Najpierw zacznijmy jednak od specyfikacji. Tablety z serii Tab S mają ośmiordzeniowe procesory Exynos 5 Octa o taktowaniu 1,9 GHz (cztery rdzenie) i 1,3 GHz (kolejne cztery). Wszystkie mają też 3 GB RAMu oraz 16 lub 32 GB wbudowanej pamięci, którą można rozbudować o kolejne 128 GB za pomocą kart microSD. Cała rodzina wspiera łączność za pomocą Wi-Fi w standardzie ac (i starszych), Bluetooth 4.0 oraz posiada port podczerwieni (by móc działać jako pilot), czytnik linii papilarnych (przy pomocy którego można logować się na swój profil w wypadku korzystania z kilku kont) oraz aparat 8 MP i przednią kamerkę 2,1 MP (zdolną do rejestrowania obrazu w rozdzielczości Full HD). Dostępne są modele Galaxy Tab S z ekranami o przekątnych 8,4 (i baterią o pojemności 4900 mAh) lub 10,5 cala (bateria o pojemności 7900 mAh), przy czym w obu wyświetlacz ma tę samą rozdzielczość (2560x1600) i jest wykonany w technologii Super AMOLED. Do wyboru będzie też kilka wersji kolorystycznych: tytanowo-brązowa, olśniewająca biel oraz lśniąca czerwień (ta ostatnia tylko dla modelu z przekątną 8,4 cala).
Przejdźmy teraz do pierwszych wrażeń, zaczynając od ekranu. Tu trzeba przyznać Samsungowi rację - prezentowany obraz wygląda świetne, kolory są bardzo wyraziste, a tekst ostry. Nie widać też pogorszenia jakości obrazu wynikającej ze stosowania matryc typu PenTile. Co prawda nie dane nam było wyjść z tabletami na zewnątrz, ale ze swojego Galaxy Nexusa wiem, że dzięki zastosowaniu technologii Super AMOLED widoczność w słońcu będzie znakomita. Podobnie jest z kątami widzenia. Spokojnie możemy pokazywać rodzinie zdjęcia czy filmy siedząc na kanapie bez obaw, że ktoś czegoś nie zobaczy. Co istotne, według zapewnień producenta, ten wspaniały ekran mimo wszystko jest dosyć energooszczędny i tablety mają pozwalać przynajmniej na 11 godzin ciągłej pracy. Czy to prawda? Tego można będzie się dowiedzieć dopiero po dłuższych testach.
Urządzenia chodziły też bardzo sprawnie, bez żadnych przycinek. Wszystkie tablety z rodziny Tab S działają pod kontrolą Androida 4.4 KitKat z nakładką TouchWiz w wersji znanej już chociażby z Galaxy S 5. Niestety, na razie nie wiadomo nic o ewentualnej aktualizacji do wersji “L”, choć po produktach tej klasy trudno byłoby spodziewać się jej braku. Pozostając przy oprogramowaniu warto wspomnieć o nowej usłudze koreańskiego producenta o nazwie Papergarden. Ma ona służyć kupowaniu oraz przeglądaniu cyfrowej prasy z multimedialnymi dodatkami w jednej aplikacji. Jest to coś w rodzaju Kiosku Google (ale takiego, jak w USA, nie u nas gdzie jest to tak naprawdę tylko czytnik RSSów).
Jak natomiast wygląda kwestia jakości obudowy? Cóż, niewątpliwie nie jest to aluminium. Mamy tu do czynienia z praktycznie tymi samymi materiałami, co w Galaxy S5. Jest więc ten sam kontrowersyjny tylny panel. Moim zdaniem jest on lepszy od stosowanego wcześniej plastiku imitującego skórę (wygląda nieco poważniej) i jednocześnie nie ześlizguje się tak łatwo (z czym czasem mam problem w swoim iPadzie).
Ciekawą propozycją są również nowe okładki do tabletów Samsunga. Zasłaniają cały tablet niczym okładka książki (Book Cover) lub tylko ekran (Simple Cover). Oba akcesoria bardzo mocno się trzymają urządzenia - bez obaw można trzymać za covera, a urządzenie w ogóle nie upadnie. Generalnie okładki te tak mocno są złączone z tabletem, że mi nie udało się ich odczepić (choć podczas oficjalnej prezentacji prowadzący pokazali, że jest to jak najbardziej możliwe). Covery od Samsunga są również całkiem przyjemne w dotyku (nieco przypominają skórę) i można z nich układać sobie różnego rodzaju podstawki, w zależności od aktualnych potrzeb.
Jakie w takim razie są wady? Dla mnie przede wszystkim uparte korzystanie przez Samsunga ze sprzętowych przycisków. Irytuje to szczególnie w wersji z ekranem o przekątnej 10,5 cali, ponieważ tu przyciski te są na dłuższym brzegu i trudno do nich dosięgnąć trzymając tablet poziomu w obu dłoniach. Nadal system jest też nieco przeładowany. Co prawda w launcherze nie może już takiego tłoku jak kiedyś. Za to w ustawieniach niestety to zjawisko nadal występuje (jest kilka zakładek, na każdej przynajmniej z 10 sekcji). Nie wpływa to może na wydajność, ale na pewno utrudnia nowemu i mało doświadczonemu użytkownikowi połapanie się w dostępnych opcjach.
Samsung kontynuuje też trend zapoczątkowany w wypadku innych swoich urządzeń z segmentu premium i także to serii Tab S chce dołączać pakiet darmowych programów czy subskrypcji. Otrzymamy między innymi rok Evernote Premium, pół roku Pocket Premium, 50 GB w Dropboksie na dwa lata, pół roku z Washington Post czy trzy miesiące z New York Times oraz nieograniczony dostęp do komiksów w aplikacji Marvel Unlimited przez okres trzech miesięcy. Użytkownicy Tab S będą też mogli raz w miesiącu pobrać darmowego ebooka ze sklepu Kindle czy przez sześć miesięcy trzymać 100 GB swoich multimediów w chmurze Real Player. Pełną listę znajdziecie w poniższej tabelce. Ciągle trwają także negocjacje z polskimi dostawcami treści, także w dniu rozpoczęcia sprzedaży na tablecie powinny być także dostępne również skierowane do polskiego użytkownika.
A kiedy premiera? Już jutro składać będzie można zamówienia przedpremierowe (cena taka sama jak później, ale w zestawie otrzymujemy słuchawki Samsung Level oraz roczną subskrypcję w serwisie Deezer), a także samemu przetestować tablety w sieci sklepów Samsung Brand Store. Natomiast 18 lipca urządzenia mają być już normalnie dostępne w ofercie większości sklepów.
Jak natomiast kształtują się ceny? Najtańszy jest oczywiście model o przekątnej 8,4 cala z samym Wi-Fi oraz 16 GB wbudowanej pamięci - za niego zapłacimy 1599 zł. Wersja z LTE to już koszt rzędu 1999 zł. Jeśli wolimy większy ekran, to edycja z ekranem 10,5” uszczupli nasz portfel o 1899 zł, natomiast wersja z LTE o 2299 zł.