego obsługi poprzez przeciągnięcia palcem i powoduje ryzyko przypadkowych uruchomień.
c) Video
Dzięki świetnemu wyjściu TV, które opiszę w kolejnym paragrafie, Xperia może spokojnie służyć jako przenośny odtwarzacz wideo. Może, ale po doinstalowaniu zewnętrznych programów do obsługi filmów. Standardowy player poradził sobie z większością formatów, ale już pliki .mkv czy nawet .avi ze ścieżką dźwiękową AC3 są odtwarzane bez dźwięku i niestety również bez napisów. Nie jest to wielki problem, bo w sklepie Google znajdziemy mnóstwo oprogramowania do tego typu zastosowań.
Jeśli zaś chodzi o wydajność, to procesor smartfonu Sony radzi sobie bez problemu z każdą rozdzielczością filmów, również pełnym HD (1920x1080), zarówno w formatach .mp4 jak i .mkv. Wszystko odtwarzane jest idealnie płynnie i bez żadnych przycięć.
d) HDMI
W przeciwieństwie do swojej koreańskiej i tajwańskiej konkurencji Sony postanowiło wyposażyć swój model w tradycyjne złącze HDMI, tym razem w wersji micro. Jest to moim zdaniem mądre rozwiązanie, ponieważ eliminuje konieczność używania dużo droższych (i wymagających dodatkowego zasilania) adapterów MHL, jakie są konieczne u konkurencji. Co więcej: w pudełku znajduje się już gotowy kabel do połączenia telewizora, co pozwala nam na cieszenie się obrazem z telefonu na ekranie domowego TV. Jest to element warty uwagi z kilku względów.
Po pierwsze wydajność Xperii pozwala bez problemu na płynne odtwarzanie praktycznie każdego materiału wideo dostępnego w sieci. Nic nie stoi więc na przeszkodzie by użytkować smartfona jako przenośny odtwarzacz filmów, no może poza brakiem slotu na karty pamięci i konieczności kopiowania materiału za pomocą PC i kabla.
Po drugie jakość wyświetlanego na TV obrazu jest świetna. Ze względu na zastosowaną w telefonie Sony rozdzielczość już sam pulpit Androida wygląda na telewizorze bardzo ładnie i ostro. Sony pozwala również na przesyłanie dokładnie wszystkiego co dzieje się na ekranie poprzez HDMI (co nie zawsze jest takie oczywiste u konkurencji). Możemy więc cieszyć się na dużym ekranie galerią, grami, przeglądarką www, programami i oczywiście filmami. Wszystko w jakości HD i z naprawdę dużą płynnością. Za ten element należy się duży plus dla Xperii.
Łączność:
a) GSM, WiFi, BT
Pod względem łączności ze światem Sony odwaliło kawał dobrej roboty. Zarówno moduł odpowiedzialny za komunikację GSM jak i WiFi oraz Bluetooth zasługują na pochwałę.
Po pierwsze prowadzenie rozmów z Xperii to czysta przyjemność. Dźwięk jest bardzo czysty i wyraźny, głośność odpowiednia, jakość połączeń jest bardzo stabilna i dobra. Co więcej: Xperia to pierwszy telefon, który potrafił łapać mocny zasięg w mojej testowej „czarnej dziurze”, gdzie dosłownie każdy poprzedni telefon tracił pole, rozmowy się zrywały, zaś o transmisji danych można było zapomnieć. A Sony trzymał zasięg na poziomie 2-3 kresek i pozwalał na korzystanie z internetu. Wkładając do Xperii i SGS2 dwie karty tego samego operatora (T-mobile) regularnie ma wyświetlaczu japońskiego telefonu miałem o 1, a czasem 2 kreski więcej. Mimo moich usilnych prób wywołania w telefonie tzw. „uścisku śmierci” nie udało mi się nigdy zakłócić pracy modułu GSM poprzez trzymanie telefonu w ręce, można więc założyć, że anteny są rozmieszczone prawidłowo. Ogólnie modem GSM w Xperii zasługuje na ocenę celującą, choć ja osobiście daję mały minus za brak (w dostępnym oprogramowaniu) możliwości nagrywania rozmów telefonicznych, z której to opcji wiele osób korzysta.
Podobnie dobrze ma się sprawa z WiFi, które łapie zasięg zazwyczaj o 1 kreskę mocniejszy niż moje Samsungi. Nie zaobserwowałem absolutnie żadnych zakłóceń w pracy podczas korzystania z WiFi i to na trzech różnych testowych routerach. Wydaje mi się za to, że włączona łączność WiFi powoduje zwiększony apetyt na pobór energii i to w zauważalny sposób. Muszę też pochwalić Sony- to pierwszy telefon nie-Samsung, któremu udało się (prawie) bezproblemowo nawiązać współpracę z moim TV (Samsung) poprzez DLNA i to w obydwu kierunkach. Niestety o płynnym przesyłaniu materiału video w rozdzielczości 720p i wyższej możemy zapomnieć (ze względu na przepustowość WiFi), ale już zwykłe filmy da się oglądać, podobnie jak słuchać muzyki i przeglądać galerię zdjęć.
Także do pracy modułu bluetooth nie można mieć zastrzeżeń. Sony bez problemów „dogadywał” się z wszystkimi moimi słuchawkami BT oraz z laptopami Samsunga i Della. Sygnał był silny i stabilny i pozwalał np. na bezproblemowe odtwarzanie muzyki na słuchawkach mając telefon schowany głęboko w kieszeniach spodni. Jednak znów pojawia się drobny minus, bo Xperii zdarzało się zapomnieć sparowane z nią słuchawki Plantronics. Po ponownym sparowaniu wszystko działało jednak bez zarzutu. Inną drobną niedogodnością jest częste wyłączanie „spauzowanego” odtwarzacza muzyki. Wystarczy kilka minut bezczynności a system już zamyka proces odtwarzacza i trzeba go ponownie uruchamiać. Dziwne, ale wydaje mi się, że jest to bug do wyeliminowania w kolejnych wersjach oprogramowania.
b) GPS
Wydaje mi się, że powoli producenci doszli do takiego etapu, że moduły GPS w telefonach są po prostu świetne i już za wiele nie da się wymyślić. Przyznam, że nie pamiętam kiedy ostatni raz testowałem telefon, któremu mógłbym zarzucić kiepskie działanie w zakresie geolokalizacji. Nie inaczej jest w Xperii S, gdzie do pracy GPSu nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń. Przy włączonych usługach lokalizacji łapanie fixa następuje błyskawicznie, sygnał jest silny i stabilny nawet przy kiepskich warunkach pogodowych, nie zdarzają się żadne „wybryki” w postaci zbaczania z trasy, skakania, gubienia sygnału itd. Jednym słowem- GPS bez zarzutu. Warto tu jeszcze raz przypomnieć, że odbiornik w smarfonie Sony obsługuje zarówno system GPS jak i jego rosyjskiego odpowiednika- GLONASS. Takie rozwiązanie, zresztą coraz częściej stosowane, pozwala na niemal idealną pracę na całym świecie.
Oczywiście używanie modułu GPS wiąże się ze sporym poborem prądu, więc w dłuższe trasy koniecznie trzeba wybierać się z ładowarką.
Oprogramowanie
a) System
Oprogramowanie to oczywiście system Android w wersji…. 2.3.7… No właśnie: mamy drugi kwartał 2012r, od czasu premiery Ice Cream Sandwich minęło już ponad pół roku, a tu Sony serwuje nam swój flagowy model bazujący na nieaktualnym oprogramowaniu? Tak niestety jest. Z niezrozumiałych dla mnie do końca przyczyn większość producentów strasznie ślimaczy się z wprowadzaniem Androida 4.0 do swoich urządzeń. O ile w kwestii sprzętów już będących na rynku jest to jeszcze w miarę akceptowalne, to wypuszczanie obecnie na rynek telefonu bazującego na Gingerbread, któremu niedługo stuknie 1.5 roku to już trochę kpina z klientów. Oczywiście aktualizacja do ICS jest obiecana i podobno już lada moment zostanie uruchomiona, jednak patrząc przez pryzmat działań koncernu Sony jeszcze w spółce z Ericssonem można mieć co do tego obawy. Pozostaje cierpliwie czekać, choć znów konkurencja w postaci Samsunga lub HTC już swoje flagowe modele zaktualizowała.
Warto jednak zaznaczyć, że stabilności pokładowego oprogramowania nie możemy nic zarzucić. Telefon działa bardzo poprawnie, podczas całego czasu obcowania z nim praktycznie nie zdarzyły mi się żadne problemy ze stabilnością, zamykaniem aplikacji i innymi podobnymi atrakcjami. Pod tym względem Xperia prezentuje się na pewno lepiej niż SGS2 w swoich najwcześniejszych wersjach oprogramowania. Widać, że programiści Sony dopracowali system pod tym kątem, szkoda tylko, że nie pracowali na jego najaktualniejszej wersji.
b) Interfejs użytkownika.
Android w Xperii „ubrany” jest oczywiście w autorską nakładkę Sony. Nie jestem zwolennikiem modyfikowania systemu przez producentów, ale obecnie praktycznie każdy telefon dostaje opracowane w ten sposób oprogramowanie i trzeba się z tym pogodzić.
Nakładki Sony oczywiście nie da się wyłączyć i powrócić do czystego Androida, ale nie jest też ona jakoś specjalnie zła. Przede wszystkim wygląda o niebo lepiej niż TouchWiz Samsunga, jest dopracowana graficznie, ma możliwość zmian schematów kolorystycznych i tematów, posiada sporo ładnych i często przydatnych widgetów, jak np. wspomniany wigdet muzyki, widget z galerią (i to w trybie 3D) czy też bardzo efektowny, rozwijany i animowany wigdet z pogodą. Ogólnie wygląda to wszystko całkiem atrakcyjnie, minusem jest dość mała możliwość personalizacji poszczególnych elementów. Warto również zaznaczyć, że mimo dość rozbudowanej grafiki całość UI nie wpływa negatywnie na szybkość działania i wydajność urządzenia.
c) Oprogramowanie w standardzie.
Producenci ostatnio mają zwyczaj raczej skromnego obdarowywania swoich klientów jeśli chodzi o dodatkowe oprogramowanie w smartfonach. Nie powinno to niby nikogo dziwić, w końcu na telefonie ma zarobić jego producent, a na oprogramowaniu deweloper piszący aplikację i udostępniający jest w sklepie Google. Ja osobiście jednak uważam, że klient kupujący telefon z górnej półki powinien dostać od producenta coś więcej niż ten, który kupuje budżetowy smartfon za 300zł. W Xperii S jednak żadnych takich dodatków nie uświadczymy. W standardowym oprogramowaniu próżno szukać darmowych nawigacji (oczywiście poza tą od Google) czy pełnych wersji zaawansowanych gier 3D. Poza pakietem klasycznych aplikacji Google (Sklep, Talk, G+, Gmail itd) dostajemy demonstracyjną wersję nawigacji WisePilot (bazującej na mapach Navteq), pakiet biurowy Office Suite w wersji umożliwiającej jedynie przeglądanie dokumentów bez ich edycji, aplikację Timescape będącą hubem zbierającym wydarzenia z Facebooka, Twittera itp., program TrackID czyli narzędzie do rozpoznawania muzyki. Jest również Neoreader służący do rozpoznawania barcode’ów, alternatywna galeria do przeglądania obrazów 3D (panoram), pakiet narzędzi typu zegar, stoper, minutnik, zadania itp. i to w zasadzie wszystko. Generalnie- nic specjalnego poza standardem.
Chyba jedynym wartym wspomnienia programem jest Menager LiveWare. Jest to narzędzie, które pozwala przypisać czynność do podłączanego akcesorium, czyli np. po podłączeniu słuchawek smartfon automatycznie uruchomi nam odtwarzacz mp3 lub radio FM, jak kto woli. Nie jest to jakaś nowość a i w Markecie można znaleźć podobne programy, ale trzeba przyznać, że to niegłupi i przydatny dodatek.
Bateria
Podczas testów Sony’ego odniosłem wrażenie, że w kwestii baterii jeszcze sporo zostało do poprawy. Mimo dość pojemnego ogniwa (1750mAh) przy intensywnym użytkowaniu telefonu, zwłaszcza z wykorzystaniem ekranu, bateria potrafi zniknąć w jeden dzień. Oczywiście im mniej używamy wyświetlacza tym bardziej czas się wydłuża, ale ogólne wrażenie jest takie, że trzeba liczyć się z codziennym ładowaniem akumulatora. Pozostaje czekać na aktualizację oprogramowania, bo jak pokazują testy Androida 4.0 na innych urządzeniach, ta wersja systemu sporo wnosi w zakresie oszczędzania energii. Niestety z różnych względów nie mogłem używać Xperii na co dzień jako głównego telefonu, więc dokładniejszych testów nie udało mi się przeprowadzić.
Podsumowanie.
Bez wątpienia Sony Xperia S jest bardzo dobrym smartfonem. Szybki, wydajny, ze świetnym ekranem o niespotykanej gęstości pixeli, o oryginalnym wzornictwie nie do pomylenia z żadnym innym urządzeniem. Telefon bez większych wad, choć nowatorska stylistyka nie każdemu musi przypaść do gustu, a konstruktorzy nie ustrzegli się kilku błędów. Ale czy Sony udało się doszlifować do czołówki „wyścigu zbrojeń” w najwyższym segmencie rynku? Obawiam się, że niestety nie. Konkurencja ma już w sprzedaży czterordzeniowe urządzenia z równie dobrymi ekranami, często o większej powierzchni, a Android Ice Cream Sandwich nie jest już egzotyczną nowością a standardem wśród najnowszych urządzeń. Jeśli Sony planuje zgarnąć dla siebie część bardzo nasyconego rynku to musi w trybie pilnym brać się za aktualizację systemu i nie czekać z kolejnymi nowościami.
Plusy:
- świetny ekran,
- bardzo dobra wydajność i szybkość urządzenia,
- dopracowane oprogramowanie
- oryginalna stylistyka.
Minusy:
- przeciętna jakość wykonania, nieco kontrowersyjna konstrukcja,
- nieco rozczarowująca jakość zdjęć i wideo,
- nieaktualny system,
- mało wydajna bateria.