Podobnie jak opisywany przez nas jakiś czas temu program Tweedle, również Fenix stawia na wykorzystanie motywu Holo, choć w nieco innym wydaniu (moim zdaniem bardziej eleganckim). Inaczej działa też nawigacja - tu wszystkie opcje zgromadzone zostały na panelu wysuwanym z lewego brzegu ekranu (oferuje on jednak szybki dostęp do praktycznie każdej sekcji, nawet list). Jeśli jednak ktoś woli przemieszczać się za pomocą przesuwania palcem w boki nie ma problemu - Fenix pozwala w ten sposób nawigować pomiędzy linią czasu, wspomnieniami, interakcjami (działają tylko przy włączonym streamingu) czy wiadomościami prywatnymi.
Interfejs możemy też dopasować w pewnym stopniu do naszych potrzeb i upodobań - jak w większości aplikacji zmienić da się rozmiar czcionki, ale także jej typ, rozmiar miniaturek, motyw kolorystyczny (jasny, ciemny i zupełnie czarny dla miłośników AMOLEDów) czy format daty. Użytkownik może także zmienić zawartość bocznego panelu (choć z niewiadomych dla mnie przyczyn pewnych elementów jak listy nie można przenieść nieco wyżej, ale ukryć da się wszystkie).
Wspierane jest oczywiście wyświetlanie konwersacji i dodatkowych informacji o tweecie (np. klient użyty do opublikowania czy liczba retweetnięć i osób, które dodały go do ulubionych). Można też bez problemu dodać więcej niż jedno konto czy zapisać wyszukiwanie na później. Jest także jakże przydatna opcja do ukrywania wpisów zawierających wybrane przez nas słowa kluczowe czy tagi.
Czego z kolei brakuje? Przede wszystkim widżetu. Mi osobiście doskwiera też nieobecność opcji wyciągania pełnego tekstu artykułu ze stron w stylu Tweedle (lub przynajmniej możliwość skorzystania z silnika Instapaper czy Readability we wbudowanej przeglądarce jak w Carbon). Nie też powiadomień push (choć przy włączonym streamingu możemy uzyskać podobny efekt kosztem zużycia baterii), co jednak wynika bardziej z polityki Twittera i kosztów jej obejścia (nie należy się więc nastawiać na to, ze kiedyś się pojawią).
Fenix możecie kupić w Google Play za około 8 zł.