Co w pudełku, czyli zawartość zestawu
Urządzenie przychodzi do nas w niedużym, eleganckim czarnym pudełeczku. W zestawie znajdują się: ładowarka, bateria, słuchawki z wtykiem 3,5 mm, kabel USB do połączenia urządzenia z komputerem oraz instrukcje i gwarancja, oraz oczywiście samo urządzenie.
Jak na smartphone z najwyższej półki jest to niewiele, brak chociażby karty pamięci czy płyty CD z programem KIES, służącym m.in. do aktualizacji oprogramowania w urządzeniu. Dołączone do zestawu słuchawki są identyczne jak te, które koreański producent dodaje do swoich tańszych urządzeń - takie same były w zestawie z modelem i5700 Spica. Nadają się one w zasadzie tylko jako zestaw słuchawkowy, jakość odtwarzanej z nich muzyki nie jest najlepsza, jednak osoby niebędące melomanami mogą taką jakość uznać za akceptowalną. Na uwagę natomiast zasługuje dołączony do zestawu kabel USB, służący do komunikacji urządzenia z komputerem. Jeśli czytaliście recenzję Samsunga i5700 to na pewno zauważyliście słowa krytyki w kierunku długości kabla dołączanego do modelu i5700. Ja również, gdy rozpakowywałem pudełko z modelem i5700 powiedziałem „Krótszego to już nie mogli dać?”. Okazuje się, że Samsung wziął sobie do serca moje słowa, bo kabel dołączony do Galaxy S jest o jakieś 5 mm krótszy. O ile w przypadku podłączania urządzenia do laptopa nie stanowi to większego problemu, o tyle już do komputera stacjonarnego jest niekomfortowe. W oczy rzuca się brak jakiegokolwiek pokrowca czy etui, które byłoby miłym dodatkiem, zważywszy na fakt, że obudowa jest błyszcząca i jej odporność na zarysowania jest na pewno dużo mniejsza niż sprzętów mających gumowaną obudowę.
Wygląd, iPhone czy nadmuchana Avila?
Urządzenie ma wymiary 12,24 cm wysokości, 6,42 cm szerokości i 0,99 cm grubości, co przy ekranie tej wielkości i tych podzespołach jest wynikiem bardzo dobrym. Szczególną uwagę zwraca grubość urządzenia, która przy wadze 119 gramów sprawia, że telefon można nosić w kieszeni koszuli, bez zbędnego jej wypychania. Pierwszą rzeczą, jaką rzuca się w oczy jest podobieństwo Galaxy S do iPhone. Nie można zarzucić urządzeniu, że jest brzydkie, jednak w mojej subiektywnej ocenie podobieństwo do telefonu Apple nie jest na pewno zaletą topowego Samsunga. W Internecie spotkałem się także z opiniami, że topowy Samsung jest z wyglądu niczym więcej niż „nadmuchaną” Avilą, która jest tanim i masowym telefonem bez systemu operacyjnego. W obu tych porównaniach jest ziarnko prawdy, oczywiście dotyczą one tylko i wyłącznie wyglądu, bo w obu przypadkach różnice między urządzeniami są diametralne, szczególnie w porównaniu do niskobudżetowej Avili, z którą Galaxy S łączy tylko jedno - ten sam producent. Galaxy S jest dobrze wyważony i wbrew swoim rozmiarom jest poręczny i dobrze trzyma się go w ręce. Obawiałem się bardzo o jakość plastików, na które to wylała się w Internecie fala krytyki. I istotnie, od urządzenia aspirującego na najwyższą półkę można by oczekiwać trochę więcej. Jednak jakość nie jest też najniższa, plastiki użyte w obudowie Galaxy S porównałbym do tych z HTC Magic czy HTC Dream. Osobiście wolałbym, aby urządzenie było wykonane z lepszych materiałów, jak np. model Wave, choć zapewne spowodowałoby to znaczny wzrost wagi i spadek poręczności telefonu. Rzeczą gustu jest także błyszcząca obudowa, popularnie określana jako „fortepianowa czerń”, moim zdaniem jest to jednak rzecz raczej in minus, a HTC z modelem Desie pokazało, że urządzenie z najwyższej półki może z powodzeniem nie mieć błyszczącej obudowy, która mimo, że jest elegancka, to jest mniej praktyczna.
Front urządzenia zawiera, idąc od góry: kamerę do wideo rozmów, wyjście głośniczka do rozmów, sensor zbliżeniowy oraz światła, ekran i 3 przyciski - podświetlane, dotykowe menu i cofnij oraz wciskany przycisk powrotu do głównego ekranu, zwany skrótowo domkiem z racji jego oznaczenia w innych urządzeniach z Androidem. Ekran umieszczony jest tuż pod taflą z twardego szkła i o nim przeczytacie dokładniej w następnym dziale. Dotykowe przyciski działają bardzo dobrze, jednak zdarzyło mi się kilka razy, gdy trzymałem sprzęt w poziomie niechcąco któryś musnąć. Środkowy przycisk służący do powrotu na ekran główny jest dość dobrze wyczuwalny, wykonany jest jednak, w przeciwieństwie do całego frontowego panelu, z plastiku. Cały front otoczony jest posrebrzaną ramką, w ciemnoszarym chromowanym kolorze. Ciemniejszy od zwykłego chromu kolor obwódki dobrze koreluje z czarnym kolorem urządzenia, niestety jednak nie jest ona wykonana z metalu. Gdy patrzy się na front urządzenia niestety wszystko aż nadto przypomina iPhone i dziwi fakt, że Samsung nie poszedł w pełni własną drogą w kwestii projektu urządzenia, mającego być topowym sprzętem opartym o Androida. Zaznaczyć należy także brak jakiejkolwiek diody informującej o nieodebranych połączeniach, wiadomościach czy alarmach, choć Samsung połowicznie rozwiązał problem, o tym jednak w następnych akapitach.
Lewa ścianka urządzenia, skrywa tylko jeden przycisk, jest to przycisk włączenia. Nie wystaje on mocno ponad obudowę, trzeba się trochę przyzwyczaić by nauczyć się go szybko lokalizować i wciskać.
Na prawej ściance urządzenia również nie uświadczymy zbyt wielu przycisków. Znajduje się tam tylko przycisk zmieniania głośności. Na uwagę zasługuje fakt, że po zmianie orientacji ekranu przyciski zmiany głośności nie zmieniają swoich funkcji, jak to miało miejsce w poprzednich modelach tego producenta, gdzie po przejściu na tryb horyzontalny przycisk zwiększający głośność ją zmniejszał i na odwrót.
Dolna krawędź skrywa tylko otwór mikrofonu.
Górna krawędź urządzenia posiada dwa elementy - gniazdo słuchawek mini Jack 3,5 mm, oraz schowany za suwaną zaślepką port w standardzie microUSB. Sam pomysł suwanej zaślepki uważam za elegancki, ponieważ podczas ładowania czy połączenia telefonu z komputerem nic z urządzenia „nie wisi”, jednak podejrzewam, że po pewnym czasie użytkowania pojawią się na niej ryski jak to ma praktycznie zawsze miejsce w suwanych elementach wykonanych z plastiku.
Tył urządzenia posiada oczko aparatu cyfrowego z matrycą 5 megapikseli oraz wyjście głośnika urządzenia. Do obu tych elementów można mieć zastrzeżenia, oczko aparatu jest moim zdaniem zbyt wypukłe, przez co szybka aparatu jest narażona na zarysowania, głośniczek jest umiejscowiony dość niefortunnie, gdyż czasem zdarzyło mi się go zakryć palcem podczas używania telefonu. Po paru dniach jednak doszedłem do pewnej wprawy by go nie zasłaniać, jednak z początku było to bardzo irytujące. Cały tylny panel jest wykonany z błyszczącego tworzywa, które jest mniej podatne na zarysowania niż się na pierwszy rzut oka wydaje, jednak, aby zachować urządzenie w świetnym stanie należy zaopatrzyć się w pokrowiec. Dół urządzenia posiada zgrubienie, docenimy je trzymając słuchawkę dłużej w ręce. Ponadto owo zgrubienie przydaje się nam, gdy bierzemy telefon po ciemku, ponieważ z racji kształtu Galaxy S łatwo pomylić strony urządzenia. Koreański producent pokrył tylny panel delikatnym wzorkiem z położonych obok siebie malutkich kropek. Ma to zapobiegać nieeleganckiemu efektowi „zapalcowanego” urządzenia i można powiedzieć, że się sprawdza. Dzięki temu sprytnemu zabiegowi smugi są widoczne jedynie, gdy patrzymy pod światło. Cała klapka natomiast zamykana jest na zatrzaski.
Pod klapką znajdziemy dość mądrze rozmieszczone sloty karty pamięci i karty SIM. Mądrze, gdyż każdy, kto miał do czynienia z gniazdem, w które wsuwało się kartę pamięci do slotu wyposażonego w sprężynkę z zatrzaskiem bezsprzecznie doceni prostsze, a i zarazem dużo wygodniejsze rozwiązanie. Jeśli często przekładamy karty pamięci to spotka nas powielana często przez producentów niedogodność - aby wyjąć kartę pamięci trzeba zdjąć pokrywę baterii, jednak pokuszę się o stwierdzenie, że dla większości użytkowników będzie miało to marginalne znaczenie, ponieważ przy takiej ilości wbudowanej pamięci nie będziemy raczej robić tego zbyt często.
Ekran
Samsung bardzo zachwala wyświetlacz swojej produkcji. Oznaczenia, że Galaxy S jest wyposażony w ten typ wyświetlacza przewijają się w reklamach, na pudełku a nawet w postaci wielkiego symbolu na folii zabezpieczającej ekran, z którą przychodzi urządzenie. 4” Super AMOLED w Galaxy S faktycznie robi wrażenie, które jest spotęgowane jeszcze bardziej, gdy porównamy obok siebie SAMOLED-a z LCD. Kolory są bardzo żywe i głębokie, a czerń idealnie odwzorowana. Bardzo przyjemnie przegląda się na tym urządzeniu zdjęcia czy filmy, a czytanie ebooków na tak dużym ekranie, dodatkowo, gdy możemy ustawić czarne tło i białe litery to czysta przyjemność. Na wspomnienie zasługuje także fakt, że SAMOLED jest ekranem oszczędniejszym od tradycyjnych LCD i jaśniejszym od zwykłego AMOLED-a, w zasadzie urządzenia można by w pełni komfortowo używać ustawiając na sztywno podświetlenie na 25%. Co prawda wyświetlacz nie robi tak ogromnego wrażenia jak jest to opisywane w sieci, jednak jest o wiele lepszy niż tradycyjne wyświetlacze stosowane w tego typu urządzeniach. W morzu idealnych czerni, pięknych kolorów odnajdziemy jednak też i wady tego typu wyświetlacza. Chyba największą, a z drugiej strony w pełni nadającą się do wzięcia jej w cudzysłów wadą jest fakt, iż matryca wykonana jest w technologii PenTile, której sposób układania kolorów w pikselach jest bardziej dostosowany do właściwości ludzkiego oka. W codziennych warunkach jest to w zasadzie niezauważalne, dopiero przyjrzenie się pikselom z bardzo bliska na białym tle pozwoli zauważyć nam delikatny kolorowy groszek. Jednak używając urządzenia, na co dzień nie dostrzeżemy tego zupełnie, ponadto odniosłem wrażenie, że wyświetlacz mniej męczy wzrok niż tradycyjny LCD. Wyświetlacz jest akceptowalnie czytelny w słońcu, szczególnie elementy na ciemnym tle, co jest znacznym postępem względem wyświetlacza AMOLED, stosowanego chociażby w modelach Nexus One czy w pewnych partiach HTC Desire. SAMOLED zrobił w tym względzie na mnie duże wrażenie, mając w pamięci jak wyglądał w słońcu ekran HTC Desire. Rozdzielczość wyświetlanego obrazu to WVGA, czyli 480 x 800 pikseli, jednak trzeba zaznaczyć, że urządzenie w przeciwieństwie do np. Motoroli Milestone nie korzysta z pełnej rozdzielczości a delikatnie ją okraja. Jest to jednak dość popularny „mankament” i w zasadzie niezauważalny dla szarego użytkownika. Pojemnościowy ekran z multitouch umieszczony jest za szybką z twardego, odpornego na zarysowania szkła. Oczywiście, jeśli ktoś będzie chciał to uda mu się je zarysować, niemniej jednak w codziennym użytkowaniu nie uświadczymy rys, no chyba, że nosimy kolczyki, które podczas rozmawiania będą ocierały się o ekran - w takim wypadku po pewnym czasie prawdopodobnie wystąpią ryski. Myślę, że oprócz zachwalania świetnych kolorów SAMOLED-a należy także pochwalić czułość ekranu, która jest świetna. Telefon wyposażony jest także w czujnik światła, o którym można napisać tyle, że działa sprawnie i bezproblemowo, trafnie dobierając intensywność podświetlenia ekranu.
Funkcje telefoniczne i łączność
Galaxy S został wyposażony w komplet modułów łączności bezprzewodowej. W zasadzie nie ma tylko archaicznego już łącza podczerwieni, czego nie można uznać za wadę, jednak gdyby takie łącze znalazło się na pokładzie Galaxy S byłoby niewątpliwie sporą zaletą. Jakość rozmów głosowych stoi na wysokim poziomie, choć osoby ze słabszym słuchem będą narzekały na głośność głośniczka od rozmów. Jednak dźwięk w głośniczku jest czysty, rozmówcę słychać wyraźnie, tak samo wyraźnie słyszani jesteśmy my. Podczas rozmowy nie uświadczymy szumów czy trzasków. Czujnik zbliżeniowy działa bardzo dobrze, całkowicie obalił moje obawy dotyczące braku fizycznych przycisków czerwonej i zielonej słuchawki, po odsunięciu urządzenia od ucha w poprawnym momencie włącza ekran dając nam dostęp do wciśnięcia klawisza czerwonej słuchawki, włączenia trybu głośnomówiącego czy dostępu do szeregu innych opcji. Połączenia wideo działają bezproblemowo, nie występują opóźnienia, przy dobrym zasięgu rozmowa jest prowadzona bez żadnych zakłóceń, zarówno z urządzeniami opartymi o mobilne okienka, jak i o Symbiana nie występowały problemy z dźwiękiem czy obrazem po żadnej ze stron. Rejestr połączeń jest podzielony wg dni, kiedy wykonywaliśmy połączenia, jest to wygodniejsze rozwiązanie niż te, z którymi się do tej pory w Androidzie spotykałem. Bluetooth jaki dostajemy w Galaxy S jest w standardzie 3.0, który oferuje przesyłanie plików z prędkością do 24 Mbps. Z braku drugiego urządzenia wyposażonego w ten standard sprawdzić tego nie mogłem, jednak przesyłanie po BT do innych urządzeń działa tak jak należy - szybko i sprawnie. Podłączenie słuchawki Bluetooth również przebiegło bezproblemowo, dźwięk w słuchawce był czysty i bez zakłóceń. Również dodanym do zestawu słuchawkom w kwestii zastosowania ich do połączeń nie można nic zarzucić, choć przyczepić się można do kwestii ich wygody. Wbudowany w Galaxy S moduł WiFi działa w standardach b/g/n. Telefon bez problemu połączył się z moim domowym AP pracującym w standardzie b/g, połączenie trzymał stabilnie, ani razu nie spotkałem się z zerwaniem połączenia między urządzeniami. Podobnie było z innymi acces pointami, WiFi w Galaxy S działa tak jak powinno. Jednak należy zaznaczyć, że problemy z działaniem WiFi występowały tym modelu, zdarzało się to na starszych wersjach oprogramowania, problemy z połączeniem po rozłączeniu czy zrywaniem połączenia zostały zniwelowane przez oficjalny update oprogramowania. Moje urządzenie działa pod kontrolą software w polecanej przez użytkowników wersji JM1 i nie dało mi, póki co, powodów do narzekania. Ciekawą funkcją dodaną przez Samsunga jest opcja theteringu, czyli zrobienia z naszego Galaxy S routera WiFi. Jest to miły dodatek, gdyż w innych urządzeniach, aby uzyskać taki efekt wymagane było rotowanie urządzenia i wgrywanie zmodyfikowanego oprogramowania. Tu mamy to w standardzie. Po włączeniu tej opcji Galaxy S staje się Access pointem z szyfrowaniem WPA. Zasięg nie jest może zbyt duży, jednak sprawdza się wyśmienicie do podłączenia do sieci laptopa.
GPS w tym modelu jest wspierany funkcją A-GPS, czyli jest wspomagany danymi o położeniu efemeryd, co skutkuje przyspieszonym łapaniem fixa. Zarówno w terenie zabudowanym, jak i otwartym nie miałem problemu ze złapaniem fixa, najczęściej nie dłużej niż kilkanaście sekund przy zimnym starcie, natomiast w przypadku, gdy urządzenie było niedawno połączone to fix był łapany od razu, bądź trwał kilka sekund. Moduł GPS podczas użytkowania nie wykazuje dużych odchyłów, podobnie jak to miało miejsce w Samsungu i5700 Spica. Urządzenie nie gubi sygnału nawet podczas przejazdów pod wiaduktami, ma natomiast skłonność do delikatnego „pływania”, gdy znajdujemy się na postoju trochę dłużej.
Klawiatura
Samsung Galaxy S nie jest wyposażony w sprzętową klawiaturę, posiada natomiast dość rozbudowaną klawiaturę Samsunga oraz SWYPE. Koreański producent dokonał sporo zmian w oprogramowaniu urządzenia względem „czystego” Androida. Dokładniej ingerencje Samsunga w soft są opisane w następnych akapitach. Dodane przez Samsunga klawiatury zasługują jednak na pewne wyszczególnienie. Poważnym brakiem jest nieobecność na pokładzie standardowej klawiatury systemu Android. A dlaczego brakiem? O tym za chwilę. Wbudowana w system klawiatura Samsung oferuje kilka możliwości konfiguracji - zwykła QWERTY, alfanumeryczna klawiatura telefonu oraz dwa rodzaje pól do wprowadzania pisma odręcznego, które są średnio wygodne i są dość powolną metodą wprowadzania znaków. Klawiatura ta w trybie QWERTY jest także wyjątkowo mało ergonomiczna. O ile możliwościom konfiguracji czy wygodzie pisania na niej nie można nic zarzucić to ergonomia jest jej wyjątkowo słabą stroną. Wszystkiemu winny jest przecinek, a w zasadzie jego brak na głównym ekranie klawiaturki. Aby go wpisać trzeba wejść w opcje wprowadzania symboli. O ile przy krótkim tekście, w którym występuje ów przecinek raz czy dwa nie jest to kłopotliwe, jednak przy nieco dłuższych tekstach zaczyna być strasznie męczące, gdyż, aby wpisać przecinek musimy kliknąć na pole symboli, wybrać przecinek, wrócić do pola wprowadzania liter. Są to tylko, lub aż dwa kliknięcia więcej, jednak przy 10, 15 przecinkach robi się z tego spora liczba. Drugą dostępną w Galaxy S metodą wprowadzania znaków jest klawiatura SWYPE. Jest to pewne udogodnienie dla wielu osób, ponieważ klawiatura ta cieszy się sporą popularnością i w tym wypadku nie trzeba już jej dogrywać. Na SWYPE pisze się w sposób specyficzny, nie odrywając palca od ekranu. Jej wadą jest to, że nie każdy potrafi na niej pisać bądź też zwyczajnie nie każdemu widzi się chęć nauki pisania na SWYPE. I w tym momencie uwypukla się brak zwykłej, systemowej klawiatury, którą nie wiedzieć, czemu ktoś usunął z systemu Galaxy S. Jest oczywiście możliwość jej doinstalowania, jednak w takim urządzeniu nie powinny występować takie braki. Podczas wprowadzania tekstu nie występują opóźnienia, ekran bardzo dobrze reaguje na dotknięcia palcem, nie zdarzyło mi się abym trafił nie tą literkę, która trafić chciałem.
Co dodał Samsung, czyli interfejs i system
Producent dodał do Galaxy S sporo udogodnień i poza wspomnianym brakiem standardowej klawiatury są powody do dużych pochwał. Nie można powiedzieć, że zmiany są jakieś głębokie, natomiast bardzo praktyczne, jak wspomniane wcześniej grupowanie połączeń w rejestrze według dnia. W samym dialerze jest natomiast funkcja inteligentnego wybierania, którą to dotychczas trzeba było doinstalować. W kontaktach także mamy więcej, względem zwykłego Androida, opcji. Sama aplikacja kontaktów na pierwszy rzut oka przypomina tą standardową, różnice widać dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się. Cztery zakładki znajdujące się w górze ekranu stanowią pewną praktyczną odmianę od zwykłej aplikacji do zarządzania kontaktami. Ostatnia zakładka, czyli „aktywność” wyświetla nam, po skonfigurowaniu kont Facebooka czy Twittera ostatnią aktywność naszych znajomych na tych portalach społecznościowych.
Koncepcja czterech zakładek w górze ekranu uwidacznia się także w aplikacji email oraz w kalendarzu, który jest autorskim programem Samsunga. Koncepcja jest bardzo dobra, jest to udogodnienie podczas pracy z urządzeniem.
Owe cztery ikonki jednak najlepsze zastosowanie znalazły w miejscu, które ujrzymy po rozwinięciu górnej belki. Możliwość szybkiego włączenia BT, WiFi, GPS oraz wyciszenia dźwięku umiejscowiona w tym miejscu bardzo rozpieszcza, sam biorąc do ręki Spicę czy HTC Dream rozwijałem górną belkę w poszukiwaniu włącznika np. BT, bo Galaxy S mnie do tego przyzwyczaił.
Nie można za to odmówić producentowi dobrych chęci w przypadku próby zastąpienia czymś braku diody sygnalizacyjnej. Wszak z jej braku sprawdzając, co jakiś czas urządzenie nie ma możliwości abyśmy nie dostrzegli zielonego lub czerwonego puzzla, oznajmiającego o nieodebranym połączeniu lub wiadomości. Przeniesienie tego puzla w odpowiadające mu kształtem miejsce wyświetlane na ekranie przeniesie nas od razu do rejestru połączeń lub aplikacji wiadomości. Sam pomysł wydał mi się bardzo sympatyczny, jego praktyczną stroną jest fakt, że z ekranu odblokowania można przejść od razu do nieprzeczytanych wiadomości czy sprawdzić, kto się do nas nie dodzwonił, jednak mimo wszystko brak diody trzeba było zniwelować zewnętrznym oprogramowaniem powodującym mignięcie ekranu czy wyświetlanie kolorowej plamki jako substytut diody. Jeśli mówimy o ekranie odblokowania to trzeba wspomnieć, że Samsung zmienił standardowy, znany z Androida sposób odblokowywania ekranu.
Ciężko jednak ocenić czy była to zmiana na lepsze, jest to po prostu coś innego, zarówno jedno jak i drugie ma swoje plusy i minusy. Na wypadek, gdyby komuś ta metoda odblokowywania nie odpowiadała to można ją zmienić za pomocą zewnętrznego oprogramowania, czyli programów takich jak np. Lock Bot Pro. Producent dodał także do Galaxy S interfejs TouchWiz w najnowszej wersji 3.0. Dla wielu osób mających do czynienia z wcześniejszymi wersjami TouchWiz nie będzie to powód do radości, jednak interfejs ten można całkowicie wyłączyć używając alternatywnego launchera. Sam TouchWiz sprawia jednak wrażenie dopracowanego, szczególnie względem wcześniejszych wersji, które nie wywarły na mnie dobrego wrażenia. Jest on dość dobrze zintegrowany z systemem, ładny i działa płynnie. Z założenia nowa wersja TouchWiz ma być prawdopodobnie konkurencją dla HTC SenseUI, ja jednak gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, którą nakładkę wybrać odpowiedziałbym, że żadną gdyż każda z nich ma swoje wady i zalety. TouchWiz pozwala nam przełączać się pomiędzy siedmioma numerowanymi ekranami, posiada swój launcher aplikacji oraz autorskie, pstrokate widgety Samsunga. Dla osób nieobeznanych z Androidem na pewno będą one dość wygodne, jednak mając świadomość, że w Android Market są często bardziej funkcjonalne i lepiej konfigurowalne darmowe odpowiedniki ciężko zmusić się do używania tych od Samsunga, oprócz których na ekranach TouchWiz umieszczać możemy oczywiście i te z marketu. Sam launcher TW 3.0 jest ładny, składa się wyświetlanych 4 ikon w rzędzie i 5 w kolumnie, przesuwanymi w poziomie, na również jak w przypadku ekranów głównych, numerowanych stronach. Same ikonki jak i launcher, podobnie jak urządzenie przypominają bardzo te z… tak, oczywiście - z iPhone. Nie można jednak odmówić launcherowi wygody i faktu, iż jest ładny, jednak on sam, jak i całe TouchWiz 3.0 jest moim zdaniem zbyt mało konfigurowalne, dlatego wolę np. Launcher Pro, którego możliwości personalizacji są dużo większe.
Producent dodał od siebie także kilka programów, niestety, niektóre nie są zbyt użyteczne, bądź mają wygodniejsze, i co istotne - darmowe, odpowiedniki. Na pewno na wspomnienie zasługują ThinkFree Office, aplikacja do odczytu i edycji dokumentów office’a, Napisz i wyślij - prosta aplikacja pozwalająca, w której wpierw piszemy tekst, następnie decydujemy czy ma zostać umieszczony w serwisie społecznościowym czy wysłany SMS bądź emailem, dyktafon bez limitu długości nagrania, Aldiko eBook - dość ciekawy czytnik e-książek, oraz aplikacja do notatek, prezentująca zapisane przez nas informacje jako kolorowe karteczki przypięte do korkowej tablicy. Reszta dodanych przez Samsunga aplikacji ma raczej znikomą użyteczność i nikt nie zauważyłby ich braku, gdyby producent ich nie zamieścił w romie urządzenia. Na ogromny plus dla Samsunga zasługuje wspomniany wcześniej pakiet biurowy, o ile z odczytywaniem plików pakietu Office na Androidzie nie było problemu, to, aby je edytować trzeba było zakupić pełną wersję jednego z programów umożliwiających to. Dodam, że zakup ten nie był tani, więc dodany do Galaxy S pakiet biurowy jest ogromnym plusem dla osób korzystających z tej funkcjonalności w swoim telefonie. Oprócz aplikacji dodanych do oprogramowania telefonu koreański producent umożliwia także pobranie dodatkowych aplikacji przez program Samsung Apps. Znajduje się tam obecnie tylko 13 aplikacji, z czego niektóre można znaleźć w Android Market. Jednak dla osób mniej obeznanych z systemem od Google, niewiedzących, czego szukać w Markecie taki sposób podania kilku przydatnych i w miarę ciekawych programów jest bardzo wygodny.
Aparat fotograficzny i multimedia
Aparat zastosowany przez Samsunga w Galaxy S posiada matrycę 5 megapikseli w autofocusem. Nie jest to dużo, jednak jest to wartość zupełnie wystarczająca jak na aparat w telefonie. Próżno jednak szukać diody doświetlającej czy choćby tak prozaicznej rzeczy jak przycisk aparatu. Zdjęcia wykonuje się poprzez dotknięcie ekranu w miejscu, w którym ma być złapana ostrość i „naciśnięcie” przycisku na ekranie odpowiadającego za uwiecznienie zdjęcia. Nawet mi, osobie wykonującej telefonem zdjęcia bardzo sporadycznie, głównie jest to fotografowanie tekstu, sposób ten wydał się niewygodny. Widać tu zamysł producenta, chęć upodobnienia urządzenia do iPhone, umieszczając jak najmniej sprzętowych przycisków. Aplikacja aparatu jest dosyć rozbudowana, oferuje kilka ciekawych opcji, jak na przykład zdjęcie panoramiczne, autodetekcję uśmiechu czy efekt rysunku.
Aparat umożliwia również sfotografowanie siebie za pomocą kamerki do wideorozmów. Sam aparat robi znośne zdjęcia, których próbki możecie obejrzeć poniżej. Nie jestem fanem robienia zdjęć telefonem, jednak ich jakość jest wystarczająca by uwiecznić ciekawą chwilę czy zdarzenie, bardzo dobrze działa także makro i AF, co ma wyraźne odbicie w jakości fotografowanego tekstu. Nagrywanie wideo pozwala nam nagrywać filmy w jakości 720p i z szybkością 30 klatek na sekundę. Filmom kręconym Galaxy S nie można wiele zarzucić, szczególnie, jeśli są nagrywane przy dobrym oświetleniu. Zarówno filmy jak i zdjęcia wspaniale prezentują się na urządzeniu, ekran SAMOLED pokazuje je jednak trochę okazalej niż jest to w rzeczywistości. Podsumowując krótko, aparat w Galaxy S jest, działa, jakość wykonywanych zdjęć jest akceptowalna, jednak urządzenie nie zastąpi nam cyfrówki na wakacjach a zgrane na komputer fotografie nie wzbudzą ogromnego zachwytu, a co najwyżej zadowolenie.
Samsung dodał także program do odtwarzania plików dźwiękowych oraz aplikację do odtwarzania filmów. Aplikacja odtwarzająca pliki muzyczne jest ładnym graficznie programem, obsługującym m.in. wyświetlanie okładek płyt.
Program nie posiada zbyt wielu możliwości konfiguracji, jednak w pełni sprawdza się w swojej roli i jest moim zdaniem ciekawszy niż standardowy player Androida. Aplikacja do filmów jest jeszcze prostsza. Jednak w tej prostocie tkwi funkcjonalność, program bez problemu otwiera większość znanych rozszerzeń plików z filmami, doskonale radzi sobie z przewijaniem filmu, a spora moc urządzenia sprawia, że multimedia odtwarzane są niezwykle płynnie. Urządzenie jedyny problem miało z filmem w rozdzielczości full HD, występował wówczas efekt strasznego klatkowania. Piękne kolory i ostrość obrazu na 4” ekranie SAMOLED oraz spora wydajność Galaxy S sprawia jednak, że miłośnicy oglądania filmów na urządzeniach mobilnych powinni być zadowoleni. A jeśli wspominamy już o wydajności, to zapraszam do przeczytania następnych akapitów.
Wydajność
Tytuł tego rozdziału chciałem zatytułować w sposób, który odzwierciedlałby szybkość tego urządzenia. Najbardziej pasowało mi słowo „potwór” i z tego powodu z alternatywnego niż jest tytułu zrezygnowałem. 512 MB RAM, bardzo wydajny układ graficzny oraz procesor Samsung Hummingbird taktowany zegarem 1 GHz sprawia, że całe urządzenie działa bardzo szybko i wydajnie. Mając porównanie z modelem i5700 Spica czy choćby HTC Desie szybkość działania jest większa. Na wydajność Galaxy S kładzie się cieniem jedna rzecz, jest nią zastosowany przez Samsunga system plików partycji systemowej. Powoduje to, że urządzenie potrafi czasem na ułamek sekundy zwolnić. Wraz z nowszymi wersjami oprogramowania błąd ten (jak i osławionych, pokazujących się czasem czarnych ekranów) starano się poprawić. O ile pojawia się on na fabrycznym oprogramowaniu na tyle rzadko, że nie jest to specjalnie uciążliwe (odczekanie czasem sekundy), to jednak niektórym to przeszkadzało i stworzono remedium na tą przypadłość. Podobną podmianę systemu plików partycji systemowej zrobiłem swego czasu w modelu i5700 Spica, wówczas odczułem sporą poprawę w działaniu urządzenia. Jak było w przypadku Galaxy S po zastosowaniu lagfixa? Dużo lepiej niż dobrze. Wzrost wydajności jest widoczny gołym okiem, otwieranie się aplikacji wiadomości czy maila trwa wyraźnie szybciej. W codziennym użytkowaniu można obyć się bez laxfixa, jednak po jego zastosowaniu raczej nikt nie będzie chciał wrócić do dawnego systemu plików partycji systemowej. W działaniu urządzenia po lagfixie nie zaobserwowałem przycięć, zawieszeń czy spowolnień. Urządzenie działa też bardzo stabilnie, nie zdarzyło się, aby się zawiesiło, czego obawiałem się najbardziej po ingerencji w system po instalacji lagfixa. Jeśli jednak ktoś ma wątpliwości, co do instalowania lagfixa i obawia się o wydajność Galaxy S, to mogę powiedzieć, że urządzenia da się bez problemu używać i bez tego. Samsung wyposażył Galaxy S w podzespoły dające temu urządzeniu bardzo wysoką wydajność. A jak ma się to w benchmarkach? Popularny Linpack na systemie Android 2.1 Eclair wskazuje wyniki oscylujące wokół 8 MFLOPS przy czasie 10 sekund. Jest to, zważywszy na brak zastosowania technologii JIT, wynik dobry. Zapewne po zapowiedzianej przez producenta aktualizacji systemu do wersji 2.2 FroYo ten wynik powinien wzrosnąć. Dużo ciekawszy wynik prezentuje jednak popularny benchmark Quadrant. Testowany Galaxy S na systemie w wersji JM1 i z lagfixem osiągnął wynik 2200 punktów, co już jest wynikiem nieprzeciętnym i dobrze obrazującym wydajność urządzenia. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to jedno z najszybszych, jeśli nie najszybsze urządzenie na rynku, a moc tę czuć nie tylko w bardzo zaawansowanym, ale i w codziennym użytkowaniu smartphone- w szybkości ładowania i działania aplikacji, czy w szybkości renderowania stron internetowych zarówno po WiFi jak i po HSDPA.
TV Out
Możliwość oglądania filmów czy stron internetowych na większym niż znajdujący się w urządzeniu ekranie? Prezentowanie w ten sposób prezentacji PowerPoint? Czy może pokazanie znajomym zdjęć na domowym dużym telewizorze? Tak, to wszystko jest możliwe dzięki wyjściu TV Out, w jakie wyposażony jest Galaxy S. Rozwiązanie sprawdza się świetnie zarówno w sprawach służbowych jak i rozrywkowych. Świetną opcją jest możliwość zrobienia z Galaxy S mobilnej konsoli i grania na dużym ekranie. Jeśli do tego dodamy fakt, że kable TV Out kosztują na serwisach aukcyjnych, czy w niektórych serwisach GSM kilka złotych, to rozwiązanie zastosowane w testowanym urządzeniu wydaje się genialnym dodatkiem. Minusem jest jednak fakt, że ciągle jest to wyjście analogowe, a nie jak np. zastosowane w Motoroli XT720 wyjście HDMI.
Bateria
W kwestii baterii Galaxy S nie wybija się ponad przeciętną. Litowo - polimerowy akumulator o pojemności 1500 mAh zaopatruje urządzenie w energię na czas około półtora dnia. W tym czasie przeglądałem przez około pół godziny Internet po WiFi, przeprowadziłem około 30 minut rozmów i wysłałem 20 SMS, oraz pograłem kilkanaście minut w gry. Oczywiście przy tym wszystkim normalnie korzystałem z urządzenia, szczególnie z funkcji takich jak kalendarz czy kontakty. Przy intensywniejszym użytkowaniu bateria starczała na jeden dzień pracy, choć myślę, że bez problemu można doprowadzić do sytuacji, gdy trzeba będzie urządzenie doładowywać w ciągu dnia. Najszybciej drenuje baterię korzystanie z Internetu po HSDPA, natomiast długotrwałe używanie WiFi nie zużyło znacznej ilości baterii jak to miało miejsce w innych urządzeniach, z którymi miałem do tej pory styczność, co zaskoczyło mnie in plus. Galaxy S nie wychodzi zatem przed szereg topowych urządzeń, jeśli chodzi o kwestie baterii, wynik jest zupełnie przeciętny i osoby chcące bardzo dużo używać urządzenia w ciągu dnia powinny liczyć się z faktem, że trzeba będzie mieć ze sobą ładowarkę lub kabel gdyż trzeba będzie je doładować, lub konieczny będzie zakup drugiej baterii, co wydaje się wygodniejsze, ponieważ czas ładowania Galaxy S również nie jest krótki- trwa on ok. dwóch godzin na dołączonej do zestawu ładowarce.
Podsumowanie
Galaxy S na pewno jest smartphone nieprzeciętnym i ma w sobie „to coś”, co powoduje, że nie chciałoby się zamienić go w tej chwili na inne urządzenie. Jednak jak w wypadku każdego smartphone znaleźć można wady, które dla niektórych będą dyskwalifikujące. Na pewno do największych wad urządzenia trzeba zaliczyć wygląd przypominający konkurencyjny produkt Apple. Pisząc recenzję obiecywałem sobie, że w wadach nie wspomnę o jakości plastików i jednak złamię tą obietnicę. Plastiki mogłyby być lepsze. Ale nie dlatego, że są fatalnej jakości, lecz z faktu, iż konkurencja na tej najwyższej półce posiada lepsze materiały. Tylko, dlatego i aż, dlatego, choć zastosowanie metalowych wstawek zapewne zwiększyłoby wagę urządzenia. Jeżeli jednak komuś nie przeszkadza błyszcząca obudowa, która trochę się palcuje, a czytając opinie obawiał się, że spotka w Galaxy S plastiki rodem z chińskich podróbek to powinien się miło rozczarować, plastiki są dobrej, acz nie najwyższej jakości, testowane urządzenie, będące w ciągłym użytkowaniu nadal nie nosi śladów rys czy otarć. Pomijając kwestię wyglądu otrzymujemy super wydajnego smartphone, z pięknym i dużym ekranem SAMOLED o wysokiej rozdzielczości, wyjściem TV Out i dobrym aparatem fotograficznym, niestety bez spustu migawki. Brakuje także diody informacyjnej, to jednak można zastąpić używając oprogramowanie zewnętrznych firm, np. włączające tylko kilka pikseli i wyświetlające kolorową kropeczkę na ekranie imitującą diodę. W codziennym użytkowaniu sprzęt sprawdza się znakomicie zarówno do rozrywki, jak i do pracy, a do działania funkcji czysto telefonicznych nie można mieć zastrzeżeń. Ogromnym plusem modelu Galaxy S jest stabilność. Testowany model działał pod kontrolą systemu Android w wersji 2.1 Eclair, wersja oprogramowania JM1 oraz miał dodanego lagfixa likwidującego rzadkie, chwilowe „zamyślanie” się systemu, które występowały wcześniej z racji autorskiego systemu plików Samsunga. Jest to pierwsze urządzenie, z jakim miałem styczność, nie licząc leciwych już dziś Palmów, w którym wszystko po prostu działa jak należy, w którym nie trzeba było „dłubać i grzebać” by doprowadzić je do stanu by dało się wygodnie używać. Całe „grzebanie” sprowadziło się do zainstalowania wersji systemu JM1 oraz lagfixa. Jak dotąd urządzenie nie zawiodło mnie w żadnym momencie, nie udało mi się także go zawiesić. Na pewno jest to doskonałe rozwiązanie dla osób oczekujących bardzo wydajnego telefonu, rzekłbym, że chyba nawet najwydajniejszego dostępnego na rynku, a przy tym z dużym, pięknym ekranem SAMOLED i do bólu stabilnego. Na tą chwilę w wielu aspektach Galaxy S zwyczajnie deklasuje rywali.
Plusy:
+ Ekran (wielkość i kolory)
+ Spora wbudowana pamięć (8 lub 16 GB)
+ Doskonała wydajność
+ TV Out
+ Kamera do wideo rozmów
+ Jakość 720p w rejestracji wideo
+ Router WiFi
+ Sporo przydatnych programów od producenta, m.in. wsparcie dla Office’a
Minusy:
- Wygląd przypominający produkty konkurencji
- Brak diody informacyjnej
- Mała ilość klawiszy sprzętowych, brak choćby d-pada
- Brak spustu aparatu i diody led
- Palcująca się obudowa
- Opóźnienie aktualizacji do FroYo