Właściwie procesorem, bo póki co wspierany jest jedynie Snapdragon 835. Podczas konferencji zobaczyliśmy laptopy od HP (Envy x2 12,3") i ASUSa (NovaGo 2-in-1 13,3"), w ciągu kolejnych tygodni swoje urządzenia ma pokazać także Lenovo. Będą one w stanie uruchamiać klasyczne aplikacje, ale tylko te 32-bitowe (64-bitowe będą mogły być w przyszłości przekompilowane, co sugeruje brak planów dodania ich emulacji) i tylko te bez rozszerzeń systemowych (antywirusy czy gry z systemami ochrony przed oszustwami odpadają).
Domyślnie na takich laptopach będzie instalowany Windows 10 S (pozwala na uruchamianie tylko aplikacji pobranych z Windows Store), ale na razie użytkownicy będą mogli go za darmo zaktualizować do wersji Pro znoszącej to ograniczenie.
Po co to wszystko? Procesory ARM znane są z energooszczędności oraz mniejszego wydzielania ciepła, dzięki czemu nie wymagają rozbudowanych systemów chłodzenia i mogą dłużej działać na baterii. W wypadku zaprezentowanych właśnie urządzeń, producenci deklarują 20-22 godzin pracy na jednym ładowaniu.
Laptopy obu producentów oferują kilka wariantów (4-8 GB RAMu, 64-256 GB dysku), których ceny w wypadku ASUSa (HP nie opublikowało swojego cennika) będą zaczynać się od 600 $ (około 2141 zł bez VATu) za wersję z 4/64 do 700 $ (około 2500 zł bez VATu) za 8/256. Oba mają też trafić do sklepów dopiero wiosną przyszłego roku.
Źródło: The Verge