Zaczęło się od mocnego ograniczenia aplikacjom w sklepie dostępu do SMSów czy historii połączeń (trzeba składać wniosek o zgodę, którą dość trudno uzyskać - to między innymi wyrugowało ze sklepu aplikacje do wyciągania kodów OTP w naszym kraju).
Potem firma chciała zablokować dostęp do API dostępności, wykorzystywanego do obchodzenia wielu braków w normalnych API Androida. Na szczęście w tym wypadku ostatecznie odpuszczono. Potem przyszła pora na dostęp do lokalizacji w tle, co też wymaga teraz zgody Google.
W mijającym tygodniu natomiast zapowiedziano ban na aplikacje nagrywające rozmowy z wykorzystaniem API dostępności (inaczej się nie da bez roota). Google zapewne nie chce się męczyć z regulacjami prawnymi dotyczącymi tej kwestii w różnych krajach i woli zepchnąć kolejną kategorię aplikacji do “podziemia”, bo oczywiście nadal będziemy je mogli zainstalować ręcznie.
Źródło: 9To5Google