Apple w końcu mocno promowało fakt, że komunikacja w iMessage jest szyfrowana End-to-End i firma nie może jej odczytać. Jak więc możliwe jest skanowanie przesyłanych treści? Proste, lokalnie na urządzeniu przed ich wysłaniem i tym samym zaszyfrowaniem.
Firma będzie wykorzystywać bazę danych znanych zdjęć tego typu i porównywać hashe wysyłanych i odbieranych przez nas obrazków z tą bazą. Przy czym nie będą to zwykłe hashe samych plików (wystarczyłoby przyciąć obrazek, zrobić jego zrzut ekranu, itp. by zmienić hash), a coś w rodzaju hasha głównej zawartości, co ma je uodpornić na tego typu manipulacje.
Początkowo funkcja ta będzie działać jedynie w USA, ale z czasem ma być rozszerzana na kolejne kraje.
Źródło: MacRumors