Ponieważ dla normalnych ludzi, którzy nie mają zamiaru grać na telefonie czy tablecie w najnowsze gry, priorytetem stał się czas pracy na baterii, producenci zaczęli dodawać do Androida własne mechanizmy mające ograniczyć zużycie prądu.
Do tej pory skutkowało to głównie problemami z ubijaniem jakichkolwiek aplikacji działających w tle o ile nie były na wbudowanej liście zezwoleń czy nie zostały ręcznie do niej dodane przez użytkownika. W skrajnych wypadkach kończyło się to nawet zamykaniem Spotify po kilku minutach odtwarzania w tle.
Samsung poszedł dalej. Zamiast ubijać aplikacje w tle czy podkręcać parametry, gdy wykryto uruchomienie benchmarka, postanowił normalnie ograniczać aplikacjom dostęp do zasobów i dopiero po wykryciu benchmarka dawać im pełną wydajność urządzenia.
Realizował to proces “Game Optimizing Service” (GOS), który zawierał listę 10 000 aplikacji, które miały ograniczoną wydajność, nawet aplikacje Samsunga jak wbudowany launcher. Kiedy dla testu zmodyfikowano Geekbench tak, by “Game Optimizing Service” uznało go za zwykłą aplikację, wyniki spadały nawet o 46 %.
GOS zauważono na Galaxy S22, ale usługa jest obecna także na Galaxy S10. Przedstawiciele Samsunga w odpowiedzi na krytykę zapowiedzieli udostępnienie aktualizacji, która ma pozwolić użytkownikom na wyłączenie takich optymalizacji. Nie wiadomo jednak, kiedy ma to nastąpić.
Źródło: Ars Technica