Na wstępie muszę zaznaczyć, że pomimo tego co napisałem we wstępie bryła Xperii Z nie każdemu musi się podobać - w końcu nie wszyscy lubią ostre kanty. Trudno jednak powiedzieć, że 'Zetka' przystaje do stereotypu pancernego smartfona. Jest wręcz przeciwnie - patrząc na flagowy model Sony można odnieść wrażenie, że to zupełnie 'cywilny' smartfon spełniający współczesne trendy (olbrzymi ekran, wielordzeniowy procesor i 2GB pamięci RAM). Dopiero po bliższych oględzinach można zauważyć kilka detali:
Każde gniazdo urządzenia zasłonięte jest za pomocą hermetycznej zaślepki, pod którą oprócz gniazda dostrzec możemy również białe prostokąciki. Są one czułe na wilgoć i zmieniają barwę z białej na czerwoną po kontakcie z wilgocią zagrażającą pracy urządzenia. Prawidłowo zamknięte zaślepki chronią przed dostaniem się wody do środka nawet po zanurzeniu na głębokość jednego metra pod wodą. Ci, którzy chcieliby wiedzieć jak serwis Sony udowodni, że urządzenie nie było użytkowane we właściwy sposób, mają odpowiedź na swoje pytanie.
Szklany przedni i tylny panel są chronione na rantach za pomocą gumopodobnej ramki, która ma za zadanie kompensować uderzenia. Teoretycznie urządzenie powinno wytrzymać upadek z wysokości biodra (lub jak kto woli biurka). Przed najczęstszymi zagrożeniami jesteśmy więc teoretycznie chronieni. Teoretycznie, ponieważ życzę powodzenia temu, kto przekona serwis, że popękany ekran to wynik upadku z konkretnej wysokości, przed którą telefon według specyfikacji jest chroniony.
Głośniki oraz mikrofon urządzenia nie mają żadnej dodatkowej ochrony poza tym, że są wodoodporne. Od całkowicie zwyczajnych nie różnią się żadnym innym szczegółem - nie ustępują 'tym normalnym' pod względem jakości nagrywanego ani transmitowanego dźwięku. Niezadowoleni mogą okazać się jedynie autobusowi terroryści, którym zapewne nie spodoba się głośność głośnika multimediów. Pozostałym mogę jednak zaręczyć, że w podstawowych zadaniach, takich jak komunikaty głosowe z nawigacji w średnio wygłuszonym aucie czy podczas rozmów w trybie głośnomówiącym urządzenie sprawi się niegorzej od konkurencji.
Skoro już tyle napisałem o budowie urządzenia, warto byłoby wspomnieć parę słów na temat rozmieszczenia elementów na bryle urządzenia. Na froncie smartfonu ukazują nam się przed oczami pięciocalowy ekran, nad którym umieszczono obiektyw przedniej kamery do wideorozmów (chociaż samej obsługi takiej funkcji via sieć komórkową nie zaimplementowano w systemie), diodę powiadomień a także dwa czujniki: zbliżeniowy i oświetlenia. Całość przykryta jest oczywiście jedną taflą szkła.
W tej samej okolicy (na środku tuż pod górną krawędzią) umiejscowiono również jedną z dwóch identycznie wyglądających raszek. Z pozoru obie moglibyśmy nazwać głośnikami, w rzeczywistości górna raszka przykrywa wodoodporny głośnik rozmów, natomiast dolna, będąca lustrzanym odbiciem górnej przykrywa również odporny na wodę, jeden z dwóch mikrofonów. Drugi znalazł miejsce na szklanej tafli po drugiej stronie urządzenia, na prawo od obiektywu trzynastomegapikselowego aparatu cyfrowego. Aparat ten doposażono w diodę doświetlającą, na zdjęciach dostrzec ją można bezpośrednio pod obiektywem. Nieco niżej i bliżej środka urządzenia (dokładnie na środku odcinka łączącego górną krawędź i logo Xperia) znajduje się obszar działania modułu NFC. Tylny panel jest również wykonany z pojedynczej tafli szkła.
Na prawej krawędzi inżynierowie Sony postanowili umieścić nietypowo wyglądający przycisk zasilania, służący (jak to zwykle we współczesnych smartfonach bywa) zarówno do włączania i wyłączania całego urządzenia jak i samego ekranu. Moim zdaniem przycisk ten wyglądem dużo bardziej przypomina spust migawki aparatu (której niestety zabrakło).
Poniżej okrągłego przycisku power dostrzec można niezbyt wygodny regulator głośności. Przycisk jest dość mocno sprężysty przy czym stawia dość duży opór co czyni skok klawisza słabo wyczuwalnym. Najprawdopodobniej jest to wina wodoodpornych uszczelek, którymi długi klawisz musiał być zabezpieczony. Opisywany wcześniej przycisk power jest nieco bardziej wygodny ze względu na swój rozmiar i kształt; skok długiego klawisza naciskalnego z dwóch krańców jest jednak dużo bardziej nieprzyjemny w użytkowaniu niż mocno wypukły, mały, okrągły przycisk.
To by było na tyle jeżeli chodzi o rozmieszczenie przycisków fizycznych. Pozostały jeszcze gniazda i sloty: pośród tych ostatnich wyróżnić możemy dwa. Jeden z nich to slot kart microSIM, do którego dostęp uzyskamy otwierając zaślepkę znajdującą się bezpośrednio ponad przyciskiem power. W tym miejscu nie mogę się powstrzymać przed skrytykowaniem "mechanizmu" wyciągania karty SIM. Jak to zwykle bywa w przypadku kart microSIM, przedmiot naszego zainteresowania umieszczamy w urządzeniu na specjalnej podstawce. Ta, która znajduje się w Xperii Z jest tak licha i wykonana z tak cienkiego kawałka plastiku, że można mieć poważną obawę, czy nie rozleci się w rękach. Karta SIM ułożona w podstawce nie jest w żaden sposób zabezpieczona przed wypadnięciem, po prostu leży na zbyt luźno dopasowanym elemencie. Drugi olbrzymi minus to fakt, że wyciąganie czy umieszczanie podstawki w slocie jest nader uciążliwe i niewygodne. Przy wyciąganiu należy uchwycić paznokciem za malutką i bardzo kruchą (jak cała podstawka) wypustkę, którą zdaje się bardzo łatwo uszkodzić. umieszczanie podstawki w slocie nie daje za to żadnego impulsu zwrotnego, którego można by się spodziewać: nie ma kliku, opór trudno wyczuć, bo slot jest giętki a żeby docisnąć podstawkę do końca trzeba wsunąć paznokieć dwa milimetry w głąb bryły przez dość wąską szczelinę.
Drugi pośród slotów, obsługuje karty microSD, ten już jest standardowy (push to eject) i nie sprawia problemów mimo lekkiego zagłębienia w bryle urządzenia. Znaleźć go możemy na przeciwległej krawędzi urządzenia (lewej). Po obu stronach od slotu znajdują się gniazda: pierwsze z nich (prawe) to złącze dla stacji dokującej. Konieczność wykorzystania zaślepek na wszystkich gniazdach wymusiło dodanie nietypowego dodatkowego gniazda ładowania.
Oczywiście urządzenie naładować możemy również za pomocą portu microUSB i ładowarki z podłączonym kablem USB (które w przeciwieństwie do stacji dokującej znajdują się w standardowym zestawie). Gniazdo to znajduje się na lewo od portu microUSB, oczywiście również pod zaślepką odporną na możliwość dostania się do środka wilgoci.
Ostatnie pozostałe do omówienia gniazdo, to jack 3,5 mm, które przykryte zostało zaślepką na górnej krawędzi smartfonu. Tutaj nie ma co się rozpisywać - większość producentów tego typu urządzeń umiejscawia złącze audio w takim (moim zdaniem wyjątkowo niefortunnym) miejscu, samo gniazdo też nie jest czymś o czym możnaby rozprawiać.
Omawiając wygląd zewnętrzny urządzenia należałoby się skupić na elemencie, który jest jednym z najważniejszych i najbardziej widocznych. Mam tu na myśli oczywiście ogromny ekran - to on w końcu jest interfejsem za pomocą którego możemy zarządzać danymi na smartfonie. Ogromny ekran musi oznaczać duże gabaryty, co niektórych może przerażać. Jeżeli użytkownik nie miał wcześniej tak dużego smartfona pomyśli zapewne, że jest on przeolbrzymi i trudno będzie się przyzwyczaić do jego sporego rozmiaru - nic bardziej mylnego. Urządzenie na początku rzeczywiście wydaje się duże, z czasem jednak (krótkim w mojej opinii) perspektywa się nieco zmienia; to nie Xperia Z jest duża - po prostu wszystko inne jest małe. Poniżej porównanie z czterocalowym LG L5.
Osoby, które obawiają się o trudność w przyzwyczajeniu się do rozmiarów urządzenia w większości przypadków będą w stanie przywyknąć, jednakże trzeba pamiętać, że nie każde urządzenie jest przeznaczone dla każdego. Daleki jestem od zdania, że pięć cali to rozmiar idealny i wszystkie smartfony powinny mieć tak duże ekrany.
Wracając do wyświetlacza: jest to 'zwyczajny' pięciocalowy ekran TFT Full HD z obsługą technologii Sony Mobile Bravia Engine 2. Ekran zabezpieczono za pomocą szkła Gorilla Glass. Co prawda w egzemplarzu testowym najwyraźniej go nie zastosowano (ekran porysował się jakby był wykonany z bardzo kiepskiej jakości plastiku), jednak nie był to standardowy sklepowy egzemplarz, na opakowaniu został oznaczony jako "demo only, not for sale". Być może więc postanowiono zaoszczędzić stosując zwykłe szkło - to jednak tylko moje przypuszczenia.
Jakość wyświetlanego obrazu miałem okazję porównać między innymi z ekranami Samsungów Galaxy Note 2 oraz Galaxy S4. Niestety nie było mi dane skonfrontować Xperii Z z HTC One. Wracając do rzeczy - w porównaniu do wymienionych Samsungów ekran Sony wydaje się słabszy: zarówno z włączoną jak i wyłączoną opcją Mobile Bravia Engine 2. Nie oznacza to jednak, że jest on kiepski - po prostu konkurencja trzyma poziom.
Do wad ekranu można z pewnością zaliczyć jego prądożerność. Choć to rzecz oczywista wspomnę, że pożera on najwięcej energii: potężną baterię, która zasila Xperię rozładuje w mniej niż 4 godziny przy nisko ustawionym podświetleniu ekranu... Nie jest to najlepszy wynik, ale o tym później. Teraz powiemy sobie więcej o funkcjach multimedialnych, które warto przywołać w tym miejscu.
Urządzenie doskonale sobie radzi z wszelkiej maści filmami Full HD, jakość dźwięku podczas ich odtwarzania jest więcej niż zadowalająca, jeżeli uwzględnić, że dźwięk wydobywa się z maleńkich głośniczków smartfonu. Przy okazji testowania działania filmów nie mogłem się oprzeć aby nie wypróbować jak urządzenie współpracuje z telewizorem over the air za pomocą wbudowanej w aplikację do odtwarzania filmów funkcję Throw. Współpraca przebiegała znakomicie - mogę tylko podejrzewać, że odtwarzanie filmów za pomocą HDMI działa równie dobrze. Niestety nie dysponowałem kablem MHL USB, bo trzeba nadmienić, że Xperia Z nie posiada dedykowanego gniazda HDMI, można je wyprowadzić z microUSB za pomocą rzeczonego kabla.
Jakość odtwarzanego dźwięku jest bardzo dobra, niestety domyślny odtwarzacz tego typu multimediów (Walkman) jest nieco "dziwny". Poruszanie się po jego interfejsie było dla mnie trochę problematyczne. W zależności od tego jak była otwierana aplikacja (z widgetu, ze skrótu, przy włączonej muzyce, wyłączonej, prosto z ekranu blokady), akcje związane ze strzałką wstecz były wykonywane na różne sposoby. Czasami przycisk wstecz powracał do ekranu głównego, innym razem pozwalał cofnąć się do głównego menu aplikacji lub aktualnej listy odtwarzanych utworów. Tak więc interfejs użytkownika aplikacji muzycznej - zdecydowanie na minus. Niektórych zawiedzie również ilość obsługiwanych formatów; przykładowo nie udało mi się zmusić aplikacji do odtworzenia a nawet odnalezienia na karcie pamięci utworu zapisanego w formacie *.wmv. Udało się to natomiast za pomocą aplikacji muzycznej od Google, która również była zainstalowana w smartfonie.
Na parę oddzielnych słów zasługuje rzecz jasna cyfrowy aparat fotograficzny wbudowany w urządzenie. Aparat już z automatu 'robi' bardzo dobrej jakości zdjęcia – kolory są żywe i ostre. Nie ma na nich charakterystycznej dla słabszych aparatów wszechobecnej białej mgiełki. Za trzynastomegapikselowy aparat należą się inżynierom Sony słowa uznania. Poniżej przykładowe zdjęcia i film z równie dobrze działającej kamery, zdolnej do nagrywania materiału Full HD.
{pic '29422' center /} {pic '29423' center /}
{pic '29424' center /} {pic '29425' center /}
{pic '29426' center /} {pic '29427' center /}
{pic '29428' center /} {pic '29429' center /}
{pic '29430' center /}