Artykuły
Nawigator z funkcją telefonu, czyli Nuvifone G60
Nie tak dawno temu był sobie i jest nadal ASUSTeK Computer, potentat w branży elektronicznej, produkujący komputery, podzespoły komputerowe i palmtopy. Była jest też nadal firma Garmin, wiodąca prym na rynku urządzeń GPS – przeznaczonych do szeroko pojętej nawigacji satelitarnej. Obie firmy postanowiły udać się na małe rande vous, którego wynikiem był mariaż dający całkiem dobrze zapowiadające się telefony z funkcją nawigacji GPS. Obecnie istnieją dwa modele wyprodukowane przez Garmin&Asus – Nuvifone M20 oraz Nuvifone G60. O ile pierwszy jest dość typowym urządzeniem, pracującym pod kontrolą systemu Windows Mobile, o tyle drugi jest dość innowacyjny – rzec można zupełnie nowatorski. To właśnie on wpadł ostatnio w nasze ręce i postanowiliśmy przyjrzeć mu się nieco bliżej.
Zestaw
Nuvifone G60, przyjechał do mnie wprost z siedziby ASUS Polska w niewielkiej paczce, porównywalnej do połowy pudełka po butach. Biorąc pudło do ręki zaskoczyła mnie jego całkiem odczuwalna waga. Po odpakowaniu foli ochronnej ukazuje się dwuczęściowy opakowanie. Pierwsza, zewnętrzna warstwa pudła zawiera obrazek urządzenia oraz napis „garmin&asus – telefony dla opartego na lokacjach życia” (Phones for the location-based life). Wewnątrz tekturowego opakowania znajdujemy samo urządzenie, ładowarkę, kabel USB, słuchawki z mikrofonem, uchwyt samochodowy, ładowarkę samochodową oraz podstawkę pod uchwyt (szczegółowy opis akcesoriów w dalszej części artykułu).
Nie zabrakło oczywiście karty gwarancyjnej i bardzo krótkiej instrukcji obsługi w postaci FAQ. Naprawdę niewiele informującej o urządzeniu, a raczej wyjaśniający jego braki – np. „Q: Can G60 transfer Any data through Bluetooth? A: G60 cannot transfer data through Bluetooth”. Całość jest dość ciasno upakowana, a zestaw jest naprawdę bogaty.
To co namacalne…
Samo urządzenie jest zaskakująco niewielkie. Spodziewałem się czegoś dużo większego, a w rzeczywistości G60 okazał się bardzo kompaktowy. Wymiary 58,1 x 112 x 14,6 mm kwalifikują go jako urządzenie średniej wielkości, porównywalne rozmiarem do HTC Dream (który jest odrobinę grubszy i dłuższy). Jego waga to 137 gramów z baterią, a więc jest dość ciasno „upakowany”. Leży w dłoni pewnie, dzięki zastosowaniu matowego, gumo podobnego plastiku, można chwycić go pewnie, bez obawy o wyślizgnięcie z dłoni. Waga rozłożona jest równomiernie wzdłuż osi pionowej urządzenia - nie ma wyczuwalnych różnic między częścią „dolną” a „górną”.
Przedni panel urządzenia zajmuje duży 3,5-calowy wyświetlacz, zagłębiony „klasycznie” w obudowę. Teraz kilka słów o samym ekranie. Niestety, urządzenie wywodzi się niejako z typu PNA – samodzielnych nawigatorów GPS. Genotyp nawigacyjny okazał się najwyraźniej silniejszy niż palmtopowy i dlatego telefon został wyposażony w ekran o rozdzielczości 272x480 pikseli, znanej z urządzeń klasy PNA (a także m.in. PlayStation Portable). Niestety jest to dużo poniżej obecnie promowanej w typowych PDA rozdzielczości VGA, nie wspominając o WVGA. Ale obraz jest ostry i nasycony. Sama warstwa dotykowa (rezystancyjna) działa nienagannie, czyli reaguje bardzo dobrze na dotyk palcem. Powierzchnia ekranu nie jest błyszcząca, ma raczej fakturę foli Brando Protector Plus – matową i odrobinę chropowatą. Na przednim panelu znajdziemy także otwór mikrofonu oraz grill głośnika do rozmów. Niestety Nuvifone nie oparł się modzie i klawisze sprzętowe zostały praktycznie zupełnie wyeliminowane na poczet tych ekranowych. Moim zdaniem to zupełne nieporozumienie.
Spoglądając na górną ściankę telefonu, dostrzec można dwa elementy. Po pierwsze klawisz Power – duży, prostokątny, łatwo wyczuwalny oraz gniazdo słuchawkowe. I niestety znowu „Fail” w postaci gniazda 2.5 mm, czyli microJack. Ewidentnie widać, że zmieściło by się gniazdo 3.5 mm. Tym samym kolejny duży minus.
Na lewym boku Nuvifone znajdziemy sporo elementów. Po pierwsze mocowanie na smycz i zasłonięty zaślepką slot na kartę microSD. Zaślepka wykonana jest ze sztywnego plastiku, mocno trzyma się na swym miejscu i nie odstaje. Dokładnie w połowie tej ścianki jest złącze odpowiadające za ładowanie telefonu, gdy ten spoczywa w uchwycie samochodowym, a na dolnym skraju widać jeszcze złącze miniUSB.
Prawy bok jest trochę uboższy, znajdują się tam tylko klawisze głośności oraz dwustopniowy klawisz aparatu. Działa on dość standardowo, pierwszy „skok” klawisza odpowiedzialny jest za włączenie AF i ustawienie ostrości, a mocniejsze dociśnięcie robi zdjęcie. Działa w pełni poprawnie, choć skok klawisza jest dość płytki i na początku trzeba go wciskać z wyczuciem.
Tył urządzenia jest całkowicie płaski. U góry po lewej zainstalowano duży grill głównego głośnika, poniżej obiektyw aparatu, a w połowie wysokości tej powierzchni miejsce na zatrzask z dedykowanego uchwytu samochodowego. Zaskakująco dolna krawędź urządzenia jest zupełnie pusta i gładko wykończona w stylu fortepianowej czerni.
Hardware
Parametry Nuvifone G60 są raczej standardowe - porównywalne do innych smartphone’ów obecnych na rynku. Sercem tego telefonu jest procesor Texas Instruments OMAP 400MHz, posiada 128 MB RAM i 4GB wbudowanej pamięci. Duża część obszaru dyskowego zajęta jest jednak przez mapy (więcej na ten temat w dalszej części artykułu). Urządzenie posiada wszelkie potrzebne (lub mniej) moduły komunikacyjne – UMTS/HSDPA, Bluetooth 2.0 z EDR oraz WiFi w standardzie b/g. Oczywiście nie mogło zabraknąć odbiornika GPS, czy złącza USB - jest w standardzie 2.0.
Akcesoria
Zacznijmy może od ładowarki sieciowej, która to wykonana została w stylu „maksymalna oszczędność”. Mam przez to na myśli ładowarkę z gniazdkiem USB, gdzie podłączyć należy kabel. Teoretycznie jest to dobre rozwiązanie, można bowiem zawsze podłączyć kabel z inną końcówką i ładować jedną ładowarką kilka urządzeń.
Teraz czas na perełkę z zestawu akcesoriów – dedykowany uchwyt. Ma on postać głowicy z zawiasem kulowym umożliwiającym dowolne ustawienie kąta nachylenia urządzenia, a całość przytwierdza się do szyby mocną przyssawką. Samo ramię jest krótkie i sztywne. Głowica wyposażona jest też w złącze dostarczające energię do telefonu oraz w zatrzask trzymający urządzenie za otwór umieszczony na tylnej powierzchni Nuvifone.
Całość jest doskonale wykonana, razem tworzy niemalże monolit – telefon jest zamocowany pewnie i nie ma szans wypaść z uchwytu. Co ciekawe uchwyt jest aktywny - umieszczenie G60 w uchwycie aktywuje dodatkowe funkcje (wyłącza wygaszanie ekranu, aktywuje tryb głośnomówiący, czy automatycznie przełącza tryb nawigacji - więcej na ten temat poniżej).
Jest jeszcze jeden samochodowy gadżet (poza ładowarką, która jednak nie wymaga szerszego opisu), o którym musimy wspomnieć. Mowa o podstawce do przyssawki, którą można przykleić w dowolnym miejscy na desce rozdzielczej, na wypadek gdybyśmy chcieli umieścić urządzenie gdzieś indziej niż na szybie.
Ostatni element zestawu to słuchawki. Według mnie producent tutaj nie zaszalał - kiepski kabel, który od początku ma tendencje do skręcania się, bez klipsa umożliwiającego przypięcie mikrofonu do koszuli itd. Na słuchawkach na stałe zamontowane są gąbki, których nie da się zdjąć, a w obecnej postaci jak dla mnie rozmiarowo są powyżej średniej (za duże - bolą od nich uszy).
Software
Jak on się sprawuje jako telefon? Nuvifone G60 jako pierwsze i jedyne dotąd urządzenie jest oparte o nową platformę – Garmin-Linux. Niestety brak tutaj choćby namiastki AppStore, czy też po prostu możliwości dogrania nowych programów (jest to zamknięta platforma). Pierwsze co ukazuje się po włączeniu urządzenia to ostrzeżenie o zachowaniu ostrożności podczas korzystania w samochodzie – podobnie jak przy uruchamianiu aplikacji nawigacyjnych na przeciętnym PDA.
Zachęceni tym "optymistycznym" akcentem, przechodzimy na ekran główny urządzenia. Znajdują się na nim trzy duże ikony – Połącz, Szukaj i Pokaż mapę. O ile pierwsza jest ściśle związana z funkcjami telefonicznymi, pozostałe dwie są stricte nawigacyjne – opiszę je w akapicie poniżej. Po prawej znajduję się jeszcze przewijany pasek ikon aplikacji. Pasek przewija się w miły dla oka sposób, gdyż jest ładnie animowany.
Przejdźmy teraz do bardziej telefonicznych zastosowań. Dialer - wykonany jest dość prosto. Jego klawisze są duże i łatwe w obsłudze. Zwróćmy uwagę na dół ekranu, gdzie podczas wykonywania różnych czynności dostępne są różne funkcje – w dialerze jest to zielona słuchawka. U góry ekranu widać jeszcze dodatkowe zakładki – kontakty lub historię połączeń.
Historia połączeń wyświetlona jest jako ciągła lista. Po wyborze specyficznej pozycji uzyskujemy informacje bardziej szczegółowe – takie jak data, czas połączenia oraz możliwość bezpośredniego wysłania SMSów i maili oraz opcję „JEDŹ!” (o tej opcji niżej). Sama jakość połączeń jest bez zarzutu, rozmówcę słychać czysto, bez zniekształceń, takoż jest się samemu słyszanym.
Ekran wiadomości SMS jest podzielony na wątki – każda postać z książki telefonicznej ma własny „wątek”, podobnie jak w większości platform mobilnych. SMSy są ułożone chronologicznie, a widok jest bardzo zbliżony do tego z iPhone (można powiedzieć więcej – jest niemalże zgapiony z iPhone…). Będąc przy SMS i ogólnie przy pisaniu słówko na temat wprowadzania tekstu.
Otóż są dwie różne klawiatury, jedna w trybie poziomym i inna w pionowym trybie pracy ekranu (obraz obraca się dzięki akcelerometrowi). O ile pisanie w trybie poziomym jest całkiem przyjemne (dość duże i wygodne QWERTY) to w trybie pionowym nie jest już tak dobrze. Nie chodzi jednak o większe upakowanie liter, ale inny ich układ. W trybie pionowym też jest bowiem pełna klawiatura ale w układzie ABC. Jak dla mnie totalne nieporozumienie, a może po prostu taki kiepski żart ze strony producenta?
Poniżej w domyślnym menu znajduje się klient E-mail, dość prosty w użytkowaniu. Sama konfiguracja przebiega też prawie bezproblemowo, gdyż część ustawień do popularnych skrzynek Nuvifone pobiera z Internetu. A jeśli mowa o Internecie…
Sama przeglądarka jest... tragiczna. Pierwsze co zrobiłem to przeprowadziłem tzw. ACID 3 test, polegający na sprawdzeniu poprawności renderowania stron WWW. Wynik który osiągnął Nuvifone to raptem 40 punktów na 100 możliwych. Niestety prawie każde inne urządzenie, nawet poczciwy IE na platformie Windows Mobile ma lepsze wyniki. Dla porównania domyślna przeglądarka Androida – 93%, a Midori na Maemo – 96%.
Taki początek zapowiada sporo problemów, na które można natrafić podczas przeglądania Internetu. Więc jak z tym jest? Strony renderowane całkiem szybko i pomimo kiepskiego wyniku na teście, w miarę poprawnie. Całą przyjemność z przeglądania Internetu zabija brak tzw. sprytnego zawijania tekstu, polegającego na dopasowaniu przeglądanej kolumny tekstu do szerokości ekranu. By cokolwiek przeczytać na Nuvifone (o zgrozo, nawet mobilne strony…) trzeba się nalatać z lewa na prawą stronę. Naprawdę koszmarnie przegląda się w ten sposób Internet, raczej wyrzekł bym się całkowicie Internetu mobilnego aniżeli miałbym być zmuszony do korzystania z tej przeglądarki na co dzień.
Kolejną pozycją w menu jest aparat cyfrowy. Jego matryca ma rozdzielczość 3,2 Mpix, więc nie spodziewajmy się rewelacyjnych zdjęć. Jest to raczej dodatek a nie jedna z głównych funkcji Nuvifone. Owszem, zrobi zdjęcie, doda do tego pozycję GPS (geotagging), a potem pozwoli przejrzeć to w galerii ... bez ładu i składu. System ładuje do galerii wszystkie zdjęcia z pamięci wewnętrznej oraz karty pamięci w bliżej nieokreślonym porządku. Zdjęcia można zbliżać czy nawet wrzucić je na tapetę lock-screen (ale już nie pod tło „głównego menu”). Funkcje fotograficzne można zatem opisać jako „takie sobie”.
Następnie jest pogoda i ... działa, pokazuje prognozę zależną od ustalonego położenia (za pośrednictwem odbiornika GPS).
Następną pozycją w Menu są „Narzędzia” zawierające kilka ikon/skrótów do kolejnych aplikacji.
Między innymi są tam pozycje takie jak „Gdzie jestem?” – informacje o położeniu z pobliskimi POI (o nich niżej), „kalkulator” (brak zaawansowanych funkcji matematycznych), „Zegar” z rozbudowanymi opcjami jak strefy czasowe w różnych miastach świata, funkcja alarmu z możliwością ustawienia kilku różnych i niezależnych budzików, mapę świata informującą gdzie aktualnie jest noc/dzień oraz stoper, który nie obsługuje setnych części sekundy (jaki to stoper w takim razie?). W podpunkcie „Synchronizacja” możemy dokonać synchronizacji z MS Outlook – nie próbowałem, trzymam kontakty na szczęście (niestety?) na serwerze Google. Można także wykonać notatkę w narzędziu „Notatki”.
Na osobny akapit zasłużyło sobie kolejne narzędzie – „Przelicznik”. Pozwala przeliczać różne jednostki miar i walut. Skupmy się na walutach, które dla potencjalnego nabywcy (target to klasa średnich przedsiębiorców) mogą mieć największe znaczenie. Okazuje się, że nie musimy sami wprowadzać wartości przybliżonych walut bo program sam za nas zaktualizuje te dane! Co więcej, dane dotyczą… wszystkich walut świata! To naprawdę szokujące, że 1 FUNT z Wyspy Man kosztuje 2,903 Guldena antylijskiego z Bonaire. Wielki plus za szczegółowość tego narzędzia. Nie spotkałem się do tej pory z podobnym darmowym programem na WM, Symbiana i Androida - jest SPB Traveler ale to dodatkowy koszt $29,95.
Odtwarzacz multimedialny, a raczej odtwarzacz muzyki (bo tylko takie media obsługuje ów program), jest równie palcolubny co cały system - za to duży plus. Klawisze są duże, zatem łatwo w nie trafić, a obsługa jest intuicyjna. Jednakże odtwarzacz ma kilka niewątpliwych zalet – możliwość przeglądania utworów po albumach/autorach/tytułach alfabetycznie/gatunku. Powiecie – prawie każdy odtwarzacz ma takie coś. Ale tutaj naprawdę „to działa”. Pełna integracja z danymi zapisanymi w tagach MP3. Każdy szczegół jest widoczny - np. płyta z której dany utwór pochodzi etc. Brakuje trochę equalizera ale to drobnostka w porównaniu do innych niedociągnięć (vide przeglądarka).
Zanim przejdziemy do kolejnego zagadnienia, jeszcze dwa słowa o kalendarzu i samych ustawieniach aparatu. Kalendarz wygląda ładnie i jest dość prosty w obsłudze. Dodawanie nowego terminu to (prawie) czysta przyjemność. Możliwość podglądu w trybie agendy (wszystkie wydarzenia po kolei) oraz w trybie miesięcznym, z informacjami dostępnymi po wybraniu interesującego nas dnia.
Sam panel ustawień telefonu jest prosty i przejrzysty. Trochę zastrzeżeń budzi tłumaczenie ale to kwestia podejścia indywidualnego – jednego może razić „wyświetlanie” zamiast „ekran” (org. Display?), lub całkowity brak plików pomocy w języku polskim (komunikat – „Plik pomocy jest niedostępny dla tego języka.”). Oczywiście w języku angielskim „Help” jest dostępny, ba! Jest bardzo obszerny i rozumiem dlaczego nie ma instrukcji papierowej dołączonej do zestawu. Wszystko opisane jest bowiem w urządzeniu. Trochę szkoda, że nie ma pełnej polonizacji systemu, wraz z plikami pomocy.
Nawigacja
Nuvifone G60 jest przesiąknięty funkcjami nawigacyjnymi - takie było chyba założenie producentów. Jako że nie jestem posiadaczem samochodu najpierw udałem się na pieszą przechadzkę po okolicy. Tak zwany fix, czyli ustalenie pozycji satelitów na niebie oraz określenie lokalizacji urządzenia przebiegło dość szybko, głównie dzięki sprawnie działającej funkcji AGPS (wspomagania wyszukiwania satelitów przy pomocy danych pobranych z sieci GSM). Niestety tzw "zimny start" bez AGPS jest dużo dłuższy (o tym niżej). Odbiornik dobrze "trzyma" sygnał i nie gubi namiaru pozycji z błahego powodu.
W trybie pieszym domyślnie pokazuje się mapa identyczna z mapą przeznaczoną dla trybu samochodowego oraz dodatkowo jest możliwość przełączenia w tryb kompasu. W trybie tym Nuvifone wyświetla duży kompas (tak, urządzenie jest wyposażone w cyfrowy kompas). Poniżej znajdują się dość elegancko podane informacje: przebieg trasy (droga którą już pokonaliśmy), prędkość chwilowa, pozostała droga do pokonania oraz dwa "najbliższe" manewry ("zwrot za ...km").
Po przewinięciu do dalszej części strony ukazuje się nam statystyka spaceru - prędkość maksymalna, średnia, czas postojów/ruchu oraz całkowity czas podróży. Niestety mapy Garmina są mało szczegółowe, szczególnie dla kogoś przyzwyczajonego do numeracji budynków znanej z AutoMapy.
Wsiądźmy teraz do samochodu. Po instalacji zestawu nawigacyjnego przyszła pora na konfigurację map i programu nawigacyjnego w trybie samochodu (w który to tryb urządzenie automatycznie się przełącza po włożeniu do uchwytu, zmieniając tryb na głośnomówiący, blokując ekran w pozycji poziomej oraz nie pozwalając mu wyłączyć podświetlenia).
Mapy dostarczone przez Garmina wraz z Nuvifone G60 obsługiwane są przez aplikację nuMaps. Ich wygląd podczas nawigowania nie zachwyca, ale najważniejsze że są dokładne - naniesiona jest chyba każda uliczka (oczywiście tego fizycznie nie da się sprawdzić), nawet takie o których nie wiedziałem (mieszkając w jednym miejscu od urodzenia, miejsce: Praga Południe, Warszawa). Sama Stolica jest praktycznie w 100% wiernie odtworzona. Niestety z racji krótkiego okresu testów (2.5 tygodnia) nie miałem możliwości zweryfikowania dokładności map w innych obszarach kraju. Mapy oczywiście są skalowane, można je dowolnie powiększać/pomniejszać, obracać i przełączać widok 2D/3D (nie widać wielkiej różnicy). Obraz generowany jest z lekkim opóźnieniem - po przesunięciu ekranu rzeczywiście, G60 ma chwilę na zastanowienie się nad mapą.
Zdarzyło mi się raz, że taka pauza w aktualizacji położenia na mapie przeszła w zawieszenie się programu (zupełnie nie wiem dlaczego). Wykonując manewry nawigacja używa komunikatów głosowych (również w języku polskim). Pani mówiąca "za dwieście metrów skręć w prawo" ma przyjemny dla ucha głos - co więcej - komunikaty są tak skonstruowane, że nie słychać przerw w samej komendzie głosowej.
Będąc już przy komendach głosowych, nawigacja ma świetny zestaw głośnomówiący - komunikaty są głośne i wyraźne. Dodatkowo, podczas odtwarzania muzyki z zestawu (gdyby ktoś miał taką potrzebę) komunikaty głosowe nadal są słyszalne - przed i po komunikacie występuje około dwu sekundowe przyciszenie muzyki grającej w aplikacji Nuvifone. Podczas testów "w terenie" Nuvifone skutecznie zagłuszał komunikaty innego urządzenia nawigacyjnego.
Dokładność map okazała się momentami nawet lepsza niż w AM. Otóż podczas owego testu terenowego, przy zadanej "trasie" Nuvifone nie popełnił ani jednego błędu, gdzie AutoMapa niestety okazałą się samobójczynią - na ulicy dwupasmowej kazała skręcić mimo zakazu, przecinając podwójną ciągłą. Sam interfejs map jest dość skromny, 6 klawiszy podczas przeglądania mapy oraz pole wyświetlające prędkość, następny manewr oraz czas przybycia bezpośrednio do celu. Jak już wspominałem mapy nie mają efektu "łał", za robienie łał odpowiedzialne są...
POI
Dla osoby która na co dzień nie używa nawigacji, dostępna baza punktów POI zrobi naprawdę mocne wrażenie. Czym jest POI w kilku słowach? Skrót zapożyczony jest z języka angielskiego - "Point of Interest", czyli miejsce, które może być użyteczne dla nas. Przeważnie są to miejsca użyteczności publicznej, rozrywki, centra handlowe, stacje benzynowe etc. W większości tworzonych przez użytkowników POI są podane współrzędne geograficzne, adres punktu ew. telefon. Garmin stanął na wysokości zadania i dodał naprawdę dobrze zrobione POI. Są podzielone domyślnie aż na 13 kategorii - paliwo (stacje benzynowe), zakwaterowanie, gastronomia, bank/bankomat, zakupy (między innymi centra handlowe), transport (lotniska/dworce), parking, rozrywka, rekreacja, atrakcje (wszelkie niesklasyfikowane jako rozrywka prawdopodobnie trafiają tu - jest zoo, oceanarium etc.), szpital/sł. zdrowia, auto-usługi (myjnie, dealerzy, części zamienne, komisy...) i służby publiczne (placówki dyplomatyczne, straż pożarna, komenda policji itd.).
Przy wybraniu kategorii POI pokazują się one w kolejności od najbliższego naszej obecnej lokalizacji punktu, do najodleglejszego. W widoku listy wyświetlona jest dokładna nazwa, przybliżona odległość do punktu i kierunek geograficzny, wskazujący na orientacyjne położenie punktu. Po wybraniu jakiejś pozycji z listy jesteśmy przenoszeni do osobnej "wizytówki" danego POI, gdzie mamy opcje "pokaż na mapie", "jedź!" oraz "Wyślij pozycję". Czym jest wyślij pozycję? Znajomy nie ma POI do którego jedziesz? Wyślij mu informację o POI za pośrednictwem e-mail/sms. Niestety nie miałem dostępu do drugiego takiego samego aparatu, aby sprawdzić interakcje między dwiema sztukami. Wiąże się z tym również lakoniczny opis kolejnej funkcji, czyli Ciao!
Założenie jest proste - Ciao! ma być aplikacją podobną do Google Latitude, czyli usługą wymiany informacji o położeniu użytkowników i wyświetlania tego na mapie.
Wydajność
Mimo tylko 400MHz zegara, urządzenie to jest szybkie, a praca z nim w miarę komfortowa. Menu pomimo ładnej animacji działa płynnie, a prędkość przewijania list pozycji jest zadowalająca. Choć czasami ekran "nie nadąża" w wyświetlaniu treści i obraz "się łamie" - wtedy krawędzie pól na listach są "schodkowane" (tak jak na PC linie proste umieszczone pod kątem bez antyaliasingu)
Bateria? Nic specjalnego...
Czas pracy na baterii można ocenić jako co najwyżej przeciętny - dwa dni użytkowania jako telefon z chwilami (sumarycznie pół godziny na dwa dni) nawigacji pieszej. Natomiast wskaźnik baterii pracuje dość dziwnie - do około 60-50% stanu, pokazuje że bateria jest w pełni naładowana i dopiero poniżej tego poziomu "kreseczek" na wskaźniku zaczyna ubywać w równym tempie.
Podsumowanie
Zaskakujący, odmienny, nowatorski i świeży. Jednocześnie ułomny, ograniczony, dziwaczny. Ma kilka cech które mogą się podobać - przede wszystkim doskonale reagujący ekran, całkiem wydajny i szybki interfejs, doskonale dostosowany do obsługi palcem i bogaty zestaw dystrybucyjny. Choć z drugiej strony jest też kilka cech, które kłują w oczy - niska rozdzielczość (niepełne HVGA), brak klawiszy sprzętowych, jack 2,5 mm...
W swym dość dziwnym i nieco naciąganym segmencie rynku - nawigatorów GPS z funkcją telefonu, Nuvifone G60 jest liderem gdyż... jest jedyny. W odróżnieniu od wszystkich innych takich aparatów, tutaj nawigacja wydaje się stać na pierwszym miejscu, a nie być jedną z dodatkowych funkcji. Niestety nie wróżę mu jasnej przyszłości - sprzęt jest za drogi i posiada zbyt ograniczoną funkcjonalność, której na daną chwilę nie da się rozszerzyć. Cena oscylująca w granicach 2000 zł to zdecydowanie za dużo za takie urządzenie. Za taką kwotę można kupić telefon, który choćby sprawdzony otwarty system operacyjny i przez to opcję instalowania nowych aplikacji. Tymczasem Nuvifone to gadżet, który zainteresować może tylko fanów nawigatorów Garmina, którzy chcileliby mieć dwa-w-jednym - ulubioną nawigację i nic więcej ponad low-endowy telefon, któremu daleko do nawet przeciętnych smartphone'ów dostępnych na rynku.
Sprzęt do testu dostarczył ASUS Polska