Praktycznie pewne jest zwiększenie rozmiaru ekranu i tym samym całego urządzenia. Większość plotek mówi o dwóch modelach różniących się przekątną wyświetlacza - 4,7 cala oraz 5,5 cala. Nie licząc wielu zdjęć większej obudowy i innych elementów, za tą zmianą przemawia także opcja ustawienia własnej rozdzielczości w emulatorze iOS dołączonym do Xcode wydanym podczas tegorocznego WWDC. W ten sposób Apple dało programistom możliwość przygotowania swoich aplikacji na inne rozmiary ekranu nie przyznając się bezpośrednio do planowania takich zmian (chodzi o uniknięcie konieczności używania programów i gier z czarnymi paskami, co było zmorą jakiś czas po premierze iPhone'a 5).
Przy okazji zwiększenia rozmiarów inżynierowie z Cupertino mają też zmienić nieco wygląd obudowy. Będzie prawdopodobnie mniej kanciasta i bardziej podobna do tej z nowych iPadów czy iPoda touch. Wyświetlacz natomiast miałby być pokryty szafirowym szkłem, które jest bardzo odporne na zarysowania (niestety na stłuczenie już niekoniecznie). Pojawić ma się także wsparcie dla technologii NFC, przed którą Apple tak długo się broniło. Nie wiadomo jednak do jakich funkcji zostanie to wykorzystane ani czy będzie kompatybilne z innymi systemami. Są pewne szanse na możliwość płacenia iPhone'em, ale na przesyłanie zdjęć między iOS i Androidem jednak bym nie liczył.
Oczywiście wraz z szóstym iPhone'em zadebiutować ma też nowy, szybszy procesor z być może ulepszonym w jakiś sposób układem M7 do śledzenia naszej aktywności. Być może aparat w telefonie Apple doczeka się optycznej stabilizacji obrazu (OIS), część plotek mówiła także o większej rozdzielczości matrycy.
Do tego wszystkiego dochodzą też nowości w systemie iOS, które będą dostępne tylko dla posiadaczy najnowszych modeli. Tu jednak ciężko przewidzieć jakie funkcje mogli wymyślić inżynierowie firmy z Cupertino.