Najpierw zacznijmy od specyfikacji - Galaxy S5 posiada duży ekran o przekątnej 5,1 cala i rozdzielczości Full HD (1920x1080), czterordzeniowy procesor o taktowaniu 2,5 GHz, 2 GB RAMu, 16 GB lub 32 GB wbudowanej pamięci z możliwością rozszerzenia jej przy pomocy kart microSD nawet o dodatkowe 128 GB. Urządzenie posiada dwa aparaty - tylny z matrycą 16 MP oraz przedni rejestrujący obraz o rozdzielczości 2 MP. Oprócz tego, telefon obsługuje sieci LTE kategorii czwartej (150 / 50 Mbps), Wi-Fi a/b/g/b/ac i Bluetooth 4.0. Ma też to samo, dosyć szerokie gniazdko USB 3.0, co Galaxy Note 3 (choć ukryte pod zaślepką). Wszystko to zasilane jest przez baterię o pojemności 2800 mAh. Nowy telefon Samsunga ma też port podczerwieni oraz spełnia normy IP67 (czyli jest odporny na wodę i kurz, choć w pierwszym wypadku dotyczy to jedynie zanurzenia na głębokości do 1 metra przez maksymalnie pół godziny).
Jak natomiast urządzenie sprawuje się w praktyce? Bez wątpienia działa bardzo płynnie mimo sporej ilości dodatków od Samsunga. Aparat bardzo szybko łapie ostrość, da się więc zrobić w krótkich odstępach czasu wiele całkiem niezłych zdjęć bez kłopotów z błędnym ustawieniem ostrości. TouchWiz doczekał się też odświeżenia swojego wyglądu i już nie przypomina Androida 2.x jak poprzednia wersja. Samsung jednak nadal ma wielki problem z obsługą przełączania się pomiędzy kartami za pomocą gestu przesuwania palca w lewo lub prawo - żadna ich aplikacja na Galaxy S5 tego nie obsługuje. Nie rozumiem tego, tym bardziej, że to właśnie koreański producent jako jeden z pierwszych zaczął produkować telefony z dużymi ekranami, więc takie ułatwienia powinien wprowadzić jako jeden z pierwszych zamiast opierać się im jak najdłużej. Oczywiście w aplikacjach korzystających z natywnego motywu Holo tego problemu nie ma. Warto natomiast wspomnieć o funkcji Download Booster, która ma w założeniu pozwalać na osiąganie większych szybkości pobierania dzięki korzystaniu jednocześnie z sieci Wi-Fi oraz LTE (niestety, na konferencji nie było okazji tego zweryfikować).
Jeśli chodzi natomiast o obudowę, to muszę przyznać, że plecki Galaxy S5 są całkiem przyjemne w dotyku. Pod tym względem o wiele bardziej podobały się od pseudo skórzanego tyłu z Galaxy Note 3. W rzeczywistości nie wyglądają też tak źle jak się mogło wydawać po obejrzeniu zdjęć, choć moim zdaniem taki styl nie do końca pasuje do produktu z klasy premium. Większy rozmiar też aż tak nie przeszkadza, ponieważ szerokość jest nadal zbliżona do większości modeli z ekranami o przekątnej od około 4,7 do 4 cali, więc nie ma problemów z trzymaniem telefonu w jednej ręce. Gorzej z wysokością, która wyraźnie wzrosła, przez nieco trudniej jest dosięgnąć elementów umieszczonych na górze ekranu. Tutaj musiałbym dłużej korzystać z Galaxy S5, aby powiedzieć na ten temat coś więcej.
Warto także wspomnieć o gratisach oferowanych przez Samsunga - firma dorzuca między innymi płatną wersję aplikacji Endomondo czy daje pół roku subskrypcji Deezer+ pozwalającej streamować muzykę czy zapisywać ulubione albumy lub playlisty w pamięci urządzenia. Jak wspomniałem na początku tekstu, telefon jest już od wczoraj dostępny w sprzedaży, a jego cena sugerowana przez producenta wynosi 2999 zł.