Targi MobileWorldCongress od zawsze kojarzyły nam się z topowymi modelami smartfonów, najważniejszymi premierami, przełomowymi technologiami itp. Ta formuła najwyraźniej jednak już się wyczerpała, ponieważ w tym roku praktycznie każda duża firma odłożyła premierę swoich topowych modeli na inną okazję. Dlaczego? Ponieważ w całym tym szumie medialnym produkty te ginęły przygniecione toną innych newsów, szybko spadały ze stron głównych portali internetowych, szczególnie że ich prezentacja zazwyczaj miała miejsce jeszcze w niedzielę – dzień zapchany konferencjami od rana do nocy, lub najpóźniej w poniedziałek rano. Z jednej strony to dobrze, ponieważ Ci maluczcy jak YotaPhone, czy XXX mogli bardziej zabłysnąć, gdyż ich pomysły wcale nie były gorsze od tego co zaprezentowała dysponująca wieloma miliardami USD przewagi konkurencja.
Tylko dla nas „pismaków” nie wiele się zmieniło, pod od względem ilości pracy – my nadal goniliśmy od stoiska do stoiska, starając się przechwycić jak najwięcej ciekawych materiałów, nakręcić filmy i zrobić zdjęcia. Dodatkowo przez to, że ominęły nas takie wydarzenia jak premiery topowy modeli, wychodzi na to, że na wiele z tych nadchodzących wydarzeń nie mamy szans się załapać. Samsung pokaże swojego nowego Galaxy S IV dopiero w połowie marca i to w Nowym Jorku, a HTC uprzedziło targi i zorganizowało konferencję w zeszłym tygodniu, na której mimo zaproszenia akurat nie mogliśmy być, z uwagi na wcześniejszy wylot do Barcelony itd.
Najgorsze jest to, że najciekawsze rzeczy zobaczyć można zazwyczaj nie na stoiskach dużych firm, ale w małych budkach rozsianych gdzieś w szarych kątach hal targowych MWC. Trudni wyłowić taki interesujący produkt z tłumu. Całe szczęście jest coś takiego jak Mobile Focus Global oraz ShowStoppers – dwa wydarzenia organizowane niezależnie od samych targów (dzień wcześniej lub wieczorem w dniu targów), na których właśnie dużo takich małych firm wrzuconych jest do jednego „worka” małej sali wystawowej. To właśnie tam widzieliśmy najwięcej naprawdę ciekawych prezentacji.
Co było tematem przewodnim na MWC 2013? Przede wszystkim rynki wschodzące i próby sprostania oczekiwaniom odbiorców, których nie zawsze stać na najdroższe urządzenie lub stały dostęp do Internetu, ale nadal chcieliby móc korzystać z nowoczesnych technologii, aby poprawić standard swojego życia, ułatwić sobie pracę i kontakty z klientami. Jedną z firm czyniących ukłon w tą stronę okazała się być Nokia, która zaprezentowała nowe tańsze Lumie oraz dwa bardzo tanie telefony, wyposażone jednak w przeglądarkę internetową, obsługę poczty Exchange i wiele innych przydatnych funkcji.
Na każdym roku widać było również wszechobecność NFC – pierwszy raz zamiast karty upoważniającej do wejścia na targi, użyć można było telefonu z obsługą tej technologii, a na terenie targów i w wielu miejscach Barcelony rozmieszczone były automaty pozwalające korzystać z płatności NFC.
Widzieliśmy również więcej niż zazwyczaj rozwiązań z kategorii eHealth – na stoiskach wielu producentów prezentowane były platformy do zdalnego monitoringu funkcji życiowych osób i umożliwienia im wzywania pomocy w sytuacjach zagrożenia. Jedną z ciekawszych opcji było rozwiązanie firmy Emporia Telecom, skierowane nie tylko dla firm i organizacji, ale również szarych użytkowników, którzy sami chcieliby móc zapewnić swoim bliskim bezpieczeństwo na najwyższym poziomie. Chodzi nie tylko o same urządzenia takie jak nowe aparaty Nokii z obsługą poczty Exchange nawet w najtańszych modelach, czy usługi jak Opera WebPass, pozwalająca cieszyć się dostępem do Internetu bez niespodzianek w postaci wysokich rachunków.
W tym roku po raz pierwszy w historii Barcelony, targi przeniesiono na nowe „venue”. Większe, nowsze, lepiej przygotowane hale targowe Fira Gran Via. Faktycznie na samych halach było znacznie więcej miejsca, stoiska wielu producentów były nawet dwukrotnie większe niż ostatnio, a niektórzy obecni byli nawet w kilku różnych punktach – jak np. Samsung, który wystawił się nawet na stacji kolejki którą podjeżdżało się na targi.
Choć wydaje mi się, że nie do końca przemyślano kwestię głównego korytarza (szary na mapce), który stawał się w godzinach szczytu wąskim gardłem przepływu osób pomiędzy halami. Fira Gran Via jest z dala od centrum i głównej sieci metra, co zazwyczaj wiąże się z jazdą komunikacją miejską z przynajmniej jedną przesiadką – do tej pory zawsze wybieraliśmy nocleg tak, aby specjalnie się metrem nie najeździć (3 przystanki, a teraz 6 z przesiadką w połowie).
Nie można nie wspomnieć też o darmowym bilecie wydawanym przy rejestracji, upoważniającym do jazdy po mieście przez 4 dni targów (do tej pory rzadko spotykana hojność organizatorów). Wszędzie oczywiście pełno pracowników ubranych w charakterystyczne czerwone kamizelki, kierujących przepływem osób wewnątrz metra, oraz masę policji, która nie tylko blokowała ruch samochodów przy newralgicznych skrzyżowaniach, aby kolumny pieszych mogły bez problemu przejść przez czasem nawet 6 pasmowe drogi. Widać ich było również na mieście, jeżdżących samochodami co po chwila z włączonym sygnałem świetlnym, ale powoli, tylko po to, aby pokazać że są i czuwają.
Ostatnio narzekaliśmy na centrum prasowe, które w 2012 roku zapychało się bardzo szybko a Internet działał dramatycznie wolno. Tym razem sala prasowa była dobrze przygotowana, Internet dawał radę, a co najważniejsze, nawet WiFi działało przez większość czasu bezproblemowo – bywało nawet że transfery wyciągaliśmy bezprzewodowo lepsze niż na kablu, do którego podpięte było około 80% osób korzystających z sieci w centrum prasowym. Standardowo była też darmowa kawa dla prasy, choć zabrakło ciastek obecnych co rok, którymi z braku czasu na jakiś lepszy posiłek, dożywialiśmy się przy komputerach, pomiędzy wypadami na hale.
Z tego co zobaczyć można było na MWC 2013, najbardziej spodobało nam się chyba demko dźwięku przestrzennego Dolby Digital Plus, który to system wprowadza do swej oferty Qualcomm. Jeśli taki efekt uzyskać będzie można już wkrótce na przeciętnych słuchawkach, to będzie naprawdę duży przełom.
Kolejny temat z którego można się tylko cieszyć, to duże rozpowszechnienie NFC – każdy duży producent w swych nie tylko topowych, ale i często mid-endowych modelach daje obsługę tej technologii.
Cieszę się również, że HP poszło po rozum do głowy i próbuje ugryźć nieco mobilnego tortu. Jeśli wypuszczą w najbliższej przyszłości coś naprawdę przełomowego, to może wybaczę im nawet uśmiercenie webOS, czyli doskonale zapowiadającej się alternatywy dla Androida i iOS. Wydaje mi się że HP Slate 7, to złożony na szybko produkt, który wprowadzono tylko po to, aby przynajmniej zauważono ich próbę wejścia na nowy rynek. Oby na takich low czy mid-endach się nie skończyło. W końcu HP stać na nieco więcej.
Jednym z ciekawszych newsów, który zamieściliśmy w tym roku jest ten dotyczący technologii Hotspot 2.0, z którą zapoznać się można było na stoisku firmy Ruckus Wireless. Jednak temat przez Was specjalnie niedoceniony – nie wiele osób zajrzało do tego newsa, a naprawdę warto, bo jest to kolejne przełomowe rozwiązanie, które jeśli tylko dobrze się rozpropaguje, to znacznie ułatwi nam korzystanie z mobilnego Internetu w publicznych hotspotach.
Smartfony dla starszych – zupełnie nie zgłębiony jeszcze temat i wydaje się, że posiadający całkiem spory potencjał sprzedaży nowych urządzeń, szczególnie że nie wiele trzeba się przy tym napracować. Chodzi głównie o uproszczenie interfejsu i dopasowanie go do potrzeb gorzej widzących oraz wycięcie niepotrzebnych dla tej grupy odbiorców funkcji. Takie coś można by zrobić nawet we własnym zakresie – może ktoś ze zdolnych programistów napisze własną nakładkę graficzną lub dopasuje jakąś aktualnie dostępną, do takich specyfikacji? W ten sposób problem braku urządzeń dla osób starszych rozwiązać można by było przy pomocy obecnych na rynku urządzeń i jednej aplikacji. Na targach był tak naprawdę tylko jeden taki smartfon. Ale to co pokazało Fujitsu to nie jest interfejs najwyższych lotów – dla mnie czcionki nadal wydawały się zbyt małe, natomiast Emporia wciąż nie ma jeszcze prawdziwego smartfona, tylko aplikację na Androida i iOS, pozwalającą zarządzać zdalnie funkcjami jednego ze swych nowych aparatów i aktywować na nim np. pokaz slajdów.
Jednak najbardziej cieszę się z tego, co zmieniło się w temacie bezprzewodowego ładowania. Przez ostatnie dwie edycje targów z wypiekami na twarzy oglądałem prezentacje technologii bezprzewodowego ładowania na stoisku Qualcomma, Texas Instruments oraz Wireless Power Consortium. Jednak w zeszłym roku te wypieki były wyrazem nie zachwytu ale oburzenia, że mamy kolejny raz demo tej samej, wydaje się rozpracowanej już dobrze technologii, której nikt nie chce wprowadzić w życie. Rynek ładowarek firm trzecich zgodnych ze standardem Wireless Qi rozwija się prężnie już od pewnego czasu, mamy też obudowy dodające tę funkcjonalność do najpopularniejszych modeli smartfonów – jak np. rozwiązanie Duracell dla iPhone 5. Obudowy te niestety w większości przypadków są brzydkie lub po prostu za duże i przez to mało kto decyduje się na ich stosowanie. Ciekawą alternatywą dla ich stosowania są odbiorniki Wireless Qi do umieszczenia w telefonach, w których mamy wymienną baterię ukrytą pod łatwo dostępną klapką. Nie pogrubiają one telefonów nawet o milimetr.
Zawiedziony jestem postępem w dziedzinie zabezpieczenia zwykłych konsumenckich urządzeń (a nie tylko takich jak CAT B15) przed przypadkowym zalaniem wodą czy nawet dłuższą kąpielą – w zeszłym roku to co kawałek pokazywano zanurzone w akwariach słuchawki nadal wyświetlające filmy, czy nawiązujące połączenia telefoniczne. Teraz nie dość, że nawet takich prezentacji było mniej, to dodatkowo mało który producent wprowadził to w życie. Jedynie Sony stanęło na wysokości zadania udostępniając coś o czym marzy nie jeden wielbiciel długich kąpieli z książką w ręku – a mianowicie tableta, o wyjątkowo zgrabnych rozmiarach i do tego zupełnie wodoodpornego.
REKLAMA SONY TABLET Z
Zaszokowany jestem również brakiem obecności wielkich tego rynku na targach. Zacznijmy od Microsoftu - zawsze mieli oni jakieś stoisko, promujące telefoniczne okienka, a ostatnio przecież mieli tutaj duży event poświęcony systemowi Windows 8. W tym roku nie było ich nigdzie, choć w oficjalnej aplikacji MWC z mapkami hal i listą wystawców, można ich znaleźć. Jako lokalizację podano tam główny korytarz, na którym nie było jednak żadnej firmy, a jedyna obecność Giganta z Redmont w tym miejscu to wyświetlane na ekranach reklamy, w których Microsoft pojawia się jako sponsor imprezy.
Największą wpadką całych targów była chyba konferencja ZTE. Przede wszystkim musicie wiedzieć, że duże firmy swe konferencje organizują zazwyczaj w wystawnych hotelach, czy zabytkowych budynkach, których w Barcelonie jest na pęczki. Tymczasem ZTE postanowiło skorzystać z jednej z sal konferencyjnych obecnych na terenie targów. Te sale są brzydkie, słabo klimatyzowane a jak upcha się tam 2-razy tyle dziennikarzy niż jest miejsca to naprawdę nie ma czym oddychać. Już lepiej byłoby takie wydarzenie zorganizować na swoim stoisku, jak zrobiło to LG, Sony czy Nokia. Po drugie prezes LG okazał się nie znać słowa po angielsku i wszystko czytał z kartki w swym rodzimym języku. Obok stała młoda kobieta, która to samo odczytywała po chwili z drugiej kartki w języku angielskim. Dodatkowo prezes stał na podium, natomiast ona znajdowała się przy stole, gdzie mikrofon dopasowany był do wysokości głowy siedzącego. Tymaczem przecież ona nie może siedzieć, gdy on stoi, skończyło się na tym, że przez cały czas musiała biedna garbić się do mikrofonu – żenada. Gdyby tego było mało, w kluczowym momencie gdy puszczono film z prezentacją ich flagowego produktu, z głośników zamiast muzyki wydobywały się tylko trzaski i tak było do samego końca filmu. Rechot dziennikarzy i innych osób obecnych na sali, niósł się wtedy pewnie po całych targach. Skończyło się na tym że wyszedłem w połowie.
Z bardziej przeziemnych kwestii ponarzekać można również na pogodę, która nas niestety nie rozpieszczała. Do tej pory MWC kojarzyło nam się z piękną pogodą, chodzeniem w lekkiej koszuli lub co najwyżej w cienkiej kurtce. Tymczasem zaczęło się mroźnym wiatrem, w połowie targów było już OK (do 13 stopni), a ostatnie dni non-stop padało i bardzo silnie wiało, przez co część uroków MWC – jak wieczorne konferencje/kolacje dla wystawców, klientów i przy okazji również dziennikarzy, organizowane w różnych urokliwych miejscach, wcale nie były tak przyjemne jak rok czy dwa lata temu.
(zaprzyjaźnieni dziennikarze z Softonic.pl na jednej z wieczornych imprez - tutaj organizatorem był Dell)
(piękna plaża przy jednej z konferencji z temperaturą około 2-3 stopni i wiatrem zrywającym czapki z głów)
Na co liczę w przyszłym roku? Chciałbym aby bardziej rozwinęły się systemy komputerów pokładowych, które pozwoliłyby na łatwe zbudowanie własnego urządzenia tego typu, do zastosowania w przeciętnych, a nie tylko tych najdroższych pojazdach. To co pokazał Intel wyglądało naprawdę obiecująco i jeśli tylko faktycznie udostępnią oni źródła, to może ktoś zabierze się za przystosowanie tego systemu dla łatwej implementacji przez szarego użytkownika.
Bardzo liczę na to, że bezprzewodowe ładowanie zgodne ze standardem Wireless Qi znajdzie się w ofercie każdego producenta, przynajmniej w topowych modelach ich urządzeń.
W przyszłym roku chciałbym zobaczyć również wysyp smartwatchów – choćby tych o których mówi się od dawna, ale nikt ich jeszcze nie widział, czyli z logo Samsunga oraz Apple na obudowie. Rynek takich produktów, mimo że zapoczątkowany lata temu przez SonyEricssona dopiero co raczkuje. Dzięki Kickstarterowi i innym witrynom Crowd-fundingu mamy już w czym przebierać, ale nie ma co się oszukiwać – urządzenia dużych firm będą znacznie bardziej dopracowane.