Ekran palmtopa chroniony jest cienką, metalową klapką, odchylaną tak jak znamy to z urządzeń Palm. Niestety nie można jej zawinąć na tył PDA, jak np. w Palm serii m100, otwiera się ona do pozycji ~125 i ~265 stopni. Dość ciekawie rozwiązano zawias, tak że nie wyrobi się on jak w Palm serii III, gdzie po dłuższym użytkowaniu klapka po prostu nie utrzymuje się sama z siebie w otwartej pozycji. Trochę szkoda, że klapka podłączana jest do Edge Connector (nowego złącza, które zastąpiło slot Springboard), gdyż w przypadku stosowania modułów trzeba ją zdjąć.
Tył urządzenia jest także całkowicie płaski, znajduje się tam jedynie otwór do resetowania i wytłoczone logo Handspring oraz PalmOS. Na górze znajduje się Edge Connector, zakryty normalnie przez mocowanie klapki na ekran, na dole widoczne są piny portu USB, estetycznie zintegrowane z obudową. Dla tych, którzy z różnych względów nie chcą stosować standardowej klapki na ekran, w komplecie przewidziana została niewielka zaślepka na złącze Edge.
Sam ekran urządzenia jest dość dobrej jakości, może nie tak wyrazisty jak w Palm Vx, ale mimo wszystko doskonale czytelny. Zastosowane podświetlanie (odwrócone) jest dość jasne. Poniżej znajduje się obszar Graffiti, wszystkie symbole są w kolorze czarnym. Obok ikonki Menu znajduje się symbol regulacji kontrastu, znany już ze starszych modeli firmy Handspring, zakres regulacji jest bardzo duży.
Charakterystyczną cechą Edge są rzucające się w oczy przyciski, po raz pierwszy Handspring zastosował wypukłe. Są one chromowane z wybitymi symbolami aplikacji, które uruchamiają. Przycisk przewijania jest teraz w formie jednego, dwukierunkowego klawisza, tak jak w Palm serii III i V. Biały, plastikowy przycisk włącznika jest teraz także diodą służącą do cichej, wizualnej sygnalizacji alarmu. Wbrew moim wcześniejszym obawom, dioda jest wyjątkowo jasna, ma bardzo przyjemny zielonkawy odcień. Niestety nie można jednocześnie używać diody i alarmu, trzeba wybrać któreś z tych rozwiązań.
Ciekawym, choć odrobinę kontrowersyjnym na pierwszy rzut oka rozwiązaniem jest boczne umiejscowienie stylusa. Zdejmuje się go naciskając go z boku na niewielki przycisk. Stylus jest zdecydowanie najwygodniejszym dostarczanym seryjnie wraz z urządzeniem piórkiem, jakie widziałem. Jest dość ciężki i doskonale leży w ręku. Szkoda tylko, że końcówka do pisania jest czarna, a przez to trochę słabo kontrastuje z ekranem, przydałaby się biała bądź czerwona. Trochę gorzej jest z włożeniem piórka z powrotem na swoje miejsce, trzeba wcelować w prowadnicę, aczkolwiek po kilku próbach nabiera się już wprawy. Niestety piórko nie posiada wbudowanej szpilki do resetowania, przypominają się więc czasy PalmPilotów i noszenia ze sobą spinaczy biurowych...
W Edge jestem bardzo zadowolony z siły dźwięku, niektóre dzwonki brzmią tak głośno, że nie sposób przegapić alarm, nawet w głośniejszym otoczeniu.
Dołączany port Springboard nie jest w praktyce taki gruby jak na zdjęciach w Internecie, Edge z założonym slotem ma mniej więcej grubość Visora Deluxe. Osobiście podoba mi się to rozwiązanie, gdyż mogę je stosować tylko wtedy, kiedy potrzebuję modułów, natomiast brak niepotrzebnego jak dla mnie przy codziennym noszeniu slotu, pozwolił zmniejszyć grubość urządzenia.
Stacja dokująca służąca także do ładowania palmtopa, została wykonana z granatowego, lekko przeźroczystego tworzywa, którym przykryto metalową podstawę. Jest stosunkowo niewielka, jednak mimo to ciężka i bardzo stabilna. Jest to jedna z najlepszych podstawek z którymi miałem doczynienia, dodatkowo z włożonym do niej PDA bardzo estetycznie wygląda na biurku.
Są to jak na razie moje pierwsze wrażenia po jednym dniu używania Edge, dokładniejszy test ukaże się w 5 numerze Mobile Computing. Egde stał się jak na razie moim ulubionym PDA z wyświetlaczem monochromatycznym. Nie jestem zadowolony ze wszystkich rozwiązań w nim zastosowanych, jednak ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne.
