Do tej pory kopie zapasowe iCloud były piętą achillesową urządzeń Apple, jeśli chodzi o bezpieczeństwo danych - większość danych nie miała opcji szyfrowania end-to-end (czyli tak, żeby Apple na swoich serwerach nie mogło ich odszyfrować), więc w razie nakazu ze strony państwa lub włamania na serwery dane były dostępne.
W zeszłym roku spore kontrowersje wywołał pomysł skanowania zdjęć posiadaczy urządzeń Apple pod kątem nielegalnych treści. Rozwiązanie miało docelowo obejmować zdjęcia wysyłane przez iMessage oraz trzymane w chmurze iCloud i oryginalnie zgłaszać takich użytkowników do odpowiednich organów.
Okazuje się, że nie tylko amerykańscy operatorzy internetowi nie lubią, kiedy użytkownicy ukrywają przed nimi co robią na ich łączach. Właśnie okazało się, że już w sierpniu zeszłego roku europejscy operatorzy komórkowi zgłosili podobne zastrzeżenia do Komisji Europejskiej odnośnie iCloud Private Relay.
Funkcja wspomniana w tytule, to nowość z iOS 15 oraz macOS 12, która pozwala ukryć przed naszym dostawcą internetu jakie strony odwiedzamy w Safari, zaś przed samymi witrynami nasz adres IP. Funkcja dostępna jest dla użytkowników płacących za dodatkowe miejsce w iCloudzie.
Do tej pory webowa wersja iClouda nie była w ogóle przystosowana do małych ekranów smartfonów. Przez to w razie potrzeby skorzystania z usługi na innym niż nasz telefonie, gdzie nie byliśmy zalogowani (lub telefonie z Androidem) byliśmy skazani na udawanie przeglądarki pecetowej i “dłubanie” w pełnej wersji strony.
Po ciągłym wycofywaniu z bet iOS wsparcia dla AirPlay 2 (pozwalającego między innymi na parowanie HomePodów) i Messages in iCloud, Apple w końcu udało się udostępnić obie opcje w stabilnym wydaniu iOS 11.4, które kilka dni temu trafiło do użytkowników.
W mijającym tygodniu świat obiegła wiadomość, że Apple usunęło z sieci swoją stronę umożliwiającą sprawdzenie, czy urządzenie o podanym numerze seryjnym ma założoną blokadę aktywacji iCloud czy też nie. Była ona przydatna przy kupowaniu używanych urządzeń, gdyż pozwalała przed zakupem upewnić się, czy sprzęt nie jest kradziony.
Ponownie mamy happy end w kwestii bezsensownych ograniczeń nakładanych przez Apple na aplikacje dla iOS 8. Podobnie jak w wypadku widżetu programu PCalc, tak i w niedawno opisywanej przez nas sprawie aplikacji Transmit, firma z Cupertino wycofała się ze swojej wcześniejszej decyzji po fali niezadowolenia użytkowników jaka przelała się po portalach i forach technologicznych o czym twórcy poinformowali na Twitterze.
Apple razem z wypuszczeniem iOS 7 wprowadziło nowy rodzaj zabezpieczenia urządzeń mobilnych przed kradzieżą o nazwie iCloud Activation Lock. Uniemożliwia ono korzystanie ze smartfona czy tabletu nawet po przywróceniu do ustawień fabrycznych. By odblokować takie urządzenie konieczne jest zalogowanie się na konto właściciela. Utrudniło to życie złodziejom, ale nie tylko. Mniej świadomi użytkownicy sprzedając swoje iPhone'y nie pamiętali o blokadzie i nowi właściciele zostawali z problemem.
Pod koniec marca Apple, w ślad za konkurencją w postaci m.in. Google, uruchomiło w kilku krajach funkcję dwustopniowego logowania się do konta wykorzystywanego w iTunes, App Store czy iCloud. Teraz, jak donosi portal 9to5Mac, firma z Cupertino postanowiła rozszerzyć tę listę. Pojawiła się ona u części użytkowników z Rosji, Kanady, Meksyku, a także Polski.