Po lewej Pocket Informant, po prawej Agenda Fusion
Zaczęło się niewinnie - od tego, że ktoś wpadł na pomysł dodania kilku przydatnych opcji lub lepszego dopracowania interfejsu graficznego np. kalendarza. Pomysł się przyjął, więc czemu nie pójść za ciosem? Pojawiły się kolejne funkcje, kolejne możliwości - m.in. po to by zadowolić dotychczasowym klientów, ale również zdobyć nowych. Zdaje się jednak, że momentami ów pęd ku funkcjonalność wyrwał się spod kontroli. Przyznam szczerze, że sam przez kilka lat byłem użytkownikiem kombajnów takich jak wspomniany już Pocket Informant lub menadżer zadań o nazwie WisBar Advance.
Z obu zrezygnowałem całkiem niedawno. Zmusiła mnie do tego przesiadka z palmtopa, na palmtopo-telefon. WisBar przysłania bowiem górny pasek zadań, na którym pojawiają się przydatne dla użytkownika informacje - ikonki nowych SMSów, nieodebranych połączeń itd. Natomiast Pocket Informant po pierwsze zajmuje sporo miejsca w pamięci PDA, a po drugie długo się uruchamia - szczególnie gdy ubijamy go za każdym razem menadżerem zadań. Szybki dostęp do listy kontaktów jest przecież w palmtopo-telefonach kluczową sprawą. Ogólnie musze powiedzieć, że spodobał mi się ostatnio styl minimalistyczny, do którego obecnie dążę. Do tego stopnia, że po raz pierwszy od około 6 lat nie zainstalowałem nawet żadnego menadżera zadań. Na MDA Compact miałem doskonałego Spb Pocket Plusa, którego w pełni i tak nie wykorzystywałem (jedynie pasek baterii oraz "krzyżyk"). Decyzja o korzystaniu ze standardowej funkcji minimalizowania aplikacji, zamiast ich wyłączania okazała się całkiem trafna, na moim palmtopo-telefonie Qtek 9100. Demonem szybkości to on nie jest i startowanie za każdym razem często używanych aplikacji, niepotrzebnie wszystko przedłuża. Być może zaskoczy to niektórych z Was, ale wydajność pracy systemu wcale nie ucierpiała na tym, że w tle wisi sporo zminimalizowanych programów. Soft reset robię raz na jakieś dwa tygodnie i to dlatego, że wymaga tego jakiś świeżo zainstalowany program, a nie że system traci stabilność. Poniekąd może to być zasługą nowego systemu zarządzania pamięcią, gdzie RAM jest RAMem jakim go znamy z pecetów i jest go całkiem sporo. Jedyny kombajn, którego wciąż mam w pamięci swego PDA, to PocketBreeze.
Nie używam jednak nawet połowy jego możliwości i przeraża mnie to, że z każdą kolejną wersją autor dodaje poza poprawkami również szereg nowych funkcji. Chyba będę musiał rozejrzeć się za jakimś alternatywnym pluginem do obsługi kalendarza i listy zadań.
A jak Wy zapatrujecie się na problem przeładowania funkcjami niektórych programów? Czy faktycznie wykorzystujecie lub przynajmniej znacie wszystkie opcje kombajnów takich jak Pocket Informant? A może nie przeszkadza Wam to, że używacie jedynie kilku procent potencjalnych możliwości danej aplikacji? Zapraszam do wyrażania swoich opinii na ten temat w komentarzach do tego newsa.