Być może chodziło o to że użytkownicy Google Maps w iOS pozbawieni byli różnych funkcji dostępnych w bardziej uprzywilejowanym Androidzie (jak nawigacja turn-by-turn) i nie tylko nie zanosiło się na to że ta różnica zostanie zniwelowana, ale wręcz odwrotnie, pogłębi się wraz z coraz to nowymi pomysłami Google'a na uatrakcyjnienie i rozbudowanie map. Gdyby rzeczywiście okazało się to prawdą, mielibyśmy tu klasyczny przykład wylania dziecka z kąpielą - zabrać użytkownikom porządne mapy i zastąpić je, delikatnie mówiąc, niedopracowanymi, za to z nawigacją turn-by-turn, która... i tak nie jest dostępna na wszystkich urządzeniach z iOS6. Inna sprawa, że Apple albo nie zdawało sobie sprawy co zgotuje swoim użytkownikom, albo myślało że przez 3 miesiące uda się doprowadzić te mapy do ładu, bowiem zapowiedzi dotyczące nowych map podczas czerwcowej konferencji były w tonie bardzo entuzjastycznym, jakże odmiennym od tego jakim o nieszczęsnych mapach Apple wypowiada się dzisiaj.