Zacznijmy od wyglądu. Nowa generacja iPhone'a co prawda nadal ma tak zwaną "fugę" na anteny, ale inżynierowie firmy z Cupertino w końcu przenieśli je na brzegi urządzenia, dzięki czemu ten element nie szpeci już tak tylnej obudowy. Ponadto zlikwidowano kolor "gwiezdna szarość" ("space black") i zamiast niego dodano dwie odmiany czarnego - matową i z połyskiem (ta ostatnia dostępna tylko dla modeli z 128 GB lub 256 GB wbudowanej pamięci.
Zmieniła się też konstrukcja przycisku Home. Przede wszystkim, nie jest to już przycisk - teraz to skaner odcisków palców i powierzchnia wykrywająca dotyk oraz siłę nacisku. Odczucie wciśnięcia symuluje teraz silnik wibracyjny, natomiast akcje dostępne po dotknięciu Home z odpowiednią siłą nacisku będzie można skonfigurować w ustawieniach iOS. Przy okazji warto również wspomnieć, że głośnik do rozmów stał się też zwykłym głośnikiem, dzięki czemu mamy specyficzne stereo.
Bardzo mile widzianą zmianą jest długo oczekiwana rezygnacja z 16 GB wbudowanej pamięci jako bazy (co ważne nie tylko w iPhonie, dotyczy to również obecnie dostępnych iPadów). Apple zrobiło to chyba jako ostatnia firma jeśli chodzi o flagowce. Ponadto w iPhone 7 zastaniemy czterordzeniowy procesor z architekturą znaną ze świata Androida - dwa rdzenie od ciężkiej roboty i dwa rdzenie do lekkich zadań. Ma to poprawić czas pracy na baterii.
Dodatkowo iPhone 7 Plus ma aparat z dwoma obiektywami. Jednym zwykłym i drugim teleskopowym. Dzięki temu jego posiadacze będą mogli korzystać z dwukrotnego powiększenia optycznego i nawet dziesięciokrotnego w wydaniu cyfrowym. Wkrótce (w jednej z aktualizacji systemu) ma pojawić się również opcja tworzenia portretów z rozmytym tłem, do czego z kolei mają być wykorzystywane oba obiektywy jednocześnie. Przedni aparat natomiast potrafi rejestrować obraz o wyższej rozdzielczości (7 MP zamiast 5 MP z iPhone'a 6S).
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o ekranie, który według producenta potrafi wyświetlać jeszcze jaśniejszy obraz oraz szerszą paletę kolorów niż poprzednik (P3 zamiast sRGB). Apple oficjalnie przyznało też, że iPhone 7 ma certyfikat IP67, a więc radzi sobie z pyłem oraz zanurzeniem w wodzie na głębokość 1 metra do 30 minut.
W zestawie z obiema wersjami iPhone'a będą także słuchawki EarPods z wtyczką Lightning oraz przejściówka z tego standardu na wtyczkę jack.
Ponadto Apple zaprezentowało słuchawki AirPods, czyli bezprzewodowe odpowiedniki EarPods. Korzystają one z własnego protokołu do komunikacji (a więc będą działać tylko z urządzeniami kontrolowanymi przez iOS, watchOS, tvOS lub macOS), dzięki czemu są zintegrowane z Siri i oferują bardzo łatwe parowanie (wystarczy wyjąć je z obudowy, iPhone czy inne urządzenie Apple od razu je wykryje i zaproponuje sparowanie). Na jednym ładowaniu mają być w stanie działać bez przerwy przez około 5 godzin (standard w wypadku słuchawek Bluetooth).
Oba nowe iPhone'y mają być dostępne w Apple Online Store nad Wisłą już od 23 września, a ich ceny zaczynać się będą odpowiednio od 3350 zł za iPhone'a 7 32 GB oraz 3950 zł w wypadku iPhone'a 7 Plus 32 GB. Słuchawki AirPods natomiast mają trafić do sklepów pod koniec października, a ich polska cena została ustalona na poziomie 800 zł.