Patrząc na parametry, Xperię Ray można umieścić gdzieś pomiędzy wysoką a średnią półką. Mamy tu procesor Qualcomm Snapdragon drugiej generacji o częstotliwości 1 GHz, procesor graficzny Adreno 205, 512 MB pamięci RAM oraz 1 GB ROM (dla użytkownika pozostaje około 300 MB). Nie jest to szczyt, ale wystarczy nam do wygodnej pracy, oglądania filmów w HD (jak również ich nagrywania) oraz zabawy z grami niewymagającymi topowego sprzętu. Poza tym, dzięki takim parametrom, cena urządzenia nie poszybowała w okolice 2 000 zł, tylko pozostała na poziomie 1400 zł.
Pudełko, w którym znajduje się telefon jest dosyć małe. Po jego otworzeniu zobaczymy telefon, a obok niego nadrukowaną na tekturę obrazkową instrukcję, jak zdjąć tylną klapkę, gdzie włożyć kartę pamięci i SIM oraz podłączyć kabel USB. W pudełku znajdziemy, poza samym urządzeniem, kabel USB, ładowarkę z gniazdem USB, zestaw papierków (ważne informacje, warunki gwarancji i „Moje pierwsze godziny”), słuchawki (zwyczajne, bez przycisków do sterowania multimediami czy nawet gąbeczek) oraz kartę pamięci microSD o pojemności 4 GB (urządzenie wspiera standard SDHC).
Xperia Ray dostępna jest w trzech kolorach: złotym, czarnym i różowym. My do testów dostaliśmy model w tym ostatnim odcieniu, choć w tym kolorze są tak naprawdę jedynie boczne paski. Klapka baterii jest już jasno czerwona. Przód natomiast, w każdym wypadku jest czarny i pokryty szkłem (cała reszta to plastik). Większość jego powierzchni zajmuje ekran o przekątnej 3,3 cala. Nad nim znajdziemy logo producenta, głośnik oraz kamerę do rozmów. Pod nim natomiast, umieszczono trzy przyciski, dwa dotykowe (wstecz i menu) oraz jeden tradycyjny (Home). Oprócz tego, w łuku nad tym ostatnim znajduje się dioda informująca nas o stanie ładowania czy oczekujących powiadomieniach.
[
Tył Xperii Ray w całości jest pokryty plastikową przykrywką baterii, która jest tak na naprawdę jedynym kolorowym elementem (nie licząc boków i łuku nad przyciskiem Home). W naszym przypadku jest to jasno-czerwony, metaliczny odcień. U góry możemy zauważyć obiektyw aparatu razem z diodą, natomiast odrobinę na prawo znajduje się drugi mikrofon służący do redukcji szumów. Na samym dole, pod logiem Sony Ericssona jest z kolei głośnik. Niestety, tył obudowy dosyć łatwo zbiera odciski palców (przy czerwonym kolorze dosyć słabo widoczne) czy brud (już bardziej), więc co jakiś czas będzie trzeba go przetrzeć.
Klapkę pokrywającą baterię zdejmujemy lekko podważając ją na dole urządzenia. Trzyma się ona tylko i wyłącznie na zatrzaskach, więc jeśli upuścimy telefon klapka odczepi się przy upadku, co z kolei, najprawdopodobniej, pozwoli baterii wylecieć. Poza tym zastosowanie takiego mechanizmu skutkuje trzeszczeniem obudowy w miejscach zaczepienia klapki do reszty urządzenia pod wpływem ściśnięcia telefonu w dłoni. Moim zdaniem, producent powinien zastosować mechanizm wsuwany. Z własnego doświadczenia wiem, że jest bardziej niezawodny i przynajmniej nie trzeszczy. Pod klapką, znajdziemy oczywiście baterię i gniazda na kartę pamięci oraz SIM. Niestety, aby dostać się do dwóch ostatnich, musimy wyciągać baterię. Na samym dole, znajdziemy natomiast uchwyt do smyczy, dosyć rzadko spotykany element wśród smartfonów.
Na lewym boku Xperii producent umieścił jedynie gniazdo microUSB. Wydawać by się mogło, że jest ono niestandardowe, ale zwykłe kable bez problemu pasują. Najprawdopodobniej Sony Ericsson pragnie zadbać o to, aby jego akcesoria pasowały tylko do Xperii. Na prawym boku znajdziemy przyciski regulacji głośności. Na szczęście są na tyle wysoko, że nie ma ryzyka przypadkowego wyciszenia telefonu w czasie rozmowy.
Na spodzie urządzenia znajdziemy mikrofon oraz dwie dziurki od uchwytu na smycz. Na górze natomiast, centralnie umieszczono przycisk zasilania, a po prawej standardowe gniazdko mini-jack 3,5 mm dla słuchawek.
Jak Xperia Ray wypada na tle innych urządzeń pod względem rozmiaru? Gdy po jakimś czasie korzystania z produktu Sony Ericssona, wziąłem do ręki mój Desire Z, odniosłem wrażenie że jest wielką cegłą. Ray po prostu jest dosyć mały, gdy porównać go z najpopularniejszymi obecnie modelami. Jednocześnie nie jest zbyt mały (jak np. Xperia X10 mini moim zdaniem), dzięki czemu nie ma większych problemów z jego wygodną obsługą (nie licząc problemu z szerokością ekranu, ale o tym później). Urządzenie jest również dosyć cienkie (jedynie 2-3 mm grubsze od iPoda touch 4). Dla niektórych problemem może być natomiast waga – Ray waży 100 g i nie czuć go w kieszeni, więc łatwo o nim zapomnieć. Choć, jeśli przyjąć założenie, że telefon był projektowany z myślą o płci pięknej, to niewielka waga będzie wówczas zaletą. Poniżej możecie zobaczyć kilka zdjęć porównawczych.
Telefon Sony Ericssona posiada wsparcie dla Bluetooth 2.1 + EDR i potrafi łączyć się z sieciami Wi-Fi w standardzie b, g oraz n. Obsługuje także technologie HSDPA i HSUPA. Xperia Ray może komunikować się z nadajnikami operatora w sieciach GSM850, GSM900, GSM1800, GSM1900, UMTS900 oraz UMTS2100. Na pokładzie jest także radio z RDSem. Jak telefon wypada pod względem zasięgu? W wypadku sieci GSM / UMTS minimalnie lepiej niż mój Desire Z. Ray łapie o jedną kreskę zasięgu HSDPA więcej przy ścianach zewnętrznych. W środku mieszkania oraz w wypadku EDGE nie zauważyłem różnic. Natomiast, jeśli chodzi o Wi-Fi jest minimalnie gorzej – na obrzeżach zasięgu mojej sieci w ogrodzie gubi połączenie, podczas gdy Zetka ciągle utrzymuje łączność. Jakość rozmów nie odbiega od produktów innych producentów.
W telefonie mamy ekran o przekątnej 3,3 cala oraz rozdzielczości 854 x 480 pikseli. Część z Was zastanawia się zapewne, czy przy takim połączeniu da się cokolwiek przeczytać na wyświetlaczu. W większości wypadków nie ma z tym problemów. Zdarzają się jednak aplikacje (np. klient Amazon Appstore), gdzie deweloper umieścił gdzieniegdzie bardzo drobny tekst i tutaj faktycznie pojawia się problem. Ale w czasie testów udało mi się natrafić na coś takiego tylko w tej aplikacji. Oczywiście w wypadku stron internetowych na pewno nie mamy się czym martwić, gdyż możemy je dowolnie powiększać (przyciskami lub „szczypaniem”). Producent chwali się również zastosowaniem technologii Mobile BRAVIA Engine poprawiającej jakość wyświetlanych filmów czy zdjęć, choć ja osobiście jakiejś kolosalnej różnicy nie widziałem. Poniżej możecie zobaczyć porównanie z ekranami HTC Desire Z i iPoda touch czwartej generacji:
Xperia Ray posiada system Android w wersji 2.3.3. Prawdopodobnie już wkrótce pojawi się aktualizacja do wersji 2.3.4 przynosząca między innymi oprogramowanie Facebook inside Xperia czy klawiaturę ekranową Swype. Wracając jednak do systemu, który obecnie znajdziemy w smartfonie, nie różni się on znacząco pod względem modyfikacji dokonanych przez producenta od tego, który jest w testowanej przez nas Xperii Arc. Dla tych, którzy jej nie czytali - Sony Ericsson ograniczył się w większości wypadków do zmiany tematu graficznego (między innymi w przeglądarce, ustawieniach, liście z powiadomieniami, aplikacji zegarka czy tej do obsługi SMSów i MMSów). Są jednak programy, w których producent dodał kilka ulepszeń (np. klient Poczty czy Kalendarz), ale o tym później.
Pierwsze z czym się spotkamy po pierwszym uruchomieniu telefonu, poza kreatorem proponującym logowanie na konto Google, itp., to launcher producenta. Nie różni się on znacząco od tego, który znajdziemy w bardziej topowych modelach Sony Ericssona, czyli Xperii Arc czy Neo. Jego zaletą są niewątpliwie stosunkowo duże możliwości modyfikacji w stosunku do rozwiązań konkurencji.
Możemy przykładowo zmienić ikony w docku (HTC mam za złe, że na to nie pozwala w swoim launcherze) czy zmieniać ustawienie aplikacji w app drawerze wedle własnego uznania. Niestety nie można w nim ustawić przewijania pionowego zamiast poziomego. Miłym dodatkiem jest też możliwość odinstalowywania aplikacji wprost z lanchera. Tutaj kolejne pozytywne zaskoczenie – część programów dołączonych przez producenta możemy usunąć, duży plus (między innymi widoczne na powyższym obrazku aplikacje UEFA.com czy Xperia Hot Shots).
Sony Ericsson nie zmusza nas jednak do używania swojego launchera, jeśli chcemy korzystać nadal korzystać z widżetów dołączonych przez producenta (co robi, np. HTC). Bez problemu dodamy większość z nich (niestety, np. widżetu pogody, TimeScape czy odtwarzacza muzyki to nie dotyczy) również w Launcherze Pro, Go Launcherze, itd. Brawa dla producenta.
A jakie ma wady? Brak możliwość podglądu wszystkich pulpitów na raz. Gdy „uszczypniemy” ekran, wszystkie widżety zbiorą się w jednym miejscu i będą sobie swobodnie „pływać”. Ładnie to wygląda, ale użyteczne zbytnio nie jest, lepiej byłoby zastąpić tę funkcję standardowym widokiem miniaturek wszystkich stron.
Kolejna rzecz, z którą zapewne się szybko zetkniemy, to ekran blokady. Na pierwszy rzut oka, jest to tylko zmodyfikowany graficznie, domyślny lockscreen Androida. Producent dodał jednak do niego funkcję wyświetlania informacji o ilości nieodebranych połączeń czy nieprzeczytanych wiadomości.
Bardzo fajne rozwiązanie zastosowano w aplikacjach Kalendarza i Poczty. Programiści, zamiast wypełniać ekran jednym typem zawartości (np. widokiem miesiąca), postanowili podzielić go na pół. W ten sposób w aplikacji poczty jedocześnie widzimy treść zaznaczonej wiadomości i listę pozostałych (linię podziału można tutaj dowolnie przesuwać). Oczywiście przydatne jest to jedynie w trybie poziomym, ponieważ gdy trzymamy telefon w pionie, w małym prostokąciku pod listą maili widać jedynie malutki wycinek treści, a zmniejsza to ilość elementów na liście wiadomości. W kalendarzu natomiast mamy jednocześnie widok miesiąca i nadchodzących wydarzeń. Tutaj już w trybie pionowym jest to bardzo wygodne rozwiązanie (linii podziału tutaj już nie można przesunąć).
Większym modyfikacjom poddany został odtwarzacz muzyki. Z poziomu głównego ekranu aplikacji możemy od razu wyszukać słowa odtwarzanej piosenki, informacji o wykonawcy w Wikipedii, czy teledysków w serwisie YouTube. Natomiast wciskając przycisk obok tytułu piosenki podzielimy się ze znajomymi z Facebooka danymi utworu, którego w danej chwili słuchamy. Producent dodał też do aplikacji korektor graficzny, choć zawiera on tylko gotowe zestawy ustawień. Fajnym dodatkiem jest także zmiana koloru tła programu w zależności od kolorystyki okładki. Niestety, przy okazji tych modyfikacji programiści Sony Ericssona usunęli funkcje powtarzania i losowania utworów. Poza tym, jak już wcześniej wspomniałem, widżet do sterowania odtwarzaniem muzyki w domyślnej aplikacji jest dostępny tylko w launcherze producenta. Więc jeśli chcemy korzystać z innego, musimy również zmienić odtwarzacz muzyki.
Nieco mniejszym zmianom poddano za to aplikację galerii zdjęć, a tym samym odtwarzacz filmów. Na pierwszy rzut oka wygląda jak domyślna aplikacja dołączona do Androida (ta trójwymiarowa). Sony Ericsson poprawił jednak to i owo. Przede wszystkim program potrafi wyświetlać nasze albumy z portalu Facebook (wersja Google’a obsługuje tylko Picase). Oprócz tego, kształt przycisków został zmieniony na kwadratowy a menu zastąpione natywnym?, dostępnym po naciśnięciu przycisku Menu. Zwłaszcza ta ostatnia zmiana jest bardzo przydatna, gdyż dzięki temu łatwiej trafić w poszczególne elementy, a lista aplikacji, przez które możemy udostępnić zdjęcia czy filmy, daje się przewijać, więc nie musimy się martwić ich ilością. Odnoszę także wrażenie, że fotografie wyświetlane są większej rozdzielczości.
[
W Xperii Ray znalazło się również, będące poniekąd symbolem serii urządzeń z Androidem firmy Sony Ericsson, oprogramowanie TimeScape. Dla tych, którzy nie wiedzą co to za wynalazek - jest to program do przeglądania wiadomości SMS / MMS, nieodebranych połączeń, wpisów z Twittera czy Facebooka oraz ich dodawania. Wszystko to zostało opatrzone efektownym, trójwymiarowym interfejsem. Liczbę obsługiwanych serwisów można zwiększyć instalując pluginy, które znajdują się w Markecie (ja np. zainstalowałem dodatek pozwalający synchronizować TimeScape z Google Readerem). Na dłuższą metę jednak TimeScape okazuje się mało praktyczny - dłuższe tweety się nie mieszczą w okienku (nie mówiąc o domyślnym widoku), na dodatek żeby cokolwiek z nimi zrobić (odpowiedzieć czy otworzyć link) musimy otworzyć mobilną wersję serwisu w przeglądarce. To samo tyczy się integracji z Facebookiem. Jedynie dodatek pozwalający na synchronizację aplikacji z Google Readerem otwierał wpis we własnym oknie. Poza TimeScape producent dodał również aplikację pozwalającą zobaczyć jakie filmy i piosenki udostępnili nasi znajomi na Facebooku.
W pozostałych aplikacjach domyślnie dołączonych do Androida zmieniono jedynie elementy graficzne, aby pasowały do skórki systemu (np. w przeglądarce, aplikacji do obsługi SMSów i MMSów czy aplikacji zegara), ewentualnie zmieniono odrobinę układ elementów (zakładki Telefon, Kontakty, Ulubione, etc. w aplikacji telefonu są na dole ekranu, a nie na górze).
Oprócz tego producent dorzucił też trochę aplikacji od siebie. Mamy między innymi TrackID (odpowiednik Shazam czy SoundHound, służy do identyfikowania piosenek z radia czy telewizji), aplikację usługi PlayNow (możemy z niej pobierać i kupować muzykę, dzwonki, gry, itp.), program do nawigacji Wisepilot, Touchnote do wysyłania naszych zdjęć jako widokówki, serwer DLNA, dwie aplikacje będące odpowiednikiem HTC Likes (jedna pokazuje polecane programy, druga gry), prosty licznik wysłanych i odebranych danych czy Menadżer LiveWare, który pozwala nam, np. na wybranie aplikacji włączającej się automatycznie po podłączeniu słuchawek. Dołączony jest również OfficeSuite w wersji darmowej, czyli pozwalającej jedynie zobaczyć zawartość dokumentu, bez możliwości edycji.
Teraz przyszedł czas na omówienie modyfikacji samego systemu. Zacznijmy od klawiatury ekranowej. W Xperii Ray, producent postanowił zastosować swoje rozwiązanie. Na początku możemy się nieco wystraszyć, gdyż w trybie pionowym klawiatura uruchamia się domyślnie w widoku telefonicznym (trzy litery pod jednym klawiszem). Wystarczy jednak wejść do jej ustawień i wyłączyć odpowiednią opcję, żeby zobaczyć dobrze znany układ QWERTY. Na początku musimy poświęcić kilka dni na przyzwyczajenie się do pisania na niej. Jest to spowodowane wąskim ekranem, a więc w konsekwencji wąskimi klawiszami. W skrócie - musimy nauczyć się pisać z większą uwagą, żeby nie mieć problemu z trafianiem w poszczególne litery. Nie będzie to jedynie problem mężczyzn. Koleżanki które próbowały swych sił, również musiały się przyzwyczajać do tej klawiatury. Inną wadą jest to, że nie posiada ona wsparcia dla funkcji rozpoznawania mowy, więc chcąc z niej skorzystać musimy zainstalować rozwiązanie firmy trzeciej lub domyślną klawiaturę Gingerbreada z Marketu.
Oprócz tego mamy możliwość zmiany motywu kolorystycznego, a dokładniej tapety i obrazka będącego w tle, np. listy ustawień. A skoro już przy niej jesteśmy - Sony Ericsson dodał swoją sekcję. Możemy w niej znaleźć ustawienia dotyczące połączenia USB z komputerem, wysyłania anonimowych statystyk do producenta, czy pobrać ustawienia internetu dla naszej sieci. Jest też opcja włączenia funkcji xLOUD zwiększającej głośność dźwięku generowanego przez urządzenie czy Mobile BRAVIA Engine, o której pisałem wcześniej.
Niestety, Sony Ericsson nie ustrzegł się kilku mniej lub bardziej irytujących błędów w swoim oprogramowaniu. Na pierwszy ogień idzie funkcja oszczędzania energii. Z początku zdziwiło mnie to, że jej ustawienia nie są w jednym miejscu z innymi preferencjami systemowymi, jak w urządzeniach od HTC czy Samsunga z Gingerbreadem, tylko jako osobna aplikacja w app drawerze. Poza tym są one po angielsku. Ale najbardziej irytującym problemem jest to, że część ustawień nie wraca do poprzednich wartości po naładowaniu urządzenia (w moim wypadku animacje pozostawały wyłączone i sam musiałem je aktywować w ustawieniach). Drugim błędem jest niemożność usunięcia konta Facebooka (tego powiązanego z systemem, nie oficjalną aplikacją). Gdy spróbujemy to zrobić, zniknie ono na chwilę z listy, po czym znowu się pojawi i wyrzuci błąd informujący o niepowodzeniu autoryzacji. Żeby się go pozbyć musimy się ponownie zalogować (i tym samym dalej być połączonym z portalem) lub wyłączyć synchronizację wszystkich elementów w ramach konta. Jedynym permanentnym sposobem na usunięcie konta jest przywrócenie ustawień fabrycznych.
Jak wspomniałem na początku, Xperia Ray posiada dwie kamery – przednią oraz tylną. Ta pierwsza rejestruje obraz o rozdzielczości 0,3 MP (640x480 pikseli) i służy do wideo-rozmów. Skype już obsługuje nowy model Sony Ericssona, więc bez problemu możemy przy jego pomocy porozmawiać ze znajomymi i ich zobaczyć. Jakość przesyłanego obrazu jest znośna, ale trudno się spodziewać czegoś więcej przy obecnej technologii. Tylna kamera natomiast robi zdjęcia o rozdzielczości 8 MP, ale tylko jeśli korzystamy z trybu panoramicznego (tworzy fotografie o proporcjach 16:9). Jeśli będziemy chcieli je mieć w tradycyjnym rozmiarze, będą miały już tylko 5 MP. Oprócz tego, możemy nagrywać filmy HD 720p. Poniżej znajdziecie przykładowe materiały wykonane tylną kamerą Xperii:
kliknij aby powiększyć
kliknij aby powiększyć
Jak natomiast sprawuje się aplikacja aparatu? Interfejs jest całkiem wygodny w obsłudze. Ciekawie rozwiązano system ustawień – zamiast przewijanej listy, mamy rozsuwany panel, który zajmuje cały ekran i mieści wszystkie opcje. Po wybraniu jednej z nich pojawi się okienko, w których możemy wybrać odpowiadające nam ustawienie. Z drugiej strony mamy z kolei listę ostatnio wykonanych zdjęć. Jak zapewne zauważyliście, brakuje tu przycisku do wykonywania zdjęć. W Xperii Ray robi się to poprzez dotknięcie ekranu. Moim zdaniem jest to złe rozwiązanie. Najbardziej to irytuje, gdy włączymy opcję ręcznego ustalania ostrości poprzez dotknięcie ekranu, gdyż zamiast możliwości sprawdzenia czy odpowiada nam takie ustawienie i dopiero jeśli tak, wykonania zdjęcia, jest ono robione od razu. Potem, żeby zobaczyć efekt, musimy je otworzyć i jeśli nam nie odpowiada, znowu wracać do aparatu i wszystko zaczynać od nowa. Mało wygodne.
Telefon nie ma problemów z wydajnością. Nic się nie przycina, na nic nie trzeba zbyt długo czekać. Przewijanie stron WWW w domyślnej przeglądarce, jak również animacje systemowe są płynne, a filmy HD (testowałem na trailerze o rozdzielczości 720p) odtwarzają się bez przycinek czy rozjazdu dźwięku i obrazu. Dopóki nie zacząłem się przełączać co chwila do innej aplikacji zapychając RAM, launcher się restartował. Z grami typu Fruit Ninja czy Angry Birds również nie powinno być problemu. Jedyne do czego mam zastrzeżenie, to czas wczytywania się listy aplikacji w Ustawieniach. Odnoszę wrażenie, że w Zetce następuje to szybciej. Poniżej możecie zobaczyć wyniki telefonu w benchmarkach Linpack, Quadrant i Neocore.
Przyjrzymy się teraz wytrzymałości baterii. Tutaj się niestety bardzo zawiodłem. Xperia Ray posiada baterię o pojemności 1500 mAh, a więc większą niż Desire Z (1300 mAh). Bez jej ładowania wytrzymuje jednak znacznie krócej niż produkt HTC. W bardzo sprzyjających warunkach (wyłączone 3G, w tle synchronizował się jedynie Google, Hotmail i Facebook, jedna rozmowa, ze 3-4 SMSy i 30 min spędzone w internecie), Ray wytrzymał 1,5 dnia. Zetka w tych warunkach działa przez 2 dni. Przy bardziej realnym użytkowaniu, typowym dla smartfona z internetem telefon zazwyczaj pod wieczór lub rankiem następnego dnia (przy pełnym naładowaniu go rano) informował o uruchomieniu trybu oszczędzania energii. Owszem, produkt firmy Sony Ericsson ma nieco większy ekran i szybszy procesor, ale brakuje mu opcji automatycznej regulacji jasności ekranu (pojawi się dopiero w aktualizacji do Androida 2.3.4), więc żeby nie grzebać w ustawieniach na dworze, wygodniej jest ustawić dosyć wysoką wartość, co nie pozostaje bez wpływu na baterię. Wątpię jednak, żeby miało to aż tak duże znaczenie (szczególnie, że Xperia ma większą baterię, więc czas powinien być przynajmniej taki sam jak w Zetce). Bardziej prawdopodobne jest kiepskie zarządzanie poborem energii przez system, co po części jest dobrą wiadomością, gdyż można to naprawić poprzez aktualizację oprogramowania.
Podsumowując, Xperia Ray to dobry produkt dla osób chcących mieć całkiem wydajnego smartfona, który jednocześnie będzie w miarę zgrabny, ładnie zaprojektowany i bez trudu mieszczący się w każdej kieszeni bez jej wypychania. Owszem, ma kilka wad. Najbardziej dokuczliwą jest dosyć krótki czas działania na baterii, jednak to być może uda się producentowi naprawić w aktualizacji oprogramowania. Przydałoby się też więcej pamięci wewnętrznej, choć nie jest jej tak mało, jak np. w Motoroli Milestone czy pierwszym HTC Desire, więc da się przeżyć. Podobnie z klawiaturą ekranową – o ile nie mamy naprawdę dużych palców, wystarczy kilka dni i przyzwyczaimy się do niej. Brawa producentowi należą się również za w miarę niezaśmiecony system (zwłaszcza patrząc na to, co ostatnio robi HTC ze swoim Sense), stosunkowo krótki czas oczekiwania na jego aktualizacje (patrząc na poprzednie modele) oraz to, że w kolejnych wersjach dla starszych modeli dodawane są funkcje z tych nowszych. Jeśli firma utrzyma taki trend, ma moim zdaniem szanse zdobyć spory kawałek udziału w rynku urządzeń z Androidem.
Zalety:
- stosunkowo niewielka waga
- niemal idealny rozmiar (dla kogoś, kto nie potrzebuje dużego ekranu)
- względnie niezaśmiecony system
- możliwość korzystania z większości widżetów producenta w alternatywnych launcherach
- uchwyt na smycz
- stosunkowo krótki czas oczekiwania na aktualizacje systemu
- w miarę dobry stosunek ceny do parametrów i możliwości
Wady:
- dosyć mała ilość pamięci wewnętrznej
- dosyć krótki czas działania na baterii
- niedopracowany tryb oszczędzania baterii
- zastosowanie zatrzasków przy mocowaniu tylnej klapki