Kilka dni temu firma zaprezentowała Surface Laptop (w założeniu konkurenta Chromebooków) wraz nową edycją okienek o nazwie Windows 10 S, która dostępna będzie tylko dla producentów sprzętu. Czym różni się od zwykłej? Użytkownicy mogą na niej instalować oprogramowanie jedynie z Windows Store. Oczywiście sytuacja jest nieco inna, gdyż platforma UWP (następca Metro) jest nieco bardziej rozbudowana, a z drugiej strony do sklepu można zgłaszać też klasyczne aplikacje.
Potencjalnie może więc tam wylądować Google Chrome, Adobe Photoshop, etc. Microsoft nie mógł się jednak oprzeć pokusie wymuszania na użytkownikach korzystania z własnych produktów i zablokował także możliwość zmiany domyślnej przeglądarki z Edge (nawet jeśli zainstalujemy inną z Windows Store) oraz domyślnej wyszukiwarki z Binga.
Jak być może wiecie, Edge nadal cierpi na choroby wieku dziecięcego (mało rozszerzeń i bardziej rozbudowanych opcji, brak synchronizacji z Androidem czy iOS), a Bing poza Stanami Zjednoczonymi nie ma większych szans z Google. Obawiam się, że Microsoft tylko jeszcze bardziej zrazi tym użytkowników do obu produktów.
Oczywiście w razie co, można za opłatą 50 $ (około 200 zł) przejść na Windows 10 Pro i tym samym zdjąć wszystkie te ograniczenia. Osobiście spodziewam się jednak, że przynajmniej te dotyczące Edge i Binga, firma sama zniesie pod ciężarem krytyki.
Źródło: The Verge