Oczywiście programy nie pokazują danych osobowych - powiązanie użytkownika z adresem Bluetooth urządzenia najczęściej jest dokonywane na serwerze. Na urządzenie zaś trafia jedynie informacja, że jedno z urządzeń będących w ciągu ostatnich 14 dni w zasięgu Bluetooth naszego telefonu należało do osoby zarażonej.
Nasz rząd postanowił wprowadzić podobne rozwiązanie. Jednak w przeciwieństwie do przynajmniej części krajów, tutaj to sam użytkownik będzie musiał wprowadzić informację o zarażeniu do programu. Poza tym, dla skuteczności tego typu programów, musi je zainstalować duża część obywateli.
Z tych dwóch powodów, nie jestem optymistą jeśli chodzi o skuteczność tego projektu nad Wisłą (większość zapewne nawet o programie nie usłyszy). Co ciekawe, w przeciwieństwie do obowiązkowej od kilku dni aplikacji od kwarantanny domowej, ProteGO ma otwarty kod źródłowy.
Źródło: Tabletowo.pl